Propozycja teatru politycznego
W "Didaskaliach" (nr 45) Rafał Węgrzyniak pisze o "Śnie pluskwy" Tadeusza Słobodzianka ("Powrót Prisypkina"), który jest propozycją teatru politycznego na dziś, propozycją bardzo obiecującą. Jego premiera odbyła się w połowie września 2001 na scenie Teatru Nowego. Reżyserował ją Kazimierz Dejmek. Spotkali się w tym przedstawieniu dawni łódzcy aktorzy Dejmka - recenzenci odnotowali ten fakt z satysfakcją, dostrzegając w nim możliwości przeżycia drugiej przygody artystycznej pod kierunkiem wytrawnego reżysera (pierwsza wydarzyła się niemal pół wieku temu, po przełomie październikowym). "Tadeuszowi Słobodziankowi - pisze Węgrzyniak - udało się nie tylko napisać najbardziej głęboką i przenikliwą sztukę o Rosji po rozpadzie komunizmu, ale też bodaj najwybitniejszy polski dramat zamykający minione stulecie. W "Śnie pluskwy" tak jak wcześniej w Obywatelu Pekosiewiczu, Carze Mikołaju czy Proroku Ilji, Słobodzianek usiłował ogarnąć spustoszenia duchowe i moralne spowodowane przez dwudziestowieczne systemy totalitarne, erozję religii i rozpad tradycyjnej kultury w rezultacie modernizacji, skutki wojen, rewolucji, przewrotów politycznych, jakie rozegrały się w Europie Wschodniej. Ukazał świadomość jej mieszkańców ukształtowaną przez religijne wyobrażenia, ideologiczne slogany, nacjonalistyczne hasła i nowoczesne mity."
Ta paraboliczna sztuka, odwołująca się do literatury rosyjskiej i pełna cytatów z Czechowa, Majakowskiego, Dostojewskiego, Bułhakowa, Błoka, Sołowjowa, Jerofiejewa - zdaniem Kazimierza Dejmka - (rozmowa z Dejmkiem Anny Kuligowskiej-Korzeniewskiej, "Didaskalia" nr 45) - stwarza sporo trudności inscenizatorowi, który chce widzowi przekazać uporządkowaną i czytelną wizję teatralną. Dejmek "Sen pluskwy" zalicza do głównego nurtu teatru politycznego. Zawiera on wiele odniesień do rzeczywistości tej, która minęła, i tej, która jest, trwa. Bohaterowie "Snu pluskwy" skażeni są przez ideologię. "Tak jak każdy z nas - mówi Dejmek. - Taki stygmat naszego czasu. Co będzie teraz, zobaczymy, ale się chyba od tego nie uwolnimy. Ideologie są oczywiście inne, ale ta stygmatyzacja ideologiczna w dalszym ciągu się panoszy." Teatr przez sam fakt uświadamiania tego zjawiska czyni je mniej groźnym. Ogranicza jego możliwości.