Artykuły

MAKBET

Warszawa może być dumną ze swoich teatrów: po nowym wspaniałym "Ryszardzie III" Woszczerowicza przybył nam no­wy "Makbet". Nareszcie zaczynamy wychodzić z zamkniętego koła "Romea i Julii","Hamleta","Poskromienie złośnicy","Wie­czoru trzech króli" i "Snu nocy letniej". W ub. sezonie repertuar szekspirowski poszerzył się o "Troilusa i Kresydę", "Otella", "Antoniusza i Kleopatrę","Burzę",zadomowiły się w naszych teatrach "Henryk VI" i "Opowieść zimowa". Miejmy nadzieję,że to dopiero początek w "odkrywaniu" Szekspira przez nasze teatry,że będą one sięgać coraz śmielej po inne,nie grywane od dzie­siątków lat utwory Szekspira. Więc - nowy "Makbet". W nowym przekładzie i nowym kształcie scenicznym. Powód do radości i satysfakcji - to właśnie ten nowy przekład,do­konany przez Bohdana Korzeniew­skiego.

A miał "Makbet" w historii pol­skiej sceny więcej szczęścia do prze­kładów niż do teatru. I więcej chyba było dotąd tych przekładów niż nowych inscenizacji. Nie licząc pierw­szej polskiej wersji Regulskiego,opartej o przeróbkę Schillera oraz adaptacji Ducisa - tłumaczyli "Mak­beta" Hołowiński, Kożmian,Pasz­kowski,Komorowski,Pług,Ulrich,Kasprowicz - z najnowszych zaś Z.Siwicka i K.Berwińska. Nasi kompetentni szekspirolodzy zabiorą niewątpliwie głos na temat nowego przekładu,wydaje się jednak - na podstawie jednorazowego wysłuchania w teatrze - że przekład Korzeniewskiego wydobył najpełniej poetyckie piękno i filozoficzną głębię oryginału, uczynił tekst przejrzystym i zwartym.Korzeniew­ski przywrócił liczne partie orygi­nału niesłusznie dotąd pomijane jak też słusznie skondensował mniej istotne dialogi. I - co jest równie dla widza współczesnego istotne - przez uwspółcześnienie tekstu bar­dzo zbliżył Szekspira do widowni.

To uwspółcześnienie "Makbeta" znalazło również swój wyraz w kształcie scenicznym w scenogra­fii,częściowo kostiumach,grze ak­torów,oprawie muzycznej. Na pu­stej scenie znajduje się tylko kilka pionowo ustawionych cienkich ma­sztów, załamujących się przy zmia­nie miejsca akcji,markowanej po­za tym skąpymi elementami(kra­ta okienna,łuki sal królewskich). Makbet gra przeważnie w "hamle­towskim" czarnym trykocie,lady Makbet - w długich raczej współ­czesnych sukniach. Jan Świderski gra Makbeta w tonacji bardzo ściszonej,refleksyj­nej,tylko dwa razy podnosi głos do krzyku w chwilach wybuchu. Próbuje znaleźć współczesny klucz do dramatu pychy, podsycanej przez żonę rodzącej tragiczny łań­cuch zbrodni.Nie ma w nim do­stojnej królewskości - kiedy za­siada na tronie: jest osaczonym przez własne zbrodnie,szamocą­cym się w tragicznych sprzecznoś­ciach wewnętrznych,wołającym raczej o współczucie niż potępienie - człowiekiem. Jego partnerka, Halina Mikołaj­ska,w roli lady Makbet olśniewa bogactwem i precyzja swego aktor­skiego kunsztu,w odbiorze jednak tej postaci są częste opory: dramat lady Makbet rozgrywa się w ja­kiejś wyspekulowanej płaszczyźnie,nie wciąga nas w swe wiry i ciemne głębie,nawet w kulmina­cyjnej dramatycznej scenie obłą­kania (bo tak właśnie Mikołajska przekazuje tę scenę) odbieramy nie postać lecz tylko aktorstwo. Dużą powściągliwość i zdyscypli­nowanie,cechujące grę Świderskiego,wykazuje również Henryk Bąk,któ­ry zbiera zasłużone oklaski w scenie na dworze angielskim. Kiedy dowia­duje się o śmierci żony i dzieci. I jeszcze jedna (epizodyczna) posiać która porusza widownię: Morderca - Aleksandra Dzwonkowskiego. Dyskusyjne jest rozwiązanie sprawy czarownic i zjaw. Czarow­nice są w tradycyjnym kostiumie,ale mają młode twarze i młode głosy (i jeszcze nastrojowa sceno­grafia: przez scenę przepływają ol­brzymie czarne ptaki,rzucane na ekran). W scenie uczty w akcie trzecim pojawia się duch Banka (w bieli),nie ma natomiast Zjaw w akcie czwartym w pieczarze wiedźm. Potem znowu pojawia się duch Banka,ale bez postaci "ośmiu królów" (a ta właśnie pełna wizja pcha Makbeta do nowej zbrodni). Jest więc w tym jakaś niekonse­kwencja,myślę,że sprowadzenie tych wszystkich zjaw do "wizji wewnętrznej" Makbeta bardziej mieściłoby się w koncepcji przed­stawienia,jego charakterze i kli­macie.

Dojmująca muzyka Grażyny Bacewiczówny wyszła daleko poza "ilustrację" czy "oprawę" muzycz­ną,stanowiąc istotny element dra­matyczny akcji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji