Artykuły

Kronika sądowa

Nowa premiera STS-u jest próbą wyjścia poza ramy ustalonej już poetyki tej scenki. STS znaliśmy dotąd jako teatrzyk rewiowo-poetycki o za­cięciu publicystycznym. Wyraża­ło się ono szczególną wrażliwoś­cią na problematykę polityczną i obyczajową. W tym zakresie STS wytworzył sobie własny styl, ła­two rozpoznawalny na tle innych scen o podobnych zadaniach. Oka­zuje się jednak, że STS nie trzy­ma się kurczowo osiągniętej już formuły stylistycznej. Pierwszym krokiem do przezwyciężenia jej była sztuka Jareckiego o Hessie, rzecz oparta na pamiętnikach i dokumentach procesu. Obecnie Osiecka i Jarecki robią krok dal­szy w kierunku faktografii i mon­tażu.

Program "Oskarżeni" powstał w wyniku przeniesienia akt sądo­wych na drugą stronę ulicy. Te­atrzyk STS-u mieści się, jak wia­domo, naprzeciwko gmachu są­dów na Lesznie. Otóż autorzy montażu przemieszali dość me­chanicznie protokoły sądowe, uzyskując coś w rodzaju zabaw­nego kryminalistycznego volapuku. Rozumiemy doskonale sens zamierzenia. Wydaje się jednak, że nie wykorzystano wszystkich możliwości, jakie kryje technika montażu.

"Oskarżeni", to animowane przez dwu świetnych aktorów, Janow­ską i Siemiona, protokoły sądowe. Artyści postawieni zostali wobec trudnego zadania. W oparciu o ułamkowy materiał faktograficzny starają się pokazać przyczynki do obyczajów, konfliktów i "obra­zów z życia" Polaków z 1960 r., ale przecież w świetle kronik są­dowych "typowy" Polak staje się złodziejem w stanie łaski, osob­nikiem obdarzonym niewyczerpa­ną pomysłowością przestępczą i całkowitą nieświadomością mo­ralnej kwalifikacji swoich czy­nów. Tę świętą naiwność prze­stępcy, który dopiero w sądzie do­wiaduje się, że jest przestępcą, do końca nie rozumiejąc za co go skazują, pokazano nam w STS-ie. Obraz - trzeba przyznać - bar­dzo jednostronny.

W oparciu o tekst faktograficz­ny można jedynie dążyć do re­konstrukcji rzeczywistego gestu, a i z tego nie powstanie jeszcze teatr. Janowska i Siemion są za dobrymi aktorami, aby im to wy­starczało. Obdarzają nas hojnie gestem i tonacją - świadczący­mi, że potrafią obserwować. Ale jednocześnie nie chcą zrezygno­wać - i słusznie! - z intencji parodystycznej, bo w niej tkwi szansa stylu. Faktograficzny tekst nie pozwala jednak aktorom po­zostać konsekwentnie w ramach parodii, zwracając ich znów do pospolitej rekonstrukcji rzeczywi­stych postaw i gestów.

Zwracając się ku nowym treś­ciom STS porzucił starą formułę stylistyczną nie wytwarzając for­muły nowej. Można to na razie uważać za typową chorobę wzro­stu. Można jednak również zapytać czy istotnie dawna formuła, w zetknięciu z nową problematy­ką interesującą teatr, okazuje się nieprzydatna?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji