Artykuły

Szapocznikow głosem epoki

"Szapocznikow. Stan nieważkości" w reż. Barbary Wysockiej Centrali, Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie i Teatru Polskiego we Wrocławiu na XIII Festiwalu Prapremier w Bydgoszczy. Pisze Aleksandra Lewińska w Gazecie Wyborczej - Bydgoszcz.

Getto, obozy, nowotwór, ale też międzynarodowa kariera w dwóch systemach politycznych - biografia Aliny Szapocznikow, rzeźbiarki i graficzki to materiał na sagę. Barbara Wysocka opowiedziała o niej w krótkiej sztuce.

"Szapocznikow. Stan nieważkości" to pierwszy przyjezdny spektakl, który festiwalowa publiczność mogła zobaczyć na Prapremierach. Barbara Wysocka napisała zarówno scenariusz spektaklu, wyreżyserowała go, opracowała muzycznie. Na scenie wystąpiła razem z Adamem Szczyszczajem.

O historii powstania spektaklu opowiadała podczas spotkania z publicznością. - Pytania o genezę spektaklu są zawsze bardzo trudne - mówiła. - Oczywiście, że w jakimś momencie życia zobaczyłam rzeźby Aliny Szapocznikow i zrobiły na mnie ogromne wrażenie, ale to nie jest tak, że już wówczas pomyślałam: trzeba zrobić o niej spektakl. To był bardzo długi proces. Tak naprawdę szukanie jakiejś postaci, którą chciałabym się bliżej zająć, zrodziło się z przypadku. Ktoś poprosił mnie, żeby zrobić telewizyjny spektakl. Pieniędzy było mało, więc miałam być aktorem i reżyserem jednocześnie. Zaczęłam poszukiwania takiej postaci, w którą mogłabym się wcielić. Najpierw miała być Katarzyna Blum, czyli postać literacka. Kolejna propozycja to była Szapoczniczkow. Ale potem telewizja w ogóle już nie miała pieniędzy, wszystko poszło w niepamięć. Szapocznikow jako pomysł na spektakl, źródło inspiracji do badań, utkwiła mi jednak mocno w pamięci. W końcu przyszedł moment, by się tym zająć.

Wysocka opowiadała też, jak wyglądało przygotowanie spektaklu. - Na podstawie samej korespondencji Szapocznikow z mężem można by zrobić dziesięć spektakli - mówiła. - Te listy są niezwykłe, Ryszard Stanisławski był fantastycznym facetem. To była pierwsza książka, którą przeczytałam, myśląc o tym spektaklu. Ale jak to się przeczyta, to odchodzi ochota, by zrobić sztukę. To materiał niedramatyczny. Gdybyśmy chcieli zainscenizować tylko te listy, wyszedłby z tego jakiś potwornie sentymentalny, stereotypowy spektakl. Przeczesaliśmy archiwa, szukaliśmy materiałów archiwalnych wywiadów, ze Sztandarów Młodych. To, co mamy w spektaklu to jakieś 15 proc. tego, co znaleźliśmy. Wypowiedzi Szapocznikow są niesłychanie ciekawe. Tak precyzyjnie, ostro potrafiła nazywać rzeczywistość. Przeczytaliśmy sporo wywiadów, które robili z nią dziennikarze. Czasem kompletni idioci. Próbowali przypiąć jej wizerunek ślicznej małej kobietki przy wielkim bloku kamienia, co robi te swoje rzeźbki i to jest takie medialne. To było straszne. Dla niej to była klęska.

Reżyserka i aktorka twierdzi, że spektakl nie ma jednego klucza, osi tematycznej. - Staraliśmy się, by forma spektaklu była wierna temu, co robiła Szapocznikow - tłumaczy. - Ona jest postacią reprezentatywną dla swojej epoki. To jest tak jak z Chopinem. Tak jak on był reprezentatywny dla swojej epoki przez doświadczenie choroby, emigracji, wykluczenia w swoim środowisku, przez próby pakowania go w stereotypy. Dokładnie tak samo jest z Szapocznikow, tylko że w XX wieku - tłumaczyła.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji