Artykuły

Pozostaje tylko nadzieja

"Dwoje na huśtawce" w reż. Karoliny Szymczyk w Teatrze Powszechnym w Radomiu. Pisze Renata Metzger w Gazecie Wyborczej - Radom.

Najlepszy w sobotniej premierze sztuki "Dwoje na huśtawce" był tekst. Tyle że to akurat żadna zasługa Powszechnego. Najmłodszym podobał się piątkowy spektakl "Sen chłopca, który się zgubił".

Wszyscy chyba znają świetną sztukę Williama Gibsona "Dwoje na huśtawce". W otchłani wielkiego miasta niespodziewanie spotyka się dwoje zagubionych, samotnych ludzi. Gizel - schorowana tancerka - i Jerry - prawnik przybyły do Nowego Jorku gdzieś z Zachodu. Ona ucieka w jego objęcia przed strachem, że już nigdy nie będzie tańczyć, że nie będzie zdrowa. On przed samotnością i wspomnieniami o żonie. Niestety, Jerry nie wyzwolił się z miłości do żony, choć rozwiódł się z nią. W pewnym momencie okazuje się więc, że jest z Gizel już tylko z litości, z poczucia obowiązku, by opiekować się chorą.

Cała opowieść jest piękna i wzruszająca, nic więc dziwnego, że podbiła świat. Mierzyli się z nią najlepsi reżyserzy i aktorzy. Nie jest bowiem tak łatwo zbudować i przez kilkadziesiąt minut utrzymać dwójce wykonawców tempo, grać tak skrajne emocje.

Nie jest na pewno łatwo i reżyserowi znaleźć pomysł na nowe pokazanie tej sztuki. W Powszechnym niezbyt się ona udała. Najpierw sztucznością raziła Marta Szmigielska (Gizela), a kiedy już się rozegrała, to emocje wypaliły się w Witoldzie Szulcu (Jerry). Na domiar złego szwankowało coś w scenografii autorstwa Joanny Pielat-Rusinkiewicz . Z jednej strony bohaterowie dzwonili do siebie ze starych telefonów, mówili o winie kupionym za niecałego dolara - czym dawali nam znać, że akcja toczy się kilkadziesiąt lat temu. Z drugiej strony Jerry paradował w stroju współczesnego młodego luzaka - z kapturem wyłożonym na kurtkę, w adidasach - i wyciągał sądowe akta z teczki zapinanej na rzepy.

Śmieszna była i Gizel paradująca bezustannie w jakichś srebrnych, połyskliwych ciuszkach, jakby urwała się z zespołu tanecznego Mandaryny. Trzeba było się zdecydować albo na pełną umowność scenografii, albo na jej pełną historyczność. W efekcie już po niecałej godzinie spektakl męczył i z całej duszy życzyłam Gizel, by jak najszybciej dostała kolejnego krwotoku, co, jak wiadomo, dzieje się już bliżej końca.

Przedstawienie spodoba się jedynie tym, którzy dotychczas nigdy nie zetknęli się z dziełem Gibsona i lubią rozwlekłe sceny jak z "Klanu" albo innego tasiemca. Tym, którzy szukają w teatrze prawdy i świeżości, wyprawę do Powszechnego odradzam. Mam jednocześnie nadzieję, że młoda reżyserka Karolina Szymczyk, która w Radomiu pokazała wcześniej niezłe "Rozmowy nocą", ucieszy nas jeszcze czymś dobrym.

W piątek odbyła się premiera spektaklu dla dzieci "Sen chłopca, który się zgubił". Jedno z opowiadań Singera wyreżyserował Adam Sroka. Najmłodsi widzowie, którzy już widzieli spektakl, byli bardzo zadowoleni.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji