Artykuły

Adam Opatowicz próbuje przypomnieć "szlachetną twarz Rosji"

"Rosyjska noc" wg scenariusza Adama Opatowicza w reż. Adama Opatowicza w Teatrze Polskim w Szczecinie. Pisze Gazeta Wyborcza - Szczecin.

Teatr Polski zaprosił w weekend na "Rosyjską noc". Jego reżyser Adam Opatowicz celuje w takich składankach z pięknych piosenek, ozdobionych choreografią (kiedyś podpowiadał ją Janusz Józefowicz, a teraz Paulina Andrzejewska), tyleż melancholijnych co radosnych, przynoszących publiczności poczucie uczestnictwa w wyrafinowanej rozrywce.

"Rosyjską noc" rozpoczynają sentymentalne "Podmoskownyje wiecziera", będą też "Oczy czarne", "Biełyje rozy", ale także zaangażowane songi Włodzimierza Wysockiego, Bułata Okudżawy, poezja Włodzimierza Majakowskiego, a nawet rozprawa sądowa Josifa Brodskiego.

Adam Opatowicz próbuje w Teatrze Polskim przypomnieć "szlachetną twarz Rosji". Poetów, którzy usiłowali "żyć i przeżyć w niesprzyjającym środowisku", zachowując wolność.

W 2015 r. miał się odbywać Rok Polski w Rosji i Rok Rosji w Polsce. W ubiegłym roku rząd polski odwołał wydarzenia ze względu na rolę Rosji w konflikcie na Ukrainie. Ale przecież rosyjscy artyści to nie rosyjscy politycy, a kultura jest podstawą łączenia narodów.

Bard Solidarności Jacek Kaczmarski wielokrotnie podkreślał, że to kim był, zawdzięcza takim jak Włodzimierz Wysocki. Popełnił epitafium dla W.W. Przypomniałam sobie w kontekście tego przedstawienia esej, który Kaczmarski stworzył w 2000 r. na 20. rocznicę śmierci Wysockiego.

Opisał młodzież, która w połowie lat 90. słuchała z zachwytem nagrań rosyjskiego barda. Polska była wolna. Nie znali rosyjskiego. Co im się spodobało? Odpowiedzieli, że "czad".

W ponaddwugodzinnym programie "Rosyjskiej nocy" "czad" jest, kiedy na scenę wychodzą naturszczycy. Kiedy bard Mirosław Czyżykiewicz przejmująco śpiewa "Sen" Wysockiego, a Olek Różanek brawurowo "Obławę", chociaż wydawałoby się, że trudno po Kaczmarskim znaleźć pomysł na jej nową interpretację. Ale siłą tych piosenek jest autentyzm, a oni rzeczywiście śpiewają od serca.

Reszta ponaddwugodzinnej "Rosyjskiej nocy" jest zrobiona teatralnie banalnie i nieudolnie względem oryginałów. Jest w tym przedstawieniu jeden moment przemyślany, w którym się nie udaje, że nic się w otaczającym nas świecie i teatrze od czasów Wysockiego i Okudżawy nie zmieniło. Który naprawdę prowokuje, drażni, który wytrąca z poczucia przyjemnego wieczoru, na którym źle się czuję, w kontekście tego co robi Rosja w polityce. Kiedy męska młodzież Teatru Polskiego biesiadne "Biełyje rozy" tańczy w stylu disco boysbandu, a potem strzela sobie na finał w głowy i podnosi się ze śmiechem.

W przywoływanym eseju Jacek Kaczmarski tłumaczy różnicę między sztuką a rozrywką. Sztuka jest, kiedy masz ciary, które uruchamiają w tobie twórcze myślenie o rzeczach ważnych. Rozrywka cię rozrywa (nomen - omen) i nie pozostaje ci nic w głowie. Opinia "Biedny naród ci Rosjanie", szeptana przez wychodzącą publiczność, to też klęska twórców tego przedstawienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji