Sztuka tworzenia sztuki po zakończeniu nauki
Do Fredrowskiej sztuki "Damy i huzary" byłem nastawiony negatywnie od czasu obejrzenia jej w teatrze telewizji. Choć w znakomitej obsadzie, komedia zdała się celować w nieco już anachroniczne gusta i nie wywoływała żywych emocji. Z wielką niecierpliwością oczekiwałem wiec inscenizacji wrocławskich studentów PWST. Nie zawiodłem się - interpretacja Eugeniusza Korina okazała się zgodna z duchem czasu, zręczna, a nade wszystko ogromnie zabawna.(...)
Pierwszym znakomitym pomysłem inscenizacyjnym jest przeniesienie akcji z wieku XIX do dwudziestolecia międzywojennego - królestwa patefonów i frywolnych pań, wyzwolonych z gorsetów. Kapitalny motyw muzyczny "Miłość ci wszystko wybaczy" Hanki Ordonówny nie dość, że pasuje do akcji, to jeszcze spina opowieść w zgrabną całość. Spektakl rozpoczyna pomysłowa prezentacja. Specyficzne, zmysłowe pozy Józi, Zuzi, Fruzi i Zosi przywodzą na myśl Zutę Młodziakównę z "Ferdydurke" oraz głoszone przez jej matkę liberalno-absurdalne poglądy. Biegunowo odmienną postawę reprezentują panowie, szczególnie major, nieśmiały, zatwardziały stary kawaler i kapelan, sztywniak, powtarzający wszem, że "nie uchodzi". Sprawnie zostały ujęte rozmowy toczące się nieco ukradkiem, we własnym gronie: postacie po prostu "wychodzą" na papierosa lub grają w tenisa w głębi sceny.
Scenografię rozwiązano w prosty sposób: czworo drzwi wychodzących z salonu i trzy loggie-ekrany, dzielące główny pokój, podwórze oraz sypialnię zmusiły aktorów do niebywałej szybkości poza sceną. Kostiumy Teresy Zasady ściśle wiążą się z czasem akcji: mundury i stroje cywilne panów robią wrażenie autentyku. Czasem zwiewne, czasem przykrótkie kreacje pań podkreślają swobodę obyczajów, która w międzywojniu była na każdym kroku widoczna.
Michał Opaliński dobrze radzi sobie z rolą majora - początkowo zagubiony, potem za sprawą Zosi pełen życia, pod koniec żądny zemsty. Siostry są niebywale zmanierowane, choć każda w odmienny sposób. Na wyróżnienie zasługuje Katarzyna Paliwoda, brawurowo grająca nieokrzesaną pannę Anielę. Cezary Iber stworzył rolę Don Juana-gentelmena, który dostrzega swoje powodzenie u pań, lecz ma do siebie dystans. Magdalena Biegańska dobrze poradziła sobie z postacią Zosi, która z nieśmiałego podlotka przeistacza się w wampa. Całości dopełniają urocze kokietki Rózia, Zuzia i Fruzia oraz powolny, lecz budzący sympatię Grześ. Wielką zaletą przedstawienia jest groteskowość, pewne przymrużenie oka i zabawa z konwencjami: mamy tu np. scenę padania sobie w ramiona pokazaną w zwolnionym tempie, jak w komediach romantycznych. (...) "Damy i huzary" bronią się znakomicie, będąc po prostu szalenie zabawną komedią mówiącą o kobiecej sztuce manipulacji i determinacji w obliczu wielkiego uczucia.