Artykuły

Panorama wiosenna

Poprzednia Kobra "Spisek przeciwko lalce" miała typowy charakter, także w sensie dramaturgicznym: była dosyć powikłana i mętna. Przeskoki akcji i równolegle prowadzone wątki nie odznaczały się precyzją, nie sprzyjały koncentracji. Jednak dzięki Annie Milewskiej przedstawienie w sumie odzyskało swe walory sensacyjne. Miejscami byliśmy skłonni uwierzyć w jej niewinność i nie dziwiliśmy się naiwności Niwińskiego (porucznika MO). Jednak Wieńczysław Gliński jako inspektor nie dowierzał jej od początku: zgubiło zaś ją (zmyślone) opowiadanie z czasów dzieciństwa (stąd tytuł - "Spisek przeciwko lalce").

W polskich Kobrach utarł się schemat, że o zabójstwo posądza się z reguły "niebieskie ptaki" i w ogóle "podziemie gospodarcze", prawdziwy sprawca stara się na nich rzucać podejrzenia i stać w cieniu. Motywacja samego przestępstwa jest przeważnie zdawkowa, ale z tą motywacją, to mało który autor "kryminałów" potrafi się uporać.

Próby motywacji i typologii postaw ideowych wśród pisarzy polskich przyniosła dyskusja w "Panoramie Literackiej", w której uczestniczyli: Jurandot, Dobrowolski, Lenart, Wasilewski i Kuszewski (który prowadził dyskusję). W centrum dyskusji stanęła sprawa środowiska literackiego, jego zróżnicowania. I choć padło tam sporo interesujących uwag, znów odczuwało się brak konkretów.

Fragmenty filmu o sporym ładunku poznawczym i takimż kalibrze artystycznym przyniósł poprzedni "Klaps". Myślę o filmie dokumentalno-psychologicznym Kazimierza Karabasza "Rok Franka W". Mimo zgodnych, pozytywnych, nawet entuzjastycznych ocen film ten jakoś nie dotarł na ekrany kin (choćby studyjnych). Dobrze więc, że kierownictwo TV zdecydowało się ten film emitować w całości (w końcu kwietnia). W ogóle telewizja wykazuje nieraz większą inicjatywę niż CWF i kierownictwo kinematografii - tak w zakupie niektórych filmów, jak i produkcji. Jest rzeczą znaną, że dzięki TV uzupełniliśmy sobie obraz francuskiej "nowej fali" i to filmami nieraz o wyraźnym podtekście społecznym (np. "Piękny Serge" Chabrola). Ostatnio zaś mieliśmy możność ujrzeć kilka starych, ale interesujących westernów.

Podczas świąt emitowany był film Lenartowicza "Poczmistrz" według Puszkina. Szkoda, że nie mamy jeszcze kolorowej telewizji - film ten bowiem kręcony był na barwnej taśmie. Odznacza się dużą przejrzystością i klarownością narracji, stosunkowo dużą jednolitością stylu. Wśród wykonawców wyróżniali się przede wszystkim Kazimierz Fabisiak i Andrzej Łapicki. Teresa Tuszyńska wypadła bardzo fotogenicznie, ale trochę mniej przekonywająco. Bardzo pocieszający jest fakt, że telewizja nasza zdecydowała się kontynuować niektóre popularne serie. I tak prócz "Stawki" i "Czterech pancernych" zrealizowanych zostało osiem odcinków "Klubu profesora Tutki", są kontynuowane filmy z serii niesamowitych, z klasyki, także różnorodne współczesne. Plany przedstawiają się ciekawie i obficie.

Grzegorz Dubowski swój następny "Klaps" ma poświęcić w całości "Panu Wołodyjowskiemu". Podczas świąt ubiegła go częściowo Irena Dziedzic i w swoim Teleechu zaprezentowała nam ekranowe wcielenie Pana Wołodyjowskiego.

Świąteczne programy teatralno-widowiskowe opierały się przede wszystkim na znakomitych aktorach. Tak było w "Anatolu" Schnitzlera (Czesław Wołłejko, także Kobuszewski), tak było w "Panu Geldhabie" Fredry, reżyserowanym i kreowanym przez Jana Świderskiego, gdzie znów wyróżniali się: Zdzisław Mrożewski, Ignacy Gogolewski, Bohdan Baer, Marta Lipińska.

Jednak najbardziej spośród niezbyt licznych atrakcji świątecznych podobał się (i nie zawiódł) Wojciech Młynarski ze swoim programem "Dziewczyny bądźcie dla nas dobre na wiosnę". Do powodzenia tego "Młynarski-show" znakomicie się przyczynili Michnikowski i Gruza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji