Poruszające głosy ludzi wplątanych w historię
Dziesięcioro świadków żywej powojennej historii stało się bohaterami spektaklu Jana Klaty. To przesiedleni z własnych domów Polacy i Niemcy. Ze sceny opowiedzą własne, poruszające dzieje.
Twórcy przedstawienia nie chcieli pokazać wielkiej historii w formie dokumentu. Starali się pokazać autentyczne, osobiste losy ludzi, wplątanych w historię. Zaangażowali Niemców i Polaków, świadków i uczestników tamtych wydarzeń. Tylko "Wielką Trójkę" - Churchilla, Roosevelta i Stalina - zagrają zawodowi aktorzy.
Prace nad przedstawieniem trwają już od lutego. Jan Klata wraz z dwójką dramaturgów: Niemką Dunją Funke i Sebastianem Majewskim, wrocławianinem, spotkali się z 70 osobami pamiętającymi czasy wojny i przesiedlonymi tuż po niej. Z ogromnej masy opowieści wybrali kilka. Jan Klata: - Wybór bohaterów był kwestią nie tylko dramatyzmu samej opowieści, ale także scenicznej osobowości.
- Niemcy odczytują historię także poprzez to, co zdarzyło się od 1945 do czasów współczesnych, także nowe prądy w filozofii, nowe mody, czy przez pryzmat wydarzeń 1968 roku - twierdzi Sebastian Majewski. - Dziś mogą już mówić o swoich ofiarach, nie tylko o tym, że byli oprawcami. Polacy wspominają piękne Kresy Wschodnie, mówią, że lubią Wrocław, ale chętnie wróciliby na Wschód. Dodają jednak, że tu jest ich dom.
Odkryciem dla twórców przedstawienia był inny sposób patrzenia Niemców i Polaków na wysiedlonych. - Wypędzeni z Kresów Polacy często współczuli Niemcom, których domy zajmowali - twierdzi Majewski.
Spektakl odbił się echem w świecie, zanim powstał. Gdańska senator PiS Dorota Arciszewska-Mielewczyk, zaniepokojona próbą opowiedzenia dziejów nie tylko wypędzonych Polaków, ale także Niemców, chciała przeczytać scenariusz. W prace próbowali ingerować członkowie Stowarzyszenia Gdynian Wysiedlonych. Teatr nie przestraszył się nacisków. - Historia wypędzenia jest tak samo zrozumiała dla Niemców, Polaków, mieszkańców Ruandy i świata - twierdzi Jan Klata.
Spektakl pokazywany będzie we Wrocławiu. Potem pojedzie do Berlina i Weimaru.