Artykuły

Julian Mere: Teatr jest esencją życia

- Świadomość własnych praw jest wśród aktorów niewielka. ZZAP idąc śladami innych związków należących do FIA (International Federation of Actors), będzie próbował zmienić nie tylko świadomość pracowników, ale przede wszystkim pracodawców - rozmowa z Julianem Mere, przewodniczącym Związku Zawodowego Aktorów Polskich.

Katarzyna Jakubiak: Mamy początek nowego roku. Jakie plany na najbliższe miesiące ma przewodniczący ZZAP?

Julian Mere: Jako związek zawodowy mamy zamiar stawiać na obecność w komisjach zakładowych, bo dzięki temu można mieć realny wpływ na życie teatru, a nawet na wybór dyrektora teatru. Naszym celem jest także zwiększenie ilości członków, mamy nadzieję dorównać przynajmniej ilości osób należących do ZASP-u. Rozwijamy naszą działalność na portalach społecznościowych, aby móc nawiązywać kontakt z kolejnymi osobami. Już widać, że to przynosi efekty. Strona Związku Zawodowego Aktorów Polskich na Facebooku dość prężnie działa, jest duże zainteresowanie, co nas cieszy, bo przybywa sprzymierzeńców naszej pracy. Konieczna jest też kampania reklamowa, która uświadomiłaby większej liczbie odbiorców, że istnieje ZZAP, a nie tylko popularny ZASP. Podjęliśmy w tym kierunku konkretne kroki, zaangażowało się w nasz projekt kilka znanych osób.

Czy możesz zdradzić nazwiska tych osób?

- Na razie jest to tajemnicą

Na czym ma polegać kampania? Spoty? Bilbordy?

- Wszystko zależy od możliwości finansowych, pozyskania sponsorów itp. W innych krajach popularną metodą jest zamieszczanie ulotek informacyjnych we wszystkich teatrach i uczelniach artystycznych, tak, aby nasi koledzy po fachu mieli dostęp do wiedzy o Związku. Wzorujemy się na najlepszych kampaniach, takich jak prowadzona przez brytyjskie Equity. Chcemy przeprowadzić jak najwięcej akcji promocyjnych.

Często wyjeżdżasz na międzynarodowe konferencje FIA. Jak oceniasz sytuację aktorów w Polsce w porównaniu z innymi państwami?

- Z jednej strony, nie możemy narzekać, bo mamy wiele teatrów publicznych, które zapewniają stałą pracę, czego nie ma w większości innych krajów. Z drugiej jednak strony prawa aktorów w Polsce nie są respektowane albo w ogóle nie istnieją np. określenie stawki najniższej za wykonaną rolę. Aktor w innym kraju po prostu nie wyjdzie na scenę albo nie podejmie się zdjęć do filmu, jeśli nie będzie miał zapewnionej odpowiedniej stawki i warunków pracy. Świadomość własnych praw jest wśród aktorów niewielka. ZZAP idąc śladami innych związków należących do FIA (International Federation of Actors), będzie próbował zmienić nie tylko świadomość pracowników, ale przede wszystkim pracodawców.

Pochodzisz z Krakowa, ukończyłeś PWST w Krakowie, jesteś wychowankiem wybitnych postaci sceny polskiej. Co sądzisz o sztukach teatralnych ostatnich lat? Jest w nich jeszcze kunszt czy tylko komercja połączona z polityką?

- Jestem absolwentem krakowskiej PWST, co już samo w sobie jest wyróżnieniem, bo dało mi szansę współpracy z geniuszami teatru. Uczył mnie i prowadził przez całe lata Jerzy Trela. To on nauczył mnie pokory i szlachetności w tym zawodzie.

Krzysztof Globisz, Jerzy Stuhr, pod którego kierunkiem robiłem dyplom i inni pedagodzy uczyli, co to znaczy być aktorem, przygotowywali do zaistnienia nie tylko na polskim rynku. Tak jak Konrad Swinarski powiedział, "polscy aktorzy są znakomici, tylko czasem za bardzo chcą przypodobać się widzowi. Grają z przymrużeniem oka zamiast na serio". Młode pokolenie aktorskie czuje głód grania serio w poważnych przedstawieniach, ale dzisiaj takich spektakli nie robi się zbyt wiele. Te, które uchodzą za poważne są kalkami zachodnich trendów popularnych w dawnych latach.

Dostrzegasz w młodych pokoleniach jeszcze tę szlachetność, której uczył Trela?

- Dużo zależy od dyrekcji teatru, jeśli zachowane są proporcje i jest to teatr wielopokoleniowy, są duże szanse, że młodzi aktorzy przejmą wiedzę od starszych kolegów. Różnorodność w teatrze jest obopólną korzyścią. Młodzi uczą się od swoich starszych kolegów. Starsi natomiast poznają mentalność młodych odbiorców, to też jest wartość.

Co powinno być priorytetem dla aktorów młodego pokolenia?

- Żeby się nie załamywali, tworzyli własne projekty. Teatr publiczny, w którym często wszystkie etaty są już obsadzone, nie musi być ich jedynym miejscem twórczej pracy. Aktorzy sami powinni tworzyć sztuki, robić to, co czują. Bycie aktorem wymaga naprawdę wielkiego hartu ducha. Najlepszym przykładem jest Jan Peszek, który przez lata nie grał głównych ról, ale był wytrwały, konsekwentny i stał się jednym z ważniejszych polskich aktorów swojego pokolenia i dobrym pedagogiem w szkole teatralnej.

Jeśli komuś wydaje się, że jak zdobył popularność i pieniądze dzięki telenoweli czy filmowi to będzie wystarczające do stworzenia dobrej roli w teatrze dramatycznym, może bardzo się zawieść. Takie myślenie bywa złudne. Aktorów weryfikuje widownia, często okazuje się, że nawet świetni aktorzy serialowi czy filmowi nie sprawdzają się na desach teatru. Dobry aktor musi przebić się charyzmą, osobowością oraz mocnym głosem do widza, inaczej nie istnieje...

Najlepsi światowi aktorzy byli też aktorami teatralnymi. Al Pacino, Glen Close, Dustin Hoffman oni grają w teatrach, aby odświeżyć swój warsztat, bo teatr jest czymś najlepszym, co może zdarzyć się aktorowi.

Jak sobie wyobrażasz polski teatr za 10, 20 lat?

- Mam nadzieję, że teatr przetrwa, że kolejne pokolenia zechcą przychodzić do teatru z wiarą, że aktorzy pokazują pewnego rodzaju prawdę o życiu. Esencja życia jest w teatrze. Ja w to wierzę.

Myślisz, że podejście widza też się zmieni, że wyjście do teatru będzie wielkim wydarzeniem, a nie zostanie potraktowane jak kino z popcornem i szeleszczącymi papierkami?

- Każdego widza trzeba kształtować od dziecka, żeby to wyjście do teatru było dla niego czymś magicznym, świętem. Jeśli młody człowiek "złapie bakcyla" teatru, to będzie też umiał odróżniać dobre sztuki od złych. Kultura teatralna na tym polega. Wykształcona publiczność nie przyjmuje mierności.

Ale czy uważasz, że młode pokolenie będzie miało szacunek dla teatru jako miejsca wyjątkowego, w którym aktorzy grają tu i teraz, bo nie jest to film, który można przewinąć, wyłączyć itp.?

- Na całym świecie, jak obserwuję, wyjście do teatru jest czymś wyjątkowym. Czy jest to mała rosyjska mieścina, gruzińskie miasto czy Londyn, wszędzie kultura wymaga szacunku dla sztuki. Tam, ludzie rozumieją, że teatr nie zajmuje się tanią rozrywką z rozsypanym popcornem, tylko próbują wejść w uczucia aktora, który gra dla nich.

A w Polsce? Jest to możliwe?

- Tak, myślę, że załamanie kultury teatralnej, które nastąpiło przy przemianach własnościowych w Polsce jest tylko chwilowe.

Czym dla Ciebie, jako Juliana Mere jest teatr?

- Życiem. Życie to teatr.

Dziękuję.

PS. Chciałbyś coś jeszcze dodać?

- Tak, chciałbym powiedzieć, że bycie Przewodniczącym Związku Zawodowego Aktorów Polskich jest wielką dumą. Mam nadzieję, że wykonam taką pracę, aby każdy mój następca miał dobry strat. Chciałbym, żeby wiedza o ZZAP była powszechniejsza, żebyśmy istnieli w mediach społecznościowych. A najbardziej bym chciał, aby aktorzy powszechnie wstępowali do ZZAP. Stawiam również na szeroką współpracę z FIA.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji