Poławiacze pereł
"Poławiacze pereł" wystawiono 50 lat temu w Poznaniu, kiedy ówczesny dyrektor Opery Zygmunt Wojciechowski, próbował uchronić ją przed likwidacją. Spektakl zagrano tylko dwa razy, gdyż
teatr przestał istnieć. Decyzja o powierzeniu artystce, która nie reżyserowała żadnej opery, jest niezwykle odważna, ale głęboko uzasadniona:
- Operę wystawimy w oryginale, czyli w języku francuskim. Uważam także, że dobrze "Poławiaczy pereł" może zrobić tylko śpiewak. Gdyby nie robiła go Sartowa poprosiłbym chyba Ochmana - stwierdził Sławomir Pietras.
"Poławiacze pereł" stawiają olbrzymie wyzwanie przed solistami, bowiem libretto jest pełne ekspresji: od miłości do nienawiści, a sceny, to w większości dialogi o niesamowicie intymnym ładunku emocjonalnym.
- Nigdy wcześniej nie widziałam tej opery wystawionej w teatrze. Znam ją tylko z nagrań płytowych i ikonografii. Dzięki temu mogłam zrobić swoją wersję nie sugerując się tym, co znałam - dodała Sartowa.
Opera opowiada o potędze miłosnego uczucia, problemie dochowania złożonej przysięgi i sile męskiej przyjaźni. Mnóstwo w niej namiętności, a atrakcyjność dzieła podnosi jeszcze fakt że akcja rozgrywa się w egzotyczniej scenerii Cejlonu.
"Poławiacze pereł" są dramatem kameralnym. Pomimo licznego i niemal stale obecnego na scenie chóru (który jest istotnym bohaterem zbiorowym), wystawności dekoracji i kostiumów - do czego w końcu zobowiązuje egzotyczne miejsce akcji - jest to dramat głównych bohaterów: Nadira, Leili i Zurgi. O wiele więcej dzieje się w sferze emocjonalnej. Cała historia jest opowiadana widzom ustami nieszczęsnej trójki.
W obsadzie same gwiazdy: w roli Leili obsadzono: R. Jakubowską-Handkę, T. Pożarską i N. Puczniewską, Nadira zagrają: D. Fomenko i P. Friebe, Zurgę: A. Bullo, T. Mazur, M. Otto, J. Trafankowski, a Narabuda: R. Korpik, A. Ogórkiewicz i W. Podsiadły. "Poławiacze pereł" pojawią się na afiszu 24 lutego, 8 maja, 16 i 18 czerwca.