Artykuły

Sztuki magiczne

Straciłam rachubę, nie wiem, którą to już premierą w teatrze jest "Magia" Chestertona. Nie ulega jednak wątpliwości, że bydgoska scena dynamiką i liczbą przygotowywanych spektakli przyprawia swoich bywalców o zawrót głowy. Każdy kij wszakże ma dwa końce; w tym zalewie małoobsadowych premier serwowanych publiczności co kilka tygodni ilość nie zawsze przechodzi w jakość. "Magia", mimo wielu niewątpliwych zalet, jest tego widomym dowodem. Napisana w początkach wieku; gdy messeryzm, wirujące stoliki i wywoływanie duchów były czymś tak popularnym i powszednim, jak dziś oglądanie kaset video - skupia jak w soczewce wszystkie uroki i wady pisarstwa Gilberta Keitha Chestertona. O jego powieściach, nawet tak udanych, jak "Człowiek, który był Czwartkiem", krytycy i historycy literatury pisali, że świetny pomysł nie poddany kompozycyjnej dyscyplinie rozmywa się w konstrukcji, tworząc w rezultacie dzieło mało strawne. Wynikało to po trosze stąd, że angielski pomysł na literaturę paradoksu (Wilde, Shaw) zakładał m.in. mieszanie gatunków. Także w "Marii" ironia łączy się z groteską, farsa z dramatem psychologicznym, realizm z symbolizmem - i nie zawsze są to związki udane. Co więcej, sztuka ta uległa bardzo istotnej erozji czasu. Coś takiego stało się na naszym gruncie z pisarzem znacznie większym, jakim był Szaniawski - a los obydwu tych autorów wspólny jest dlatego, że sztuki operujące nastrojem, niedomówieniami, łączące akcję z poezją - są bezbronne wobec przemian epoki.

Przemysław Basiński reanimując "Magię" (wystawiał ją kilkakrotnie Osterwa, wielbicielem i adaptatorem Chestertona był także Wilam Horzyca) próbował zmienić jej przesłanie. Także konwencję gry, bo według zachowanych źródeł prezentowano ją w międzywojniu; jako dramat liryczny. W Bydgoszczy realizacja sztuki Chestertona utrzymana jest momentami w tonie farsowym. Założeniem było - sądzę - udramatyzowanie nienajlepszej kompozycji sztuki, w której efekty zamazują chwilami przesłanie. Ale, bez inteligentnej i starannej w konstruowaniu szczegółów współpracy wykonawców, związanie konstrukcyjne "Magii" jest prawie niemożliwe. Tym bardziej że większość aktorów zawiodła - stąd też w spektaklu panuje dość duże zamieszanie - niejednolite jest ujęcie ról i sytuacji, całość jest chaotyczna, i zawiła,a pointa robi wrażenie pretensjonalne. Najtrudniejszym zadaniem dla zespołu Teatru Polskiego okazało się wygranie pewnych nastrojowych niedomówień w sposób jedynie dla Chestertona właściwy - czyli pełny skupionej prostoty. Udało się to - częściowo - Juliuszowi Krzysztofowi Warunkowi (bardzo trudna rola Iluzjonisty) oraz momentami Inie Zemło (Patrycja) i Leszkowi Polessie (Pastor). Reszta zagrała po prostu czystą farsę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji