Artykuły

Trudne moralne wybory

"Kolacja kanibali" w reż. Borysa Lankosza w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Marzena Rutkowska w Tygodniku Ciechanowskim.

Na dużej scenie Teatru Polonia zagościła francuska sztuka ciesząca się powodzeniem w europejskich teatrach, np. w Szwajcarii i w Belgii. "Kolacja kanibali" grana była w teatrach francuskich ponad siedemset razy. Spektakl zdobył trzy Moliery - najbardziej prestiżowe nagrody teatralne we Francji.

W Polonii reżyserii tego dramatu podjął się znany, znakomity twórca filmowy, nominowany do Oscara za rewelacyjny film "Rewers" Borys Lankosz. "Kolacja kanibali" jest teatralnym debiutem tego cenionego reżysera.

Fabuła dramatu rozgrywa się w 1942 r. w okupowanym przez Niemców Paryżu. Grupa przyjaciół spotyka się na urodzinach wspólnej znajomej. Atmosfera miła i serdeczna. Wieczorowe stroje, dobry alkohol, papierosy (za dużo ich w spektaklu, trują widzów z pierwszych rzędów), muzyka, tańce. Urodzinowy nastrój zakłócają strzały na ulicy. Zastrzelonych zostało dwóch niemieckich oficerów. W mieszkaniu biesiadujących natychmiast pojawia się oficer SS, który żąda zakładników dla Gestapo. Sielankowa sytuacja zmienia się diametralnie. Wszyscy mają swoje racje. Wszyscy chcą żyć. Nikt nie chce umierać. W obliczu tak skomplikowanej sytuacji nic się nie liczy. Pękają małżeńskie więzi. Gubią się zasady przyjaźni. Zatracona zostaje lojalność. Nie ma miejsca dla honoru. Najważniejsze staje się ocalenie własnego życia. Nie ma odpowiedzialności zbiorowej. Brakuje troski o innych. Własne ego stało się najważniejsze. Każdemu z biesiadników przyświeca jedyny cel - jak uniknąć śmierci. Danse macabre zaciera podstawowe zasady etyki. Wola przetrwania, ocalenia niszczy zwyczajne człowieczeństwo. To trudne problemy i trudne wybory. Egoizm i obłuda niszczą przyjaźń. Sympatie zamieniają się w nienawiść. W ludziach rodzą się zwierzęce instynkty przetrwania.

Widzowie, śledząc sceniczne moralne perypetie, na pewno zadają sobie pytania: czy tak było w ekstremalnych wojennych warunkach?, czy coś się zmieniło od tamtych czasów?, czy chocholi taniec nienawiści i egocentryzm trwają do dziś?

Trudne pytania, na które każdy z widzów musi poszukać własnej odpowiedzi. Spektakl w Polonii chyba niepotrzebnie poszedł w kierunku tak zwanej czarnej komedii. Czy takie były zamierzenia reżysera? (za wszelką cenę rozbawić publiczność). Czy może to wina dyskusyjnej interpretacji aktorskiej?

Rzadko oglądany w teatrze Rafał Mohr w roli oficera SS jest zbyt poprawny, a nawet trochę jakby wymuskany. To nienaganny w manierach gentleman. W perfidny sposób drwi z biesiadników, epatując ich łacińskimi sentencjami. Brakuje mi w tej roli "krwistości" - prawdziwego okrucieństwa.

Łódzka teatralna gwiazda Rafał Maćkowiak w roli lekarza kolaboranta utrzymuje się w ryzach interpretacyjnych.

Aleksandra Domańska - pani domu i Andrzej Deskur - jej mąż zaprezentowali specyficzny rodzaj tak zwanego serialow-go aktorstwa.

Zdecydowanie przerysował graną postać Zbigniew Konopka w roli handlarza kooperującego z Niemcami.

Polecam jednak widzom tę trudną "Kolację...". Ważne moralnie problemy zachowały swoją aktualność. I choć ta inscenizacja "skręciła" trochę w stronę farsy, to zachowała istotę spraw.

Boiys Lankosz stworzył na scenie coś w rodzaju niezwykle starannego planu filmowego. To, co oglądamy, czeka na filmowy "klaps". Staranność scenograficzna - dzieło Arkadiusza Kośmidra, tworzy wycyzelowany plastyczny obraz tamtej minionej epoki.

Spektakl ma fabularne tempo, klimat epoki, nośność emocjonalną. Pokazuje ważne, do dziś aktualne problemy moralne. Zachęca do refleksji. To ważna pozycja repertuarowa teatru Krystyny Jandy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji