Artykuły

Nowa Traviata, stara akustyka

"Traviata" w reż. Guya Coutance'a w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Michał Lenarciński w Dzienniku Łódzkim.

Teatr Wielki w Łodzi zaprosił widzów na "Traviatę" w nowej obsadzie. W partii tytułowej wystąpiła Dorota Wójcik, Alfreda śpiewał Tomasz Jedz, Florę - Agnieszka Makówka, a Aninę - Izabella Sulima. Tę niedzielną drogę przez mękę prowadził od dyrygenckiego pulpitu Tadeusz Kozłowski.

Poziom spektaklu ustalili odtwórcy ról głównych bohaterów: Wójcik - subretka o głosiku piskliwym, za to świdrującym oraz Jedz - tenor nośny, lecz śpiew zastępujący rodzajem melorecytacji. Dorota Wójcik okropnie odśpiewała arię z I aktu, a cały akt ostatni był nieporozumieniem. Tomasz Jedz przez trzy godziny użerał się z każdą nutą, a Kozłowski wraz z orkiestrą pomagał obojgu walczyć o przetrwanie. Trudno się dziwić efektom, skoro już sam pomysł, by Violettę śpiewała Wójcik, był równie niedorzeczny jak jej śpiewanie. Z pasma nieszczęść obronną ręką wyszły poprawne Makówka i Sulima.

Dorota Wójcik ani Tomasz Jedz klapy nie mogą tłumaczyć złą akustyką sali, bo oboje nieustannie czynili starania, by jak najdłużej utrzymać się na pierwszej zapadni, czyli jak najbliżej widowni. Dla amatorów akustyki operowego wnętrza też nie mam dobrych wiadomości. Teatr Wielki otrzymał ekspertyzę z Katedry Akustyki warszawskiej Akademii Muzycznej. Potwierdziła ona braki akustyczne i wskazała na nowe fotele jako ich przyczynę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji