Artykuły

Więcej ruchu w tańcu

"2moreless" w choreogr. Anki Jankowskiej i Rafała Dziemidoka Theatregroup TRAVA (Berlin/Warszawa) na Scenie Prezentacji Domu Wojska Polskiego w Warszawie. Pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.

W polskim środowisku tanecznym coraz częściej dochodzi do wymian, rozstań i niespodziewanych fuzji. Do tej cyrkulacji włączył się ostatnio polsko-fiński duet Theatregroup TRAVA, który rezyduje w Berlinie

Artyści, którzy szukali warunków do pracy za granicą, zaczynają rozglądać się po własnym terenie. Tancerze niezależni dołączają do znanych zespołów, zderzając swoją estetykę i fizyczność z doświadczeniami innych. Nitki ciągną się od gdańskiej formacji Dada von Bzdülow (Leszek Bzdyl, Katarzyna Chmielewska) i krzyżują z grupami Good Girl Killer, Patrz Mi Na Usta oraz solistami (m.in. Rafał Dziemidok).

Okazją do przełamywania barier między ośrodkami (Gdańsk, Poznań, Bytom, Lublin) są coraz liczniejsze warsztaty i festiwale. Środowisko staje się zwartym organizmem, w którym krążą poszczególne elementy, dając ożywcze impulsy. Do tej cyrkulacji włączył się ostatnio polsko- fiński duet Theatregroup TRAVA, który rezyduje w Berlinie. Jego warszawska część, Anna Jankowska (aktorka, performerka, reżyser świateł) wspólnie z Rafałem Dziemidokiem (tancerz, twórca choreografii do przedstawień teatralnych), przygotowała spektakl "2moreless" ("Mniej więcej 2"), eksperyment z pogranicza arytmetyki i seansu fitness.

Drobniutka Jankowska i jej ogromny towarzysz tworzą skomplikowane układy, w których zaciera się granica między "jedno" a "dwoje". W równomiernie rozświetlonej białym blaskiem przestrzeni stają się dla siebie sprzętem gimnastycznym, przeciwnikiem, preparatem do badań. Ich czarne kostiumy przypominają szlafroczki stosowane w sanatoriach i na pokazach sztuk walki - miejscach, gdzie ścisłe przestrzeganie reguł i zaleceń jest gwarancją sukcesu. Tu nic jednak nie przebiega zgodnie z normą. Prezentacji ciosów towarzyszy karykaturalny śmiech, a chwile namaszczenia przerywa skoczna muzyczka z casio. Tancerka wgryza się w udo partnera, by po chwili wybuchnąć angielskim monologiem albo zachybotać się erotycznym krokiem Josephine Baker - czarnej gwiazdy z początku wieku.

W serii lirycznych obrazów i farsowych sztuczek mieszają się płcie i proporcje. Dziemidok wywija bioderkami jak hawajska tancerka, a po wejściu na kubik ogromnieje do rozmiarów afrykańskiego totemu. Gdy przemierzają scenę w rytmicznych podskokach, trudno powiedzieć, kto prowadzi. Dla obojga wspólna praca była koniecznością przezwyciężenia przyzwyczajeń. Przedstawienie ma więc wszystkie zalety i wady zderzenia: widać w nim siłę i zmianę formy, ale też pewną niepokojącą chaotyczność. Imponuje jednak zdolność do przemian. Tylko czekać, aż niedźwiedziowaty Dziemidok o fizjonomii Kojaka wystąpi jako słodka dziewczynka, a elf Jankowska zagra mistrza koszykówki albo zniknie na oczach widzów. Im więcej takich zderzeń, tym więcej energii wpompowanej w polski rynek tańca.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji