Artykuły

Teatr Kochanowskiego otworzy sezon "Szklaną menażerią". Spektakl wyreżyseruje znany aktor Jacek Poniedziałek. To będzie jego debiut reżyserski na profesjonalnej scenie.

"Szklana menażeria" to najbardziej znany dramat Tenesse Williamsa. Dyrektor teatru Tomasz Konina tłumaczy, że wybór Jacka Poniedziałka na reżysera spektaklu przyszedł bardzo naturalnie. - Bardzo potrzebowaliśmy dobrego, kameralnego przedstawienia opartego na wybitnej literaturze. Padło na Williamsa i naturalną drogą zaproponowałem reżyserię Jackowi Poniedziałkowi, który tłumaczył wcześniej dzieła tego autora. Zgodził się, co bardzo nas cieszy - mówi.

Dla aktora będzie to jednak debiut reżyserski na profesjonalnej scenie. - Wcześniej udało mi się zrealizować dwa spektakle z osobami, które zajmowały się teatrem bardziej amatorsko. Częściowo musiałem ich więc uczyć wyrażania się na scenie. Tutaj jest zupełnie odwrotnie - wymagam czegoś i to dostaję bez wyciągania na siłę. To duży atut, dzięki któremu praca daje mi wiele radości - podkreśla Poniedziałek.

O ile wybór dramatopisarza należał do Koniny, o tyle Poniedziałek zdecydował, które z jego dzieł chciałby wyreżyserować. - Uważam, że "Szklana menażeria" to najbardziej udane i spójne dzieło Williamsa. To tekst napisany dla kilku aktorów, co dla mnie - reżysera, który nadal jest debiutantem, ma duże znaczenie - tłumaczy artysta.

Praca bez pośpiechu

W spektaklu zobaczymy Leszka Malca, Grażynę Misiorowską, Grażynę Rogowską i Sylwestra Piechurę. - To wspaniali warsztatowcy, bardzo wrażliwi ludzie, którzy rozumieją mój język. Choć to nie aktorzy rozpoznawalni na ulicy - mówi Poniedziałek.

Dla aktora nie jest to pierwszy kontakt z Opolem. Był m.in. jurorem na Konfrontacjach Teatralnych w zeszłym roku, które wygrał opolski spektakl "Iwona, księżniczka Burgunda". Praca w mieście bardzo go cieszy. - W Opolu można studyjnie, spokojnie i laboratoryjnie pracować. Bez pośpiechu - dodaje.

Próby do spektaklu trwają od maja. - Reżyser nie trzymał się wiernie oryginału, starał się po części dopasowywać go pod nas. Pracuje się z nim intensywnie, ale bardzo dobrze. Ogromnym plusem jest również to, że sam jest aktorem - mówi Leszek Malec. - Kieruję się zawodowym instynktem. Męczę i wymagam psychologicznej rzetelności i wiarygodności. Zależy mi, aby pod względem aktorskim wszystko było kryształowo czyste - przyznaje Poniedziałek.

Spektakl osobisty

"Szklana menażeria" to w wielu wątkach autobiograficzny dramat, który przyniósł jego autorowi światowy rozgłos. Opowiada o rodzinie, w której żadna z osób nie potrafi stawić czoła rzeczywistości i myślom o rozpadzie rodziny. Każda ucieka od nich w inny sposób. - To temat bardzo mi bliski. W biografii Williamsa i mojej są pewne punkty styczne. Jednym z nich jest brak ojca odczuwany przez całe dzieciństwo i okres dojrzewania. Ojciec był obecny jako pewien punkt odniesienia, ktoś, kto istnieje tylko w rozmowach, w świecie wyobraźni. W tym przedstawieniu jest tak, że opowiadamy swoje historie, nie ingerując w integralność utworu - tłumaczy Poniedziałek.

Bez silenia się na nowatorstwo

Aktor podkreśla jednak, że nie szuka kontrowersji. - Nie robię spektaklu zaangażowanego politycznie. Stawiam na ostrość, ale nie silę się na nowatorstwo. Nie mam zamiaru ścigać się na teatralnym rynku z innymi reżyserami, których nazywamy dzisiaj modnymi czy głośnymi. Na tym zupełnie mi nie zależy - mówi. - Momentami wydaje mi się nawet, że cały ten spektakl jest ostentacyjnie retro. Choć będzie w nim jednak pazur współczesności. Nie stronimy też od fantazji i szaleństwa. W przedstawieniu znajdą się sceny, w których na chwilę oderwiemy się od rzeczywistości - opowiada.

Leszek Malec: - Nie chcę zapeszyć, ale wydaje mi się, że będzie to bardzo dobry spektakl. Życiowy, bliski człowiekowi. Taki, w którym każdy znajdzie coś dla siebie. Będzie trochę śmiechu i trochę smutku.

Premiera "Szklanej menażerii" odbędzie się 13 września. Spektakl otworzy jubileusz 40-lecia Konfrontacji Teatralnych i istnienia teatru w jego dzisiejszej siedzibie. - Będzie mnóstwo premier i wznowień spektakli - zapewnia Konina.