Dobry przykład z Łodzi
Niedobrze jest - jeśli na zapytanie o teatr odkrywczego repertuaru, systematycznych poszukiwań, śmiałych eksperymentów, odważnego nowatorstwa pominąć musimy w odpowiedzi stolicę, a zwrócić uwagę tylko na teatralne placówki we Wrocławiu czy w Łodzi, w ubiegłym sezonie zapędzając się nawet do przykładów z morskiego Trójmiasta i Częstochowy. Niedobrze jest, jeśli omawiając repertuar teatrów warszawskich chwalić możemy jedynie rzutkość Teatru Kameralnego w zakresie polskich prapremier sztuk współczesnych i... rewię gwiazd w Teatrze Polskim, a po niespodzianki repertuarowe wyruszać aż do Teatru Ludowego na Szwedzką, podczas gdy - dla przykładu - tak zespołowy i na wysokim poziomie prowadzony Teatr Współczesny skąpi nam i premier i sztuk współczesnych.
Niech nas więc nie dziwi, że zasługa zajęcia się zapomnianym teatrem Jana Kasprowicza i pierwsze w Polsce Ludowej ukazanie na scenie dramatu tego charakterystycznego dla swej epoki poety przypadło teatrowi w Łodzi. Pono Schiller przygotowywał nową inscenizację "Buntu Napierskiego" Kasprowicza; ale zamysł nie został urzeczywistniony. I tak na polu ostał się ino Teatr Nowy.
Zmarły w 1926 r. Kasprowicz był pisarzem przez jednych nad miarę wywyższanym (dawano mu rangę pierwszego poety Młodej Polski) przez innych nad miarę ganionym. Poezja Kasprowicza jest wyrazem sprzeczności okresu, w którym Kasprowicz tworzył, przechodziła stopniową ewolucję uwsteczniania, tak znamienną dla pisarzy burżuazyjnych i drobnomieszczańskich epoki narastającego u imperializmu. U Kasprowicza proces schodzenia na pozycje reakcyjne przebiegał wyjątkowo jaskrawo: autor buntowniczych wierszy w piśmie "Walka klas ", wróg watykanizmu i więzień w pruskim Wrocławiu za agitację socjalistyczną - człowiek, który za młodu sam siebie nazywał wyzywająco "chamem" - z czasem napisał głośny, paszkwilancki wiersz "Byłaś mi kiedyś bożyszczem, o tłumie" i fideistyczną, prostacką "Księgę ubogich"; a po chłopsko-radykalnym dramacie "Świat się kończy" popełnił młodopolsko-eskapistyczną "Ucztę Herodiady", mistyczno-hinduską "Sitę" i zaplątanego w idealistyczne mętniactwo "Marchołta", w którego bujnym werbalizmie zagubił się nawet rubasznokrwisty, plebejski tytułowy bohater sztuki.
Niecały to jednak Kasprowicz - ów : z "Hymnów". Pamiętajmy, iż pisarz - syn borykającego się z losem chłopa wielkopolskiego, sam też przebijający się z trudem przez życie - rozpoczynał swą twórczość z pozycji radykalnych, z pozycji bystrej, krytycznej, realistycznej obserwacji. Dość wcześnie popadł Kasprowicz pod wpływy młodopolskiego biologizmu i nieznośnych manier stylistycznych, ułatwiających odejście od realizmu. Ale nie dość wcześnie, by gorzkie doświadczenia młodości we wsi rodzinnej, duszonej w podwójnym ucisku prusko-kułackim nie miały się uwydatnić w jego wczesnej twórczości. Nacisk na Kasprowicza był olbrzymi - sam "socjalista" Feldman pisał, że Kasprowicz odnalazł siebie wówczas, gdy ze społecznika przeobraził się w indywidualistę i że dopiero, gdy popadł w mistycyzm "wszedł w okres swój najwyższy" - nim jednak Kasprowicz stał się autorem takich dzieł, jak "Nad przepaściami", "Na wzgórzu śmierci", "Ginącemu światu", "Dies irae", "Anima lachrymans". "Salve regina" napisał również cykl utworów chłopskich ("Z chałupy", "Wojtek Skiba", "Z chłopskiego zagonu"), które choć chropawe w formie (poezja była dla Kasprowicza zawsze ciężkim trudem jak dla chłopa orka na kamienistym gruncie) zdobyły sobie trwałe miejsce w postępowym, realistycznym nurcie naszej poezji, są do dzisiaj żywe, czytywane, dają prawdziwy obraz straszliwej doli pracującego chłopa w Polsce u schyłku ubiegłego wieku. "Jest w ludzie siła niespożyta" - to był ideowy wówczas punkt wyjścia poety, który niebawem w programowym wierszu "My i wy" pisał: "...Nasza poezja - echem cierpień ludów - Pragnieniem światła, chleba, wolnej dłoni - Nasza poezja bez wizyj i cudów - Dzisiaj pobudką do czynu i męstwa - A jutro... jutro oddźwiękiem zwycięstwa".
Z tych samych bojowych, postępowych czasów Kasprowicza pochodzi tragedia chłopska "Świat się kończy" (1891), którą wystawił Teatr Nowy i z którą słusznie zamierza objechać miasteczka i wsie województwa łódzkiego! Sztuka nie jest bez poważnych, bardzo poważnych wad, które częściowo pozostały w scenicznym opracowaniu utworu przez Kazimierza Dejmka, choć opracowanie to jest na ogół trafne i wnikliwe. Pozostały, bo są przeważnie tak zrośnięte z utworem, że wytrzebić się ich nie dało; ale pozostały też z powodu zbytniej ostrożności reżysera w zakresie prawa do skrótów. Te wady sztuki, to rozgadanie i fałszywa poetyczność, dochodzące do głosu zwłaszcza w końcowych partiach utworu, to, przede wszystkim, biologizm, schodzenie Kasprowicza - już wówczas - z pozycji krytycznego realisty na pozycje fatalisty i mistyka, jak współczesny mu Hauptmann który po twardej mowie "Tkaczy" jął nasłuchiwać niebiańskich głosów "Hanusi". Sztuka Kasprowicza ma skrzywiony kręgosłup, klasowy obraz wsi przerasta w rzekomo pozaczasową, ponadklasową "tragedię losu". Ale te i inne jeszcze wady można (choć z głębokim żalem) poniekąd przeboleć wobec silnego ładunku realizmu, zawartego w pierwszej części sztuki, realizmu wysokiej próby i ostrych perspektyw.
Zwłaszcza w pierwszym akcie sztuki daje Kasprowicz świetny przekrój społeczny, jakiego nie powstydziłby się współczesny pisarz o światopoglądzie marksistowskim. Rzecz dzieje się w przeciętnej wsi wielkopolskiej współczesnej młodemu Kasprowiczowi, bohaterem sztuki jest biedny chłop Cierpik i jego rodzina - żona i córka. Ubogą Małgosię Cierpikównę uwodzi gospodarski syn, Walek Mięta. O żeniaczce nie ma mowy (choć uczciwy Walek do niej dąży), kułak Mięta bez trudu zniszczy biedniaka Cierpika. I oto stary Cierpik się wiesza. Małgosia topi, Cierpikowa pójdzie na żebry. Stary Mięta zresztą nie nacieszy się swoim zwycięstwem syn żąda gruntu, a gdy mu ojciec odmawia, bo gotów grunt zapisać młodej dziewce Maryśce, w której się nieprzytomnie zadurzył. Walek zabija ojca i pójdzie do więzienia.
Taki jest trzon fabuły. Nie on, jak zaraz można poznać, decyduje o wartości utworu. Sugestywnie ukazany głód ziemi - już bardziej. Przekonywająco pokazana obojętność narodowa najzamożniejszych gospodarzy, którzy, wykupując ziemię z rąk średniaków i biedniaków odprzedawali następnie swe grunta z wielokrotnym zyskiem "brandeburom" (kolonistom niemieckim) - również. Ale najważniejsze zalety sztuki, jej odkrywczość i samoistność w piśmiennictwie okresu tkwią, w celnym ukazaniu wiejskiego kapitalisty Wróbla i w postaci Kościelnego, w pierwszym, tak ostrym w literaturze polskiej, obrazie klasowego rozwarstwienia wsi, obrazu jej podziału przede wszystkim podług klasowych a nie nacjonalistycznych kryteriów. Stąd widzimy w ostatnim akcie sztuki mocną scenę - w Teatrze Nowym niestety niedostatecznie podkreśloną - żywiołowego buntu biedniackiej gromady, przeciw komu? Przeciw pruskiej władzy, działającej również w obronie interesów Wróbla.
Wróbel, kułak i lichwiarz, całą wieś ma w kieszeni, żyje i tyje z wyzyskiwania słabszych ekonomicznie chłopów - sąsiadów. Kasprowicz daje przejmującą ilustrację bezwzględnych kułackich metod, nie waha się też ukazać sojuszu kułaka z klerem. Wyrazicielem postawy miejscowego proboszcza jest Kościelny: obłuda, powoływanie się na miłosierdzie boże i odwoływanie się do bożej interwencji, pozorna życzliwość nawet dla ubogiej "owieczki" idzie w parze z chciwością, świętokupstwem, bezlitosnym zdzieraniem skóry z najbiedniejszych, ze stanowczym popieraniem bogaczy, gdy w grę wchodzą ważne sprawy i wspólne zasadnicze interesy. "Ja biorę... to czego dopadnę" mówi ksiądz w jednym z chłopskich wierszy Kasprowicza. Taki właśnie jest Kościelny, jako mandatariusz plebanii. Scena, w której Kościelny usiłuje wycisnąć grosze od nędzarzy Cierpików, grając cynicznie na ich wierze: brutalna. I wzgardliwa postawa księdza wobec Cierpikowej błagającej o chrześcijański pogrzeb dla męża - to najmocniejsze momenty sztuki. Kasprowicz nie daje : przy tym schematycznego rysunku w technice czarno-białej lecz, jak prawdziwy realista, tworzy ludzi pełnych, o postępowaniu umotywowanym psychologicznie, złożonym z różnych nawarstwień. Przez co funkcje demaskatorskie pierwszej połowy utworu nabierają tym większej wymowy, oddziałują z tym większą siłą.
Na scenie Teatru Nowego znalazły te walory sztuki dobry, rzetelny wyraz w realistycznej grze Bolesława Bolkowskiego (trudna scenicznie postać starego Mięty), Józefa Pilarskiego (Wróbel), Barbary Rachwalskiej (Maryśka), Janusza Kłosińskiego (Kościelny), Wandy Jakubińkiej (Jagna Cierpikowa). Niestety, nie dorównała im słaba interpretacja ról Walka i Małgosi oraz niesamowitego, nieudanego zresztą w pomyśle autorskim pokraki Wojtaszka mającego symbolizować złe moce, popychające Walka do zbrodni ojcobójstwa. Cierpika grał wyraziście Seweryn Butrym: był jednak raczej cierpiącym, w nędzny kabat przebranym szlachcicem Horsztyńskim niż szamocącym się w szponach kułackich - biednym chłopem.
Teatr Nowy grał w ubiegłym miesiącu - prócz sztuki Kasprowicza - sztukę czeskiego klasyka Jiraska "Latarnia", hiszpańskiego klasyka Vegi "Dziewczynę z dzbankiem", radzieckiego już klasyka Makarenki "Poemat pedagogiczny", polskiego tuż klasyka Zegadłowicza "Domek z kart" (w niezwykle interesującej, twórczej inscenizacji Dejmka, zbudowanej na innych przesłankach niż warszawskie przedstawienie "Domku z kart"). Niebawem Teatr Nowy zagra francuskiego klasyka Beaumarjchais'go "Wesele Figara" oraz wystąpi z polską prapremierą "Łaźni" Majakowskiego. Czytając ten krótki spis - wystarczy tylko życzyć Teatrowi Nowemu by nadal kroczył tak owocną w sukcesy drogą artystycznych poszukiwań i osiągnięć.
Z odgrzebania dramatu Kasprowicza należy też wyciągnąć wnioski. Nie jeden Kasprowicz i nie jeden Choynowski ("Ruchome piaski") napisali w dwudziestoleciu przed pierwszą wojną światową utwory o wyraźnie postępowym obliczu, później zapomniane. Może i w dwudziestoleciu po pierwszej wojnie światowej coś się znajdzie (choć raczej niewiele). W każdym razie - nasz stosunek do tradycji i puścizny literackiej zachęca i obowiązuje do poszukiwań.