Artykuły

Krytyk spętany

Osobliwą metodę krytyczną obrał sobie Witold Wirpsza.Obejrzał "Antygonę" i orzekł,że jest ona namiastką tragedii,marnym surogatem Sofoklesa,spreparowanym niecnie przez chytrego Francuzika.Witold Wirpsza poczuł się zobowiązany do zdemaskowania mistyfikatora.Napisał więc recenzję("Nowa Kultura", nr 413),w której zaraz na wstępie stwierdza z odcieniem niezadowolenia,że racje Kreona urzekły część recenzentów warszawskich,ponieważ panowie ci przenieśli je na racje Antygony,przyznając słuszność miałkim argumentom polityka.Donosi ponadto,iż zanotowano pustkę protestu Antygony,powstrzymując się od złożenia hołdu pisarzowi za jego oryginalność i przyznając jakoby zgodnie Francuzikowi,iż nie masz argumentu ponad argument polityczny,po czym najniespodziewaniej w świecie po wstępnym wybrzydzaniu się na recenzentów warszawskich - karnie się do nich przyłącza.Według Wirpszy spreparowano Sofoklesa po to, by wykazać racje Kreona w konformistycznym hołdzie przez potęgą i siłą,złożonym prze oportunistę i zgniłka Anouilha. "U Francuzika bowiem Antygona mówi:"nie" i to "nie" jest puste i płaskie wobec konieczności rządzenia królestwem". Nie wiem,gdzie Wirpsza wyczytał,że wielkie "nie" Antygony jest puste i płaskie wobec racji Kreona nie wiem nawet, czy to wyczytał,czy mu się tak zdaje,ale jeśli mu się zdaje, to niedobrze.To bardzo niedobrze,bo jakżeż to, pisarz, poeta,publicysta, towarzysz broni i rzecznik rozsądku, słucha paru zręcznych uwag Kreona i pada przed nimi na twarz,szkalując autora,głuchy na racje Antygony,oparte na innym,bo moralnym,nie racjonalnym porządku postępowania? Racje Kreona są zrodzone z konformizmu i potrzeby małego kompromisu.Kreon pragnie wprawdzie ocalić Antygonę,lecz czy to dowód,że ma rację - rację absolutną,rację ostateczną, rację w porządku tragedii? Właśnie na tym polega zasługa Anouilha,że zbliżył ku nam twardy głaz Sofoklesowego Kreona i uczynił zeń człowieka mówiącego rozsądnie i po prostu.Czy wszyscy ludzie mówiący rozsądnie i po prostu o potrzebie każdego kompromisu mają słuszność? Witold Wirpsza mówi nam "tak" i to "tak" Witolda Wirpszy wypowiedziane w tym kontekście -niepokoi.Wirpsza nie widzi Antygony,jej tragedii i jej wyboru,ani ufa publiczności,która sama potrafi zmierzyć przeciwności i wydać swój sąd.O sąd ten możemy być spokojni.Ale czy możemy być spokojni o sąd krytyka?Antygona według Wirpszy jest bez serca.Antygona jest bez serca,a Kreon cieszy się specjalnymi względami autora: "Przedstawionemu królowi trzeba dać możność ustanowienia praw według swojej woli i rozumienia,wtedy ów król przestrzegający prawa jest postacią smutną i szlachetną, zawszeż to rzecz dobra taki dobry król tebański". Okazuje się,że nazbyt pochopnie ogłosiliśmy akces Witolda Wirpszy do grona warszawskich recenzentów.Wirpsza bowiem jest w gruncie rzeczy przeciw Kretonowi,tylko bardzo niepokoi go stary król,z całą swoją miałką racją polityka i rozsądnym tokiem argumentacji.Wirpszę niepokoi racja Kreona,wolałby,aby jej nie było.Źródła tej niechęci są oczywiste - jest nim lęk przed wielostopniowością prawdy.Krytyk jest porażony monizmem doktrynalnym nie wprost,jak ci,którzy zobaczyli w 'Antygonie" pochwałę "realizmu" politycznego i przekonywającą obronę konformizmu,ale jest porażony bardziej okrężną drogą w sposobie myślenia,drażni go bowiem sam fakt istnienia drugiej racji,racji Kreona.U Sofoklesa Kreon ma spoistość przeznaczenia i jednoznaczność losu.Cała sprawa ogranicza się tu do Antygony,bowiem "współkochać przyszła, nie współnienawidzieć".U Anouilha jesteśmy świadkami równorzędnego dialogu i obustronnej argumentacji.Argumenty Kreona są bardziej przekonywające w porządku racjonalnym, ponieważ to jedyne argumenty,jakimi rozporządza król. Argumenty Antygony opierają się na innym systemie wartości: racjonalnemu i konformistycznemu rozumowaniu Kreona przeciwstawiają racje moralne,których król nie chce rozumieć.Oto co mówi Antygona:"Jakież będzie to moje szczęście?Jaką to szczęśliwą kobietą stanie się mała Antygona?Jak będzie musiała postępować,ona również,dzień po dniu,żeby chwycić zębami swoje kawalątko szczęścia.Niech pan powie,kogo ma okłamywać,do kogo się uśmiechać,komu się sprzedać?Komu ma pozwolić umrzeć,odwracając wzrok (...) Chcę wiedzieć,jak mam się do tego zabrać,żeby być szczęśliwą. Chcę wiedzieć,natychmiast,bo natychmiast trzeba dokonać wyboru".

To wszystko.Równocześnie z Antygoną każdy wybiera to,co mu najbardziej odpowiada.Charakter tego wyboru określa go nieomylnie,niby doskonały test psychologiczny.Wolni wybierają wolność.Konformiści - konformizm.Wolność która jest czasem tylko protestem i wolność,która kosztuje niekiedy życie.Gdzież tu brak serca? Co ma wyższą rangę moralną:czystość intencji i odrzucenie nazbyt daleko idącego kompromisu,czy mdły sentymentalizm,troska o to,aby wszyscy byli zadowoleni.Wszyscy? A strażnicy? Jeśli Antygona powie "tak" - ich milczenie Kreon "weźmie na siebie". Wiemy,co to znaczy "weźmie na siebie". A Wirpsza pisze,że "Antygona nie reaguje,nic ją los tych ludzi nie obchodzi". Ależ ona właśnie po to mówi "nie",aby między innymi ocalić tych trzech prostaków,o których przecież - mogłaby nie myśleć? "Komu mam pozwolić umrzeć,odwracając wzrok?..."

Jest w sztuce moment,w którym Antygona mówi "tak". Dzieje się to wówczas,kiedy Kreon miażdży ją prawdą o Etoklesie i Polinejkesie,gdy wymyka się jej ostatnie racjonalne uzasadnienie protestu:solidarność.Wówczas pada to ciche "tak",po którym zaraz następuje reakcja.Bowiem "tak" to tysiące uników,małych kompromisów i szacherek czynionych z życiem w imię codziennego szczęścia.To śmierć tych trzech, którzy przecież wiedzą.Antygona musi wybierać. Wybierać konformizm lub protest,oszustwo lub śmierć.Wybiera całkiem świadomie,z dala od religijnych obowiązków czy rodzinnych sentymentów.Wybiera porządek,którego nie ma,przeciwko porządkowi który jest,ale którego nie chce akceptować. Wirpsza pisze,że Antygona nie utwierdzi swoją śmiercią niczego więc,jak możemy się domyślać,jej protest wydaje mu się jałowy.Wirpsza się myli.Antygona mówiąc "nie",utwierdza samo prawo protestu,samą zasadę wartości,której nie można złamać nawet najzręczniejszymi argumentami,nawet - za cenę życia.Ale Witold Wirpsza nie przywiązuje widać do tego zbyt wielkiej wagi.Trudno.Wcześniej jeszcze Henryk Vogler postawę Antygony nazwał sentymentalizmem a Tadeusz Kudliński określił ją jako samobójstwo.Cóż, jesteśmy tylko dziećmi epoki i epoka odciska na nas swoje piętno.A swoją drogą Wirpsza obrał sobie znakomity sposobik: wziął na serio rozdanie ról i usłużnie żyrował racje.Udał semplaczka i sporządził zaraz zręczną filipikę przeciwko Anouilhowi, przywdziewając togę pogromcy,bez oglądania się na tekst,na słowa, na konstrukcję dramatu.Napisał recenzję barwną, zjadliwą,ostrą jak nóż.Cała Warszawa czytała ją z satysfakcją Satysfakcję miał również autor filipiki.Jednego tylko nie miał:racji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji