Artykuły

Niefortunne zaloty starych kawalerów

"OŻENEK" GOGOLA,który zna­lazł się obecnie na afiszu Tea­tru Dramatycznego należy do utworów scenicznych,które po roku 1945 były i są grane w dalszym ciągu na licznych naszych scenach. Te dzieje nieśmiałego urzędniczyny, którego siłą prowadzić trzeba na ślubny kobierzec,ta galeria zramolałych półgłówków w roli za­lotników,to dla teatru tylko pozor­nie sprawa względnie łatwa i pro­sta. Ponieważ w utworze,będącym prekursorem "Rewizora",namalowa­nym barwami niezwykle jaskrawy­mi,nie ma właściwie akcji,niemal wszystko tutaj zależy od reżysera,inscenizatora i wykonawców. Reżyser Jan Świderski rozgrywa dwuaktowy żart sceniczny Gogola na tle lśniących od złota kopuł cer­kwi. Poza tym,podobnie jak to mieliśmy u Villara,co jakiś czas rozlegają się dyskretne tony muzy­ki mechanicznej,której twórcą jest Tadeusz Baird. Można by się bez tej cerkwi i bez tej muzyczki obejść,ale ostatecznie nie budzi to większych sprzeciwów. Natomiast trudno się pogodzić z ospałym,roz­wlekłym tempem oraz ze zbytnim celebrowaniem każdego niemal sło­wa. Skoro mowa o Świderskim,to zagrał on w "Ożenku" epizodyczną rolę komiczną i odniósł w niej wielki sukces. Ten jego niewydarzony oficer piechoty ma w sobie komizm,owiany mgiełką melan­cholii,jest trzymany w ryzach umia­ru. A przy tym co za maska,jak niewiarygodnie śmieszna sylwetka. Z innych niefortunnych zalotników w podobny ton,co Świderski,ude­rzył - w roli marynarza z niewiary­godnego zdarzenia - Stanisław Ja­worski. I ta pokraka ma chwilami coś z tuwimowskiego Piotra Płaksina. Udał się również Feliksowi Chmurkowskiemu zalotnik nr 3 - ku­pa sadła o nazwisku Jajecznica. Ci trzej niefortunni konkurenci do ręki podstarzałej panny Agafii,to jednak tło tylko dla tragifarsy,której bohaterem jest "amant" nu­mer 1 radca dworu Podkolesin. Wi­dzieliśmy i podziwialiśmy już w tej roli Włodzimierza Dzwonkowskiego w roku 1954 na scenie teatru Pol­skiego. Artysta,jakby stworzony do niej,pogłębił ją jeszcze i rozbudo­wał. Mamy przed sobą olśniewające studium nieporadności,tępoty,bez­radności i nieśmiałości. Scena koń­cowa w której Podkolesnikow po­wtórzywszy sobie kilkakrotnie,że małżeństwo to szczyt szczęścia,ucie­ka przed tym szczęściem przez okno, należy,tak samo jak poprzedzająca tę ucieczkę rozmowa z "ukochaną",do istnych perełek. A przy tym Dzwonkowski w przeciwieństwie do swego koleżki,który siłą chce go uszczęśliwić(koleżkę tego gra Wie­sław Gołas)jest przez cały czas spo­kojny,opanowany,ani na chwilę nie wpada w cyrkową bufonadę Go­łasa. Główna rola kobieca,koczkodana w spódnicy,marzącego o zamążpójściu przypadła w udziale Helenie Dąbrowskiej,która zagrała ją wedle utartych i ogranych szablonów groteskowo-farsowych. Zawodowa swat­ka znalazła dobrą,może nieco jednostajną wykonawczynię w osobie Wandy Łuczyckiej.

"Ożenek" grany jest w jędrnym; soczystym przekładzie Adama Grzymały-Siedleckiego. Wnętrza (prze­pyszny piec-olbrzym w salonie pan­ny Agafii) projektowała Ewa Staro­wieyska.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji