Artykuły

Uczta morderców

Na zamknięcie sezonu warszawski Teatr Dramatyczny wystąpił z prapremierą sztuki Andrzeja Wydrzyńskiego "Uczta morderców". Autor określił ją jako "tragedię buffo z trucizną w kawie". W pierwszej i ostatniej scenie sztuki aktorzy zapewniają,iż prawdziwa w niej jest tylko kawa. Istotnie - nawet jeśli się pamięta,że i ta teatralna kawa jest umownym rekwizytem. Wydrzyński był przekonany,że ma coś nowego i ciekawego do powiedzenia na temat współczesnej młodzieży oraz jej konfliktów ze starszym pokoleniem. Próbował to wyrazić "awangardowym" językiem scenicznym,tylko,że mu to nie wyszło. Ani w treści ani w formie. Nie wyszło też teatrowi, który próbował znaleźć zarówno dla zawartych w sztuce treści jak i dla autorskich sugestii inscenizacyjnych odpowiednią formę teatralną.

Sztukę otwiera epilogowa scena,w której na Chochołową modlę prezentują się wszystkie postacie,przesuwając się przez scenę w somnambulicznym transie,na tle abstrakcyjnej, wysokiej kompozycji rzeźbiarskiej,umieszczonej w centralnym punkcie sceny. Zapowiada się to interesująco,intryguje. Ale z tej sceny wpadamy prosto w realistycznie napisaną i graną komediofarsę obyczajową,zbudowaną na powielanych i przez autorów i przez teatry schematach: znudzona kociakowata plastyczna Alicja (o model nietrudno - Elżbieta Czyżewska wiernie wystudiowała tę postać),zakochana z nudów w dziennikarzu,Lucjanie ograniczonym bufonie(i takich wysyła się na korespondentów do Moskwy? ejże - nawet jak na "tragedię buffo" rzecz mało prawdopodobna,zwłaszcza,że autor zna dobrze środowisko dziennikarskie,bo z niego się wywodzi),który - też chyba z nudów - wmawia w siebie,że ją kocha (Jerzy Magórski jeszcze bardziej zacieśnił i uprościł tego schematycznego redaktora). Są poza tym rodzice plastyczki,którzy nie rozumieją "młodego pokolenia" więc i konieczności kapitulują: pan Horacy,tytułowany prezesem czy dyrektorem,zajęty szwedzką gimnastyką i wypełnianiem kuponów to-to-lotka (Czesław Kalinowski gra bardzo zabawnie tego Horacego i on jedyny miał konsekwentnie przemyślaną koncepcję roli i całej sztuki - i pani Kornelia,wyrozumiała żona i matka (Wanda Łuczycka utrzymuje ją w przyjemnej, lekkiej komediowej konwencji). Jest jeszcze "pomoc domowa" Hanka - zupełnie nieprawdopodobna postać(anty - Hanka Zapolskiej),która chce mieć koniecznie dzieci z "inteligentami",może nawet z ministrem(Barbara Krafftówna).I oto w ten dom nowoczesnych Dulskich wpada ścigany przez milicję chuligan Robert. Zaczyna się historia z shawowskiego "Pigmaliona": znudzony kociak postanawia zrobić z niego "porządnego człowieka" no i w trakcie tej edukacji zadurza się w nim. A potem brniemy coraz bardziej wraz z autorem w nieprawdopodobny melodramat w wydaniu Curts - Mahlerowej okazuje się po roku,że Alicja zaszła w ciążę i to drogą "korespondencyjną"(bo z Lucjanem,który jest wtedy w Moskwie),nie chce jednak wyjść za niego za mąż,mimo jego oferty,Robert porzucił już swoją chuligańską gwarę i mówi gładko jak panna Doolitle,papcio natomiast przejął jego język. Papcio poza tym stał się w międzyczasie ojcem dziecka Hanki,a kiedy Alicja decyduje się wyjść za mąż za Roberta, okaże się,że jest jego siostrą,bo papcio miał kiedyś romans z jego matką. Ale i na to znalazł sposób pomysłowy autor: mamcia wyznaje,że Alicja nie jest siostrą Roberta,bo ona urodziła martwe dziecko i w tajemnicy przed mężem wzięła ze szpitala na wychowanie jako własne - cudze dziecko. Jak wybrnąć z tego nieprawdopodobnego galimatiasu? Autor nie wie i widzowie też nie wiedzą. Więc autor,robi unik: przed kolacją każda z postaci wsypuje drugiej w tajemnicy truciznę do kawy. Skończyła się Zapolska i skończył się Shaw - na scenę wkracza Ionesco. Jak deus ex machina. Jako wynik warsztatowego niedowładu. Wszyscy wypijają swoją zatrutą kawę,ale naprawdę truje się tylko Alicja. Koniec.

A wszystkie te sztuczki były potrzebne Wydrzyńskiemu po to, by wypowiedzieć kilka banalnych myśli na temat współczesnej, nierozumianej przez starszych,zagubionej młodzieży. Na korzyść autora: kilka nieźle pomyślanych scen,kilka dobrych dowcipów. Na korzyść teatru: próbował z tego wszystkiego zrobić interesujące przedstawienie,ale jak tu w jednym spektaklu zmieścić Zapolską,Shawa i Ionesco?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji