Artykuły

Na pięć spustów i wideofon

Drzwi są naprawdę solidne. Ciężkie, okute srebrzystą blachą, są trudną przeszkodą dla potencjalnego wła­mywacza i zupełnie nie pasują do przedwojennego stylu mieszkania. No i te zamki, zasuwy, sztaby.

- Siedem i jeszcze trzeba otwierać je w określonej kolejności - straszy Jan Ma­chulski.

- Bez przesady, jest ich co prawda dziewięć, ale otwiera je się po prostu z góry na dół - prostuje Edyta Olszówka. - To zrozumie nawet przysłowio­wa blondynka.

Tak naprawdę zamków jest zaledwie pięć. Pierwszy uru­chamia zasuwę, uwalniając skrzydło z górnej części fra­mugi. Drugi uwalnia je z le­wej strony. Zanim przesunie się zacisk, trzeba je odbloko­wać kluczami. Do tego docho­dzą trzy zwykłe Gerdy i alarm. No i jeszcze wideofon, dzięki któremu wiadomo do­kładnie, kogo wpuszczamy na klatkę schodową. I pistolety w szafie.

- Gdyby to miało zostać, to byśmy się w ogóle nie ruszali z domu - mówi pani Joanna, właścicielka mieszkania. - Ta­kie drzwi to przecież magnes dla włamywaczy. Na szczę­ście, to tylko na osiem dni, po­tem wszystko zdemontują.

W jednej z kamienic przy wrocławskim Wybrzeżu Wyspiańskiego od czwartku kręci się ekipa filmowa i wszyst­ko stoi na głowie. Ulica zmie­niła nawet nazwę i charakter. Z Wybrzeża na Zesłańców Sy­beryjskich i ze spokojnej okolicy na rejon niezwykle nie­bezpieczny, nawiedzany przez wyjątkowo zwyrodnia­łych przestępców. Jeden z nich wdarł się do pewnego mieszkania i usiłował zgwał­cić młodą dziewczynę w dru­gim miesiącu ciąży (Edyta Olszówka). Jej mąż Tomek (Adam Cywka) postanowił zrobić wszystko, żeby ta sytu­acja się nie powtórzyła. W cią­gu kilku dni zwykła kamieni­ca zamieniła się w twierdzę. Nie wszystkim to się spodoba­ło, choć najmłodszy członek rodziny, siedemnastoletni Ziemek (Tomek Talerzyk, te­goroczny maturzysta), marzy tylko o tym, żeby też mieć własny pistolet.

- Ja jestem w kontrze, uwa­żam, że to wszystko jest bez sensu, nie znoszę broni w mieszkaniu, a tu prawie każ­dy ma własny pistolet - opo­wiada senior rodu, czyli Jan Machulski. - Coś przeżyłem, wiem, że wolność nie polega na tym, że się okujemy, zrobi­my alarmy. Człowiek musi być wewnętrznie wolny.

Scena, która właśnie po­wstaje, opisuje powstający konflikt między Tomkiem i ojcem. Synowa, niedoszła ofiara gwałtu, pojada kiszone ogórki (ciąża zobowiązuje) i zagląda do wideofonu. - Kto to? - pyta, kiedy na ekranie pojawia się męska twarz. Mąż tłumaczy, że to może do sąsiadów, bo już prawie wszyscy mają monitory, kiedy z pokoju odzywa się zdenerwowany ojciec: - Ciekawe, kto za to wszystko zapłaci, to musiało przecież kosztować kupę pie­niędzy!

Na nic zdają się tłumacze­nia Tomka i matki (Marta Li­pińska), że firma wprowadza na rynek nowy produkt i że to w ramach promocji. Tak naprawdę do tych szczegól­nych środków ostrożności nie dał się przekonać także nikt z ekipy.

- Jako odtwórca roli Tomka powinienem bronić jego racji - zaczyna Adam Cywka. - Ale sam bym się chyba na to nie zdecydował. Można się zaba­rykadować, założyć bunkier wokół siebie, a i tak nie uzy­ska się gwarancji bezpieczeń­stwa, może jedynie wewnętrz­ny spokój.

- Nie chciałabym mieć w do­mu czegoś takiego - mówi o kontrowersyjnych drzwiach - Marta Lipińska. - Rozumiem jednak racje Tomka. Sama boję się ciemnej ulicy, oglą­dam się dookoła przy wysia­daniu z samochodu, chociaż nie tak dawno byłam bardzo odważna. Widzę, jak zmieniają się obyczaje. Po premierze ludzie spieszą do domu, nie ma chwili spowolnienia, za­stanowienia się.

- Nie - rzuca w przerwie mię­dzy ujęciami Sylwester Chę­ciński, zapytany czy okute blachą drzwi mogą uchronić lokatorów przed agresją.

Scenariusz Feliksa Falka opowiada o nieudanej pró­bie znalezienia sposobu na przemoc. Poza tym jest pró­bą odzwierciedlenia rzeczy­wistości, gdzie brutalność i agresja pojawiają się nie tylko na pierwszych stronach gazet, ale coraz częściej i na naszej ulicy.

- Na przemoc nie ma recep­ty - mówi Edyta Olszówka. - To problem każdego z nas, te­go, jak to sam rozwiąże, żeby być w porządku ze światem.

Nie ma sposobu na prze­moc, ale bywają mniej rady­kalne recepty na bezpie­czeństwo.

- Najlepsza ochrona to do­bry sąsiad - uważa Marta Li­pińska. - Naprawdę ważne jest to, żeby ludzie nie zamy­kali się w swoich mieszka­niach i interesowali się tym, co dzieje się na zewnątrz. Że­by nie było zamkniętych wszystkich drzwi, kiedy ktoś woła o pomoc.

Lokatorzy z Zesłańców Sy­beryjskich 7 zamknęli się przed całym światem na wszystkich pięć spustów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji