Artykuły

Basen pamięci w Denttown

"Lordy: Lord Kantor/ Lord Milord/ Lord Herling" Mateusza Pakuły w reż. autora i Evy Rysovej w Teatrze im. Żeromskiego w Kielcach. Recenzja Ryszarda Kozieja z Radia Kielce.

Wczorajsza prapremiera w Teatrze imienia Stefana Żeromskiego w Kielcach to przeniesienie na scenę trzech z czterech części sztuki "Lordy" Mateusza Pakuły. Zanim jednak o samym spektaklu wyreżyserowanym wspólnie przez Evę Rysovą i autora, wcześniej kilka słów o dramacie, bo tak się złożyło, że kieleckiej prapremierze teatralnej towarzyszyła wydawnicza premiera książki "Panoptikos" czyli zbioru kilku utworów scenicznych Mateusza Pakuły, wśród których znajdują się właśnie tytułowe "Lordy". Zarówno okładkę książki jak i plakat do kieleckiego przedstawienia przygotował laureat "Paszportów Polityki" z ubiegłego roku Jakub Woynarowski. Intrygująca grafika osadzona na kulturowym kodzie pikseli ekranów pierwszych domowych komputerów jest w przypadku sztuki Mateusza Pakuły świetnym kluczem interpretacyjnym. Na plakacie mamy wypikselowane trzy czaszki w koronach, na okładce książki "Czarny kwadrat na białym tle" Kazimierza Malewicza i wypikselowane krzyże. Równoramienne krzyżyki z pięciu pikseli poprzez dodanie jednego na dole w pionie zmieniają się w jednoznaczny znak chrześcijaństwa, jednak w monochromatycznej palecie barw to bardziej symbol śmierci. Znak pojawi się także w pustym basenie zbudowany z linii toru i poziomu wody, ale o tym później.

Trzy dramaty prezentowane na kieleckiej scenie do tematu śmierci a raczej przemijania odwołują bardzo wyraźnie i nie chodzi tu absolutnie o fizyczną śmierć człowieka. Mateusz Pakuła tworzy swe dramaty niezwykle organicznie, artystyczna kreacja, która zawsze jest fikcją, wynika z bardzo szczerego opisu rzeczywistości własnej prywatnej, trzydziestoletni z kawałkiem twórca jest więc daleki od eschatologicznych wizji swego ciała, ale nie świata w którym żyje. To, że nasz świat się przejada, widać gołym okiem, postmodernizm zamienia się w neodekadencję, nowa sztuka to powielanie, kopiowanie a czasami wręcz klonowanie starej, tak jak klonami są ludzie i ich wspomnienia w "Lordzie Kantorze". Sztukę zastąpiła popkultura a i ta jest kopiowana odkąd stała się kolejnym kodem kulturowym. Z kolei w jej miejsce pojawił się show stąd "Lord Herling" to właśnie konwencja "one man show" dziś bardziej znana jako "stand-up comedy", tyle że to i tak wszystko nieprawda, bo przecież następstwo form, konwencji i gatunków nie ma linearnego przebiegu, nie ma też granic między sztuką wysoką i niską, dziś żyjemy w czasach swoistego artystycznego Schengen.

W "Lordzie Milordzie", sztuce inspirowanej poetyckimi słowotwórczymi eksperymentami Mirona Białoszewskiego właśnie słowo, jego wieloznaczność, jego możliwość wywoływania przeróżnych znaczeń w zależności od kontekstów odnajduje swoje właściwe miejsce w świecie. Wokół tego słowa buduje się prawdziwe życie. To jak antyczne i biblijne logos na początku. W kieleckiej inscenizacji ten dramat został zrealizowany w formie prezentacji wideo Mateusza Wajdy i Wojciecha Klimala, na której aktorzy w towarzystwie swoich własnych dzieci zanurzeni w wodzie basenu recytują słowotwórcze eksperymenty autora. Basen z wodą również jest jak początek, wszak życie wyszło z wody.

Jednak głównym elementem scenograficznym spektaklu, miejscem dziania się jego fabuły, stał się suchy, martwy basen - w "Lordzie Kantorze" jako część grafiki gry komputerowej bardziej, niż filmowej scenografii, w "Lordzie Herlingu" jako cmentarzysko wspomnień. Kolejny raz scenografię do sztuk Pakuły stworzyła Justyna Elminowska i kolejny raz sprawdza się w teatrze konkretna ekipa przygotowująca na wskroś autorski spektakl. To już nie tylko dramaturg i reżyser ale właśnie również scenograf. Stary odrapany martwy basen jest kolejnym rewelacyjnym pomysłem Justyny Elminowskiej, w takiej przestrzeni zarówno pozornie chaotyczny strumień monologów i dialogów poszczególnych części dramatu, ale też sama gra aktorów nabierają nie tyle nowego znaczenia, ile uwydatniają niezwykle mocno sens znaczeń zapisanych przez autora. Do tego wszystkiego Justyna Elminowska dodaje swoje wynalazki, które mają moc choćby odzierania z pejoratywnych znaczeń niektórych powiedzeń typu "śmiać się czy płakać"? Materializacja czarnego rozdętego zawłaszczaną pamięcią ego Lorda Kantora w pierwszym z dramatów to tylko jeden z przykładów jej scenograficznych pomysłów, można powiedzieć przykład monumentalny i komiczny jednocześnie.

Najważniejszy jest jednak tekst i w nim najmocniej brzmią monologi. Podobnie jak w poprzedniej sztuce "Twardy gnat, martwy świat" wystawionej w kieleckim teatrze przez ten sam zespół twórców, również w "Lordach" rolę głównego bohatera reżyserzy powierzyli Andrzejowi Placie i także tym razem aktor stanął na wysokości zadania. Nie wiem, czy Mateusz Pakuła pisze niektóre kwestie z myślą o tym konkretnym aktorze, sam jednak łapię się na tym, że gdy czytam jego najnowsze dramaty, w wyobraźni obsadzam większość monologów osobą Andrzeja Platy.

Podczas wczorajszej premiery świetnie w monologach zagrali również Wojciech Niemczyk jako zdegenerowany smogiem krakus czyli Kosmiczny Karzełek i aktorki Zuzanna Skolias, Dagna Dywicka i Ewelina Gronowska w rolach żon Lorda Herlinga. Joanna Kasperek jako czwarta żona pojawia się wyłącznie w spektaklu, w dramacie nie ma takiej roli, więc na scenie też niby tylko jest, ale jak jest. To aktorka, która nie musi mieć swojej kwestii, by zagrać doskonale.

"Lordy" to spektakl o naszej pamięci, o tym, że budujemy swoje szczęście wyłącznie z tego i na tym co nas otacza. Jeżeli zewsząd zanurzeni jesteśmy w sztucznym świecie, w jakimś pozorze życia sączącym się z wszystkich możliwych mediów, to nie znaczy, że nasze osobiste doświadczenie jest pozorne, wręcz odwrotnie. Nadmiar rodzi depresję, pamięć ma moc odrzucenia współczesnych pozorów i zaczynania wszystkiego od początku. Tak się zaczyna monolog stand-uppera Lorda Herlinga o dzieciństwie w mieście bez charakteru i sensu, małym mieście we wschodniej Europie, o mieście Denttown z osiedlem Uroczysko i Psimi Górkami. Monolog o pamięci jednostkowej a przecież pamięci nas wszystkich.

To wstrząsająco uniwersalne czyli prawdziwe. Sztukę gorąco polecam.

---

emisja w niedzielę 8 marca w programie "Pierwsza recenzja"

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji