Świeże powietrze
"Baby Pruskie" w reż. Szczepana Szczykno w Teatrze im. Jaracza w Olsztynie. Pisze Marek Barański w Gazecie Olsztyńskiej.
Po premierze "Bab Pruskich" wyszedłem poruszony, ale i pełen wątpliwości. Nie wszystkie słowa dochodziły do mnie ze sceny przytłumione ekspresyjną muzyką. Mroczny spektakl nie przynosił pocieszenia. Ale po sobotnim spektaklu i dyskusji po nim, widzę, że decyzja o przeniesieniu słuchowiska Alicji Bykowskiej-Salczyńskiej na scenę i uczynienie zeń clou obchodów jubileuszu teatru była ze wszech miar słuszna. A zaangażowanie Scholi Węgajt było pomysłem doskonałym.
Muzycy Węgajt niosą ten spektakl. Oto w realistycznym teatrze repertuarowym słyszymy trudny tekst poetycki autorki z Olsztyna, mocno zakorzeniony w mitologii naszej krainy a jednocześnie współczesny. Z tym tekstem zmierzyły się wytrawne aktorki różnych pokoleń i młode adeptki, które dopiero wchodzą do tego zawodu. Wybrnęły z trudnego zadania z powodzeniem. Bo wniosły do ról scenicznych swoje człowieczeństwo i swoje życiorysy. Kiedy Irena Telesz mówi: - Nie tak miało być - to te słowa nabierają aktualnego znaczenia. Zespół muzyków Scholi Węgajty, który w podolsztyńskiej wsi realizuje konsekwentnie autorski model twórczego życia wnosi do spektaklu swoją pasję i historię.
Wszystkie te elementy spaja pomysłowa reżyseria Szczepana Szczykno. Nad całością unosi się siostrzany i braterski duch współpracy, którego można artystom pozazdrościć. A w centrum spektaklu jest człowiek, ze swoimi najważniejszymi problemami egzystencjalnymi. Spektakl jest mroczny, bo miejsce, w którym się dzieje - dawne Prusy, jest wyjątkowo posępne. Przecież stąd wychodziły demony, z którymi Europa nie może się uporać.
I jeszcze jedno. Forma. Spektakl Szczykny i Bykowskiej-Salczyńskiej jest eksperymentem teatralnym. Kiedy oglądałem "Baby Pruskie", przypominały mi się porywające realizacje Jana Błeszyńskiego ("Edward II") czy Henryka Baranowskiego ("Dziady" i "Zamek"), spektakle Olsztyńskiej Pantomimy Głuchych Bohdana Głuszczaka. Wszystkie je widziałem na scenie Teatru Jaracza. Autorzy "Bab Pruskich" wpuszczają znów na scenę świeże powietrze, podobnie jak to czynili tamci twórcy.