Artykuły

Pikantna kuchnia Kingi Preis, filmowej gosposi ojca Mateusza

To była smakowita i pachnąca promocja. Spotkanie w Sandomierzu poświęcone książce "Przysmaki ojca Mateusza. Domowa kuchnia Natalii" było okazją do porozmawiania o kulinariach. - Książka utrzymana jest w konwencji pamiętnika, w którym Natalia opisuje swoje przygody - mówi KINGA PREIS, aktorka Teatru Polskiego we Wrocławiu.

Promocja wydawnictwa, przygotowanego z inicjatywy twórców realizowanego w Sandomierzu serialu "Ojciec Mateusz", odbyła się w Zamku Kazimierzowskim. Jest to niezwykła książka kucharska, bowiem oprócz 60 przepisów, w tym na potrawy kuchni sandomierskiej, zawiera opowieści o filmowych bohaterach. Była okazja do spotkania z wieloma gwiazdami serialu "Ojciec Mateusz", a także spróbowania wielu potraw z regionu Sandomierza, które znalazły się w tej wyjątkowej książce. W jej promocję włączyła się sama gospodyni Natalia, czyli aktorka Kinga Preis, z którą na ten temat rozmawialiśmy.

Napisała pani książkę kucharską?

- Napisała ją Natalia, postać grana przeze mnie w "Ojcu Mateuszu" (śmiech). Charakterna i przezabawna gosposia z plebanii w Sandomierzu. Książka utrzymana jest w konwencji pamiętnika, w którym Natalia opisuje swoje przygody. "Przysmaki Ojca Mateusza" okraszone są wieloma zdjęciami zrealizowanymi w bardzo malowniczych wnętrzach serialowej plebanii.

Jak ta książka ma być wiarygodna, jeśli Natalia na początku serialu nie potrafiła gotować?

- Rzeczywiście, wciąż jej coś nie wychodziło, coś przypalała, rozgotowywała, nie doprawiała. Ale wszyscy Natalię kochają, więc zagryzali zęby, jedli i udawali, że to pyszne. Włożyliśmy mnóstwo trudu w to, żeby te jej kulinarne porażki były spektakularne. Żeby dania wyglądały naprawdę na rozgotowane, spalone, rozpadające się, ale od jakiegoś czasu Natalia rozwija kulinarne skrzydła. Dostała swoją rubrykę kulinarną w "Gazecie Sandomierskiej" i gotuje coraz lepiej.

Ile jest Kingi Preis w tej bohaterce?

- Każdy aktor stara się, by w roli było go jak najmniej. Choć i tak mój syn i mąż oglądając ten serial mówią czasem: o, mama gotuje w telewizji. Natalia jest wrażliwa, bezpośrednia, ma cięty język, a to nie są cechy zupełnie mi obce. Mam jednak nadzieję, że ja nie jestem aż tak zrzędliwa.

Kojarzymy panią z postaciami znacznie bardziej skomplikowanymi, niejednoznacznymi, trudnymi. A gra pani dość banalną postać serialową.

- Wydaje mi się, że najgorsze, co może spotkać aktora, to zaszufladkowanie - i to bez względu na to, czy szufladą są skomplikowane, wielowymiarowe role, czy sympatyczna postać serialowa, w którą wkłada się przecież tyle samo energii. Bardzo cenię sobie granie w filmach Wojtka Smarzowskiego, Jerzego Skolimowskiego, Agnieszki Holland, ale gdybym grała tylko szalone, nieszczęśliwe bohaterki, sama stałabym się smutniejszym człowiekiem. Rola Natalii jest dla mnie innego rodzaju inspiracją. Taką iskierką radości.

Który z tych przepisów Natalii lubi pani najbardziej?

- Od półtora roku jestem wegetarianką. Więc ja w tych przepisach szukam dań jarskich i ryb. Uwielbiam kaszę jaglaną ze śliwkami, karpia z kaszą gryczaną, sandacza w sosie borowikowym. Lubię nieoczywiste smaki i to, co daje nam kuchnia regionalna - a tego w książce jest sporo. Zresztą, pamiętam, jak przyjechaliśmy do Sandomierza kręcić pierwsze odcinki "Ojca Mateusza" - najbardziej uderzył mnie krajobraz rozciągających się po horyzont sadów.

Pamięta pani, co zjadła w Sandomierzu jako pierwsze danie?

- Deser. Składał się z lodów cynamonowych podanych z gorącymi śliwkami, a całość była skropiona słynną sandomierską nalewką. Przepyszne. Uwielbiam kuchnię regionalną, bo ona co do zasady czerpie z tego, czym dane miejsce jest bogate. Sporo podróżuję i gdziekolwiek jestem na świecie, staram się kosztować dań danego regionu.

Pani sama lubi gotować?

- Bardzo. To dla mnie ogromnie przyjemne, bardzo odprężające zajęcie. Szczególnie w święta, kiedy wspólnie z mamą i babcią lepimy uszka i pierogi ze słodką kapustą, przygotowujemy barszcz - koniecznie czerwony, na zakwasie, bo nasze korzenie są we Lwowie. I opowiadamy sobie, co wydarzyło się przez ostatni rok, przekomarzamy się, śmiejemy. Lubię też zaskakiwać męża i syna kulinarnymi niespodziankami - preferują kuchnię pikantną, wyrazistą, z ciekawym połączeniem składników. Często wspomagam się przy tym przepisami z książek czy blogów kulinarnych. Ostatnio przyrządziłam muffiny bazyliowe z białą czekoladą - jednocześnie bardzo słodkie, ale przełamane bazylią, która wprowadza nowy kolor i bukiet. Ale, jeśli mam być szczera, mało czasu spędzam ostatnio we własnym domu i siłą rzeczy nie mam jak gotować.

Wszystkie miasteczka w Polsce zazdroszczą teraz Sandomierzowi takiej promocji, jaką zapewnił mu serial ,,Ojciec Mateusz"...

- Też widzę, jak to miasto się zmieniło. Kiedy tu przyjechałam po raz pierwszy, bulwary wiślane były nieodkrytym, bardzo zaniedbanym miejscem. Teraz jest tam basen, w którym można pływać patrząc na Wisłę. Powstała hala sportowo-widowiskowa. Bardzo dużo turystów się pojawiło. Początkowo pracowaliśmy spokojnie, bez przeszkód. Dziś na każdym kroku napotykamy turystów, którzy chodzą śladami "Ojca Mateusza". Mimo tego, że od początku zdjęć do serialu powstało sporo nowych hoteli, to czasem brakuje w nich miejsca dla nas, dla ekipy - tylu turystów odwiedza dziś Sandomierz.

Mieszkańcy muszą was kochać.

- Sandomierzanie to już nasi starzy znajomi. Czekają, aż przyjedziemy kręcić serial, odwiedzają nas, pozdrawiają, witają się, występują u nas jako statyści. Jak przyjaciele z z sąsiedztwa.

***

"Przysmaki ojca Mateusza. Domowa kuchnia Natalii"

W 12. sezonie serialu gospodyni filmowego księdza z Sandomierza wydaje książkę z przepisami. Wydawnictwo Zwierciadło 2014.

Z sandomierskiej kuchni

W książce znajduje się kilkanaście przepisów na potrawy kuchni regionalnej - sandomierskiej. Zostały one przygotowane we współpracy z Miejsko-Gminnym Ośrodkiem Kultury i Sportu w Koprzywnicy oraz Stowarzyszeniem Sandomierski Szlak Jabłkowy. Jak podkreśliła Alicja Stępień z Koprzywnicy, to przepisy przekazywane z pokolenia na pokolenie. Wiele z nich jest efektem wywiadów etnograficznych i szperania w starych wydawnictwach.

***

Przepisy od serialowej Natalii

Gęś pieczona z jabłkami i kapustą Składniki: dorodna gęś kołudzka, 1 cytryna, 1/2 łyżeczki kminku, 4 cebule, 10 dużych jabłek, kilkanaście drobnych winnych jabłek, łyżka mąki, kilogram kapusty, 125 mililitrów czerwonego wina, sól i cukier do smaku.

Sprawioną gęś płuczemy, nacieramy solą. Jabłka pozbawiamy gniazd nasiennych i kroimy na ćwiartki. Nadziewamy gęś drobnymi jabłkami, formujemy. Duże jabłka wkładamy do brytfanny, układamy na nich gęś i wstawiamy do gorącego piekarnika. Pieczemy (45 minut na kg mięsa) w 160°C, polewając tłuszczem, który się wytapia z gęsi i skrapiając wodą. Kapustę płuczemy, cienko szatkujemy, dodajemy obraną i pokrojoną w krążki cebulę, kminek, zalewamy niewielką ilością wrzącej wody, zagotowujemy, odcedzamy (wywar można zostawić - przyda się później). Upieczoną gęś wyjmujemy, dzielimy na porcje. Kapustę układamy na środku półmiska, a gęsinę - dookoła. Podajemy na ciepło z ziemniakami.

--

Zupa z cieciorki

Składniki: 20 dekagramów ciecierzycy, 5 dużych porów, 150 mililitrów oliwy, 30 gram tartego parmezanu, szczypta suszonej bazylii, sól i pieprz.

Jeżeli mamy suszoną ciecierzycę, namaczamy ją w wodzie przez noc. Pory dokładnie myjemy i kroimy w półplastry. Do dużego rondla wlewamy oliwę i na niej podsmażamy pory. aż się skarmelizują (pory po mocnym podsmażeniu stają się słodkawe). Zalewamy je około 1,51 wody i gotujemy 50 minut. Przygotowaną wcześniej ciecierzycę dodajemy do gotujących się porów i gotujemy około 20 minut. Na koniec dodajemy sól, pieprz i parmezan.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji