Artykuły

Rigoletto zachwycił emocjami, muzyką, inscenizacją

"Rigoletto" w reż. Natalii Babińskiej w Operze Nova w Bydgoszczy. Pisze Joanna Lach w Gazecie Wyborczej - Bydgoszcz.

Sukces "Halki" w reżyserii Natalii Babińskiej nie był przypadkiem. Znów pokazała, jak się robi operę. Jej pełna gry symbolami inscenizacja "Rigoletta" zachwyca, ale nie zostawia solistom miejsca na najmniejszy błąd. Nie konkuruje też z muzyką Verdiego, która podczas sobotniej premiery brzmiała wyjątkowo dobrze.

Babińska zbudowała dramaturgię "Rigoletta", przenosząc akcję w baśniową rzeczywistość, która może dziać się wszędzie i zawsze. Poetyka kontrastów sprawia, że widz bez problemu podąża za tym, co dzieje się na scenie. Pałac księcia Mantui (tenorowa partia Pavlo Tolstoya) tonie w landrynkowym różu, trwa kolejna orgia, wijące się wśród dworzan kobiety mają na twarzach maski przypominające trofea łowieckie. Trwa polowanie, a książę hedonista jest w swoim żywiole, szukając kolejnej ofiary. Widz nie wie, gdzie podziać wzrok i w efekcie słynna aria "Questa o quella" przechodzi trochę niezauważona. To w jego pałacu widzowie mogą w pierwszej części podziwiać tańczący w maskach balet, w drugiej - tancerki poruszające się wokół kolumn jak w burlesce.

Traf chce, że w oko księcia wpada niewinna, młodziutka Gilda, córka jego błazna, Rigoletta. Dla niej realizatorzy zarezerwowali ascetyczną przestrzeń w odcieniach błękitu i granatu.

Tym razem uwagi melomanów nic nie rozprasza, na pierwszym planie jest muzyka Verdiego z piekielnie trudnymi ariami. W takich warunkach słychać każdy błąd, tych na szczęście w wykonaniach Krystyny Nowak jako Gildy i Leszka Skrli jako Rigoletta praktycznie nie było. Oboje zresztą świetnie zagrali - on udręczonego widmem klątwy ojca, któremu nie udało się uchronić córki przez sidłami księcia, ona delikatną i pełną wiary w miłość dziewczynę, która jest gotowa zginąć za wiarołomnego kochanka.

To także świetne tło dla pięknych i odważnych kostiumów Martyny Kander. Nie chodzi tu tylko o zwierzęce maski baletu, ale o pomysłowy zabieg z kryzą, która stalą się motywem przewodnim kostiumów dworzan. Udziwnia postaci, jest symbolem ich wad. Nie krępuje tylko jednej osoby - księcia.

Punktem zwrotnym w operze Verdiego jest porwanie Gildy - dworzanie myśląc, że to kochanka Rigoletta, w ten sposób chcą zemścić się za niewybredne żarty błazna. Od tej chwili akcja nabiera zupełnie innego tempa, a ze sceny raz po raz brzmią hity Verdiego - nagradzane oklaskami aria księcia "Parmi veder le lagrime", "Si, vendetta" Rigoletta i Gildy. A orkiestra dyrygowana przez Macieja Figasa już do samego końca będzie grała jak natchniona.

Wszyscy czekają jednak na największy przebój, czyli "La donna e mobile", który zna chyba każdy. Pavlo Tołstoj śpiewa go pewnie i z lekką nonszalancją, obnażając jednocześnie ku rozpaczy zakochanej Gildy swoją prawdziwą twarz bawi-damka, który za nic ma uczucia innych. Właśnie te uczucia ratują go przed zemstą Rigoletta, który płaci Sparafucile (w tej roli Łukasz Go-liński) za zabójstwo księcia. Ktoś zginąć jednak musi, w worku ląduje więc ciało Gildy, która nie może żyć ze złamanym sercem. Zemsta Rigoletta obraca się przeciwko niemu, a zza sceny książę wesoło podśpiewuje słowa słynnej arii.

Na scenie mamy więc rasowy dramat, w którym główną rolę zagrały emocje. Dostajemy opowieść o zbrodni i karze, o żądzy zemsty i zabawie uczuciami, która na długo zostanie w naszych głowach. Uniwersalna inscenizacja Babińskiej ma szansę latami nie schodzić z afisza, a jeśli orkiestra i soliści za każdym razem będą w takiej dyspozycji jak w sobotę, będzie to jeden z największych hitów bydgoskiej opery.

Kolejne przedstawienia "Rigoletta" Verdiego zaplanowano na 18, 19 i 20 stycznia

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji