Psychiatra i ksiądz-bokser
Po raz pierwszy od dawna w ramach Warszawskiej Jesieni odbyła się premiera operowa; wprawdzie kameralna, w Sali im. Młynarskiego, ale zawsze. Spektakl jest zdecydowanie udany: będzie jeszcze okazja go zobaczyć 5 i 15 października oraz 4, 5,12 i 19 listopada.
Elżbieta Sikora napisała "Wyrywacza serc" na zamówienie Radio France w 1984 roku jako operę radiową; nagrano ją w dwa lata później. Dla potrzeb wykonania scenicznego musiała nieco ją przerobić i rozszerzyć, a także co nieco zmienić, podkładając tekst polski. Trudno wymagać, by dzieło sceniczne, a zwłaszcza operowe, było wierną adaptacją szalonej surrealistycznej opowieści Borisa Viana, zawierającej wiele pogmatwanych wątków. Każda adaptacja takiego tekstu jest siłą rzeczy jego spłaszczeniem i można jedynie próbować zarysować nastrój pełen gorzkiego, sarkastycznego dowcipu. W muzyce Sikory owa gorycz została złagodzona. Kompozytorka twierdzi, że chciała, by jej muzyka była "szlachetna w swej banalności, ulotna w swej powadze". Tak też się stało. Co do inscenizacji, nasuwały się skojarzenia z Witkacym, co nie dziwi zwłaszcza ze względu na osobę reżysera - Mariusza Trelińskiego, twórcę filmu,.Pożegnanie jesieni".
Centralną postacią "Wyrywacza serc", a przy tym jedyną rolą mówioną, jest enigmatyczny psychiatra Zmar grany przez Jana Peszka w konwencji cokolwiek histerycznej (domyślam się, że tak miało być). Zmar pokazuje się stale w towarzystwie swego śpiewającego alter ego - Andrzeja Niemirowicza. Wszystkie właściwie role śpiewane są tu świetne, zwłaszcza Moniki Cichockiej (zmysłowa i nadopiekuńcza matka Klementyna), Tomasza Madeja (jej wzgardzony mąż Angel), Anny Radziejewskiej-Wasiliew (Bona), Czesława Gałki (Kowal), a zwłaszcza Mieczysława Miluna jako pazernego Księdza, boksującego się dla zarobku z Zakrystianem-Diabłem (Rafał Songan). Znakomicie spisują się chłopcy z chóru Alla Polacca jako dzieci Klementyny oraz chór Schola Cantorum Gedanensis. Cała zresztą strona muzyczna została solidnie przygotowana pod kierownictwem Wojciecha Michniewskiego.