Artykuły

Bliscy są mi ludzie poniżani

- Moje sztuki grane są w tak wielu teatrach, od Moskwy i Petersburga po niewielkie miasta, że trudno je przemilczeć - mówi rosyjski dramaturg i reżyser MIKOŁAJ KOLADA.

Mikołaj Kolada, rosyjski dramaturg i reżyser o premierze "Rewizora" i festiwalu swoich spektakli w Teatrze Studio.

Jan Bończa-Szabłowski: Pańskie sztuki grane są w całej Polsce, Warszawa została oblepiona plakatami reklamującymi Festiwal Kolady, ale pańska droga do teatru nie była łatwa...

Mikołaj Kolada: Było na niej trochę wybojów. Pochodzę z prostej i biednej rodziny. Mama traktorzystka, ojciec kierowca, czwórka rodzeństwa, w tym siostra, która w wieku siedmiu lat zmarła na zapalenie opon mózgowych.

To, że urodził się pan w małym miasteczku, pozwoliło lepiej dotrzeć do "skrzywdzonych i poniżonych"?

- Z pewnością. Dla mnie ci ludzie są bliscy znam ich sprawy. I za to często obrywam po głowie od krytyków którzy mówią, że zajmuję się patologią, ludźmi z marginesu. Na szczęście całe życie słucham tylko siebie, nie tych, którzy wiedzą lepiej.

A władze w Rosji nie traktują pana jako szkodnika, który ukazuje to wszystko, co w ludziach jest wstydliwie przemilczane?

- Moje sztuki grane są w tak wielu teatrach, od Moskwy i Petersburga po niewielkie miasta, że trudno je przemilczeć. Z odbiorem bywa różnie. Niektórzy dramaturdzy i dyrektorzy teatrów określili je jako "czernucha", czyli wyjątkowo negatywny, mroczny obraz prostego człowieka. Zdarzyła się nawet inna pogardliwa nazwa: "pornucha", jako pewien podgatunek. Na szczęście mamy wiele teatrów i wielu dyrektorów, którzy nie ulegają tej propagandzie i wiedzą, że warto je wystawić.

Pana prywatny teatr w Jekaterynburgu cieszy się renomą, a pan uznaniem ludzi. Czy o pana poparcie zabiegają politycy?

- Każdy człowiek ma jakieś poglądy polityczne, ale w przypadku artystów najlepiej, by zachowali je dla siebie. To teoria. A praktyka? Cztery lata temu władza okręgu swierdłowskiego postanowiła przekazać mi stare kino na siedzibę teatru. Na remont, przebudowę i modernizację wydano 90 milionów rubli. Otrzymawszy taki podarunek, nie mogę powiedzieć: "Dobrze, że daliście, a teraz idźcie w cholerę". Zatrudniam 70 osób i czuję się za nich odpowiedzialny. Mam świadomość, że muszę lawirować między różnymi opcjami i decyzjami. Ludzie naszego zawodu handlują swoją wrażliwością, emocjami, uczuciami. Nie twierdzę więc, że jestem czysty, ale też nie uważam się za ostatnią szmatę.

Reżyseruje pan w Gdańsku, w Warszawie w okresie napiętych stosunków między Polską a Rosją. Podobno w Teatrze Wybrzeże, przystępując do prób "Statku szaleńców", powiedział pan: Jeśli będziecie mnie pytać o politykę, wyjeżdżam".

- Artyści powinni być wysłannikami pokoju. Politycy mają swoje interesy, swoją mafie, my jesteśmy poza tym. Artyści Polski i Rosji wielokrotnie pokonywali wszelkie podziały polityczne. Działali ponad nimi. Kiedy czytaliście Dostojewskiego czy Bułhakowa, nie myśleliście przecież o polityce Breżniewa. Dlatego cieszę się, że ani w Teatrze Wybrzeże, ani teraz w warszawskim Studio nikt mnie nie pytał o samolot polskiego prezydenta, o politykę Putina, o mgłę w Smoleńsku.

W programie Festiwalu Kolady pokaże pan m.in. "Wiśniowy sad". Zapytam więc metaforycznie: czy dzisiejsza inteligencja rosyjska płacze wciąż po jego wycięciu?

- Pyta mnie pan, czy nasza inteligencja żyje przeszłością i marzeniami? Myślę, że już dawno pogrzebała wiśniowy sad. Nikt po nim nie płacze, został ścięty i zadeptany. W spektaklu, który przywożę, nie ma żadnych sentymentów, wszyscy są pijani w trzy d...

A jakie będzie przesłanie "Rewizora"?

- Zauważyłem, że ostatnio w Polsce to bardzo popularny utwór. Grany jest w Teatrze Powszechnym, wkrótce pojawi się w Teatrze Telewizji. Głównym tematem mojego spektaklu jest poniżenie człowieka. Małego, zwykłego człowieka. Na pierwszej próbie powiedziałem aktorom: to spektakl o was. Jako ludzie wrażliwi czujecie się często poniżani przez reżyserów, dyrektorów, czasem też widzów. Ale to poniżenie przeżywa przecież każdy człowiek nie tylko ze strony władzy, ale też przyjaciół i rodziny.

***

Mikołaj Kolada, (ur. 1957), autor m.in. "Merylin Mogoł" i "Martwej królewny", od 1993 r. także reżyser, laureat wielu nagród teatralnych w Rosji i Europie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji