Artykuły

Thun-Janowski: Nie recenzujemy artystów

- Praca dyrektora teatru jest pracą na określony czas po to, by mógł on zrealizować swój plan, misję. Zerwanie umowy byłoby bardzo niebezpiecznym precedensem - mówi dyrektor biura kultury warszawskiego ratusza, Tomasz Thun-Janowski.

Tekstem Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego rozpoczęliśmy dyskusję o Teatrze Dramatycznym i polityce kulturalnej miasta. Na naszych łamach wypowiadali się również krytycy Aneta Kyzioł ("Polityka") i Jacek Wakar (PR II Polskiego Radia), reżyser Krystian Lupa. Tadeusz Słobodzianek, dyrektor Teatru Dramatycznego, odmówił spotkania, ale napisał do redakcji list, który opublikowaliśmy w sobotnim wydaniu "Stołecznej". Dziś rozmawiamy z dyrektorem biura kultury.

Izabela Szymańska: Kiedy objął pan stanowisko dyrektora biura kultury, Teatr na Woli i Dramatyczny były już połączone, a dyrekcja i zespół - skonfliktowane. Na pytanie, czy będzie pan interweniował, mówił pan wtedy: "Patrzyłem z niepokojem na tę sytuację. Szkoda, że część aktorów tego rozpoznawanego w Polsce zespołu odeszła". Czy miasto podjęło jakieś działania w tej sprawie? Czy zespół zwracał się do ratusza z prośbą o interwencję?

Tomasz Thun-Janowski: Nie było rozmów, nie dostałem próśb ani od byłego, ani obecnego zespołu. W ramach pełnionej funkcji mam możliwość prowadzenia nadzoru i analizowania tego, co się dzieje w teatrach, chodzi jednak o stworzenie narzędzi do długofalowego monitorowania. Proces budowania dobrych instytucji kultury trwa. Tak jak zapowiadałem na początku pracy w biurze kultury, powołaliśmy zespół ds. teatrów, który opracował bardzo długą listę kryteriów - od liczby prób do spektakli, przez frekwencję, po liczbę aktorów, którzy grają i nie grają w sezonie w przedstawieniach, udział w festiwalach, liczbę zamówionych dzieł itp. Zbieramy te dane i poddajemy je analizom. Chcemy dysponować narzędziami do oceny teatrów.

Jednocześnie uważam, że urząd musi być gwarantem kontynuowania umów czasowych. Praca dyrektora teatru jest pracą na określony czas po to, by mógł on zrealizować swój plan, misję. Zerwanie umowy byłoby bardzo niebezpiecznym precedensem.

Dlaczego?

- Widzieliśmy, choćby w zeszłym roku, próby interweniowania władzy w działalność artystyczną instytucji. To nie jest rola urzędników.

A kiedy mamy taką sytuację jak w przypadku Teatru Dramatycznego? Osią programu Tadeusza Słobodzianka było połączenie scen i wynikające z tej fuzji oszczędności. W praktyce - dotacje wzrosły. Przed połączeniem Teatr na Woli i Dramatyczny miały w sumie ponad 1 mln zł mniej. Czy nowy urzędnik na stanowisku dyrektora biura kultury zobowiązany jest utrzymać wyższą dotację, którą ustanowił jego poprzednik?

- Umowa z każdym dyrektorem ma zapisaną prognozowaną wysokość budżetu instytucji na kolejne lata. I tych zapisów się trzymam. Jednocześnie w swoich decyzjach kadrowych przyjąłem zasadę obsadzania menedżerów na stanowiskach dyrektorów teatrów. To jest sposób na jak najefektywniejsze gospodarowanie publicznymi środkami finansowymi.

Czyli jeśli ktoś zostaje dyrektorem, to może przez te kilka lat, kiedy obowiązuje umowa, robić wszystko co chce?

- Teatr Dramatyczny realizuje zamierzenia wynikające z umowy: gra na całej widowni, pokazuje ponad 400 przedstawień, produkuje dziewięć premier, ma 47-48 tys. widzów rocznie.

Miasto ma stworzyć warunki dla funkcjonowania instytucji. Jeśli podejmujemy jakieś zobowiązania, to musimy trzymać się obowiązujących reguł w trakcie gry. To jest niezwykle ważne. Chcę budować standardy współpracy między biurem kultury a naszymi instytucjami. Polega to między innymi na tym, że bardzo serio traktujemy załączniki programowe do kontraktów, oczekujemy, że one będą planami działań prawdziwymi i skrojonymi na miarę konkretnej sceny i możliwości finansowych. A także nie recenzujemy publicznie artystycznych decyzji dyrektorów. Będziemy je oceniali po ich skutkach, na podstawie wcześniej określonych kryteriów i gdy umowa zostanie zrealizowana.

Kilka dni temu miasto ogłosiło plany na 2015 rok dla warszawskiej kultury. Teatr Komedia i Scena Prezentacje zostaną połączone. Jak to będzie wyglądało?

- Zaczęliśmy od rozmów z dyrektorami obu scen, potem podejmowana jest uchwała rady miasta o zamiarze połączenia instytucji, a po trzech miesiącach - właściwa decyzja o połączeniu. Mam nadzieję, że w nowym sezonie będzie to już jedna instytucja. Dziś mogę powiedzieć, że obie sceny będą istniały pod szyldem Teatru Komedia, dyrektorem będzie Tomasz Dutkiewicz, obecny szef tej sceny.

Dlaczego Scena Prezentacje musi opuścić Norblin?

- Ten teren jest w prywatnych rękach, umowa najmu wygasa.

Zapadła też długo wyczekiwana decyzja w sprawie Teatru Żydowskiego. Gołda Tencer będzie dyrektorką przez trzy lata, a za dwa - zostanie ogłoszony konkurs. Jaka jest strategia miasta: będą konkursy na dyrektorów teatrów czy nie?

- To jest złożone zagadnienie. I konkurs, i nominacja mają dobre i złe strony. Program Rozwoju Kultury zaleca konkurs wszędzie tam, gdzie jest potrzeba debaty, żeby uzyskać przegląd propozycji dla sceny. Ale finalna decyzja o wyborze trybu postępowania jest w rękach organizatora. W przypadku Teatru Żydowskiego było wiele głosów za konkursem i wiele za powołaniem Gołdy Tencer. Wystarczy popatrzeć na rekomendacje złożone razem z programem. Były tam podpisy Agnieszki Morawińskiej, Macieja Nowaka, Macieja Wojtyszki, Remigiusza Grzeli, osób, które w środowisku cieszą się szacunkiem. Uznaliśmy, że zanim ogłosimy konkurs, trzeba odpowiedzieć na pytanie: jaki ma być teatr żydowski? Zaprosiliśmy do współpracy osoby, które znają historię, kulturę i relacje polsko-żydowskie. Wspólnie zarysujemy warunki, które będą postawione kandydatom.

Kiedy organizowaliśmy konkurs na stanowisko dyrektora Teatru Powszechnego, ogłosiliśmy go z dużym wyprzedzeniem, by dać czas na przygotowania do pełnienia nowej funkcji. Tak samo chcę zrobić z Teatrem Żydowskim. To także jest element standardów współpracy między biurem a szefem instytucji kultury.

Ostatnio było kilka zmian.

- Zdecydowaliśmy się na nominacje. Stanowiska dyrektorów naczelnych otrzymali menedżerowie: Wojciech Gorczyca w TR Warszawa, Jakub Biegaj w Syrenie, Roman Osadnik w Studiu, Karolina Ochab w Nowym. Powierzamy prowadzenie tych instytucji osobom, które mają zdolności do zarządzania i udowodniły to w praktyce.

Nowy - jak rozumiem - będzie miał większy budżet ze względu na autorski charakter. Ale Kwadrat czy Roma dostały na 2015 rok wyższą dotację na powiększenie widowni, żeby mogły zarabiać, czyli w kolejnych latach biuro będzie to wsparcie zmniejszać?

- Zakładamy, że te teatry ze względu na charakter działalności mają możliwość zarabiania istotnej części swoich budżetów. Nasza rola polega na stworzeniu do tego najlepszych warunków. Znajduje to różne wymiary - Teatrowi Kwadrat przekazaliśmy nieruchomość i dołożyliśmy środki do grantu norweskiego, w Romie sfinansowaliśmy remont i modernizację. Oba teatry od lat są zresztą świetnie zarządzane. A dotacja dla Nowego jest powiększona ze względu na wyjątkowo interesujący program i plan otwarcia w październiku nowej siedziby. Jestem przekonany, że Nowy wykorzysta dzięki temu swój wielki potencjał, który kumulował przez lata.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji