Na krawędzi życia
"Wiara, nadzieja, miłość" Ódóna von Horvatha to opowieść o kobiecie, która wisi na krawędzi przepaści, na krawędzi życia, a jednocześnie ma siłę, żeby się z tej krawędzi wycofać. Premiera spektaklu w sobotę w Teatrze Dramatycznym
Sztukę Ódóna von Horvatha, autora "Opowieści Lasku Wiedeńskiego" i "Nieznajomej z Sekwany" wystawia jedna z najciekawszych reżyserek młodego pokolenia Grażyna Kania. Absolwentka PWSTViT w Łodzi i reżyserii w Hochschule fur Schauspielkunst Ernst Busch w Berlinie doświadczenie zdobywała na scenach niemieckich. W Weimarze wystawiła inną sztukę Horvatha - "Don Juan powraca z wojny". W Warszawie mogliśmy oglądać jej "Beczkę prochu" Dukovskiego (Teatr Wybrzeże) pokazywaną na Festiwalu Festiwali "Spotkania".
"Wiara nadzieja, miłość" to opowieść o dziewczynie, która chcąc handlować damską bielizną, zapożycza się u swojego pracodawcy. Gdy mężczyzna oskarża ją o wyłudzenie pieniędzy, wszyscy odwracają się od Elżbiety. - Elżbieta to taka wańka-wstańka, dziewczyna, która nie chce się poddać. Mimo najgorszych przejść - mówi Grażyna Kania. - To dziewczyna, która na przekór szowinistycznemu społeczeństwu chce jako kobieta być niezależna.
Główną bohaterkę zagra Julia Kijowska, tegoroczna absolwentka Akademii Teatralnej.
- Obawiałam się jednak, czy uda się znaleźć młodą aktorkę, która będzie miała w sobie konieczną do tej roli dojrzałość - mówi Grażyna Kania.
Takiej aktorki szukała wspólnie z dyrektorem Teatru Dramatycznego Piotrem Cieślakiem. To on podszepnął reżyserce, żeby przyjrzała się Julii Kijowskiej. Po jednym niedługim spotkaniu byłam przekonana, że to rola dla niej - dodaje Grażyna Kania. - Julia ma w sobie i życiową dojrzałość i niesłychaną świeżość. I coś złamanego, co charakteryzuje tę postać.
Julia Kijowska (aktorka)
"Wiara, nadzieja, miłość" rozgrywa się w realiach współczesnych autorowi, w latach 30. ubiegłego wieku. Grażyna Kania, reżyser spektaklu, stara się jednak wydobyć opowieść z tamtych czasów i zawiesić w uniwersalnej przestrzeni międzyludzkiej. W tej przestrzeni nieporozumień, zranionych ambicji, urazów powstają mechanizmy rządzące światem. Światem zimnym, okrutnym i całkowicie zhierarchizowanym. Elżbieta chce wierzyć we własną siłę i niezależność, chce mieć nadzieję, że świat może wyglądać inaczej, i chce kochać. Potyka się jednak o śmierć, wreszcie miłość, która się zdarza, jest jej największym umieraniem.