Artykuły

Kiełbasa w dowód uznania

- Z wykształcenia jestem muzykiem, absolwentką Akademii Muzycznej we Wrocławiu. Dopiero w czasie studiów podjęłam decyzję, że chciałabym być aktorką, a nie pianistką. Ale wykształcenie mi zostało, więc łączę te dwie drogi artystyczne, każdą traktuję bardzo poważnie i profesjonalnie - mówi warszawska aktorka OLGA BOŃCZYK.

Anna Machowska: Większość ludzi postrzega cię tylko jako aktorkę, ale w rzeczywistości masz zupełnie inny zawód, prawda?

Olga Bończyk: Z wykształcenia jestem muzykiem, absolwentką Akademii Muzycznej we Wrocławiu. Dopiero w czasie studiów podjęłam decyzję, że chciałabym być aktorką, a nie pianistką. Ale wykształcenie mi zostało, więc łączę te dwie drogi artystyczne, każdą traktuję bardzo poważnie i profesjonalnie. Każda z nich jest dla mnie ważna.

W maju ukazała się twoja nowa płyta zatytułowana "Piosenki z klasą". Jakie utwory na niej znajdziemy?

Są tam głównie piosenki filmowe. Ich zaletą jest fakt, że zostały przetłumaczone na język polski, w większości specjalnie dla mnie. Po raz pierwszy w polskiej wersji można usłyszeć np. "Over the Rainbow", czyli "Ponad tęczą", wielki przebój, który Judy Garland śpiewała w "Czarnoksiężniku z Ozz".

Nie bałaś się zmierzyć z piosenkami, które wiele osób zna? Porównań z pierwszymi wykonawcami jak Marylin Monroe czy Liza Minelli?

Mam za sobą dobry warsztat wokalny i myślę, że mogłam sobie pozwolić na taki repertuar. W przyszłym roku będę obchodzić dwudziestolecie zawodowej pracy na scenie. To pozwala mi na takie odważne decyzje.

Pochodzisz z Wrocławia. Co zdecydowało o tym, że dziś mieszkasz w Warszawie?

Praca. Tylko i wyłącznie. Myślę, że im wcześniej człowiek się zdecyduje opuścić rodzinne gniazdo, tym łatwiej mu się przystosować do nowego miejsca. Wyprowadziłam się będąc jeszcze na studiach, krótko przed obroną. Wyjechałam, bo miałam w Warszawie już kilka propozycji zawodowych. Otwierały się przede mną nowe drzwi i stwierdziłam, że warto spróbować. Myślę, że dobrze wykorzystałam ten czas i to dziś procentuje. Absolutnie nie żałuję. Choć tęsknię za Wrocławiem, bo zostawiłam tam przyjaciół. Według mnie to najpiękniejsze miasto w Polsce, ma niepowtarzalną atmosferę.

W jednym z odcinków "Na dobre i na złe", gdzie grasz doktor Edytę Kuszyńską, posługiwałaś się językiem migowym. To była tylko gra, czy faktycznie znasz ten język?

Znam i to bardzo dobrze. Moi rodzice nie słyszeli, w związku z tym musiałam się go nauczyć, aby się z nimi porozumiewywać. Nie urodzili się głusi, stracili słuch w wyniku choroby. Jestem im wdzięczna, że zadali sobie ogromny trud i pomimo swojej głuchoty posłali mnie i brata do szkoły muzycznej. Mirek jest dziś wybitnym skrzypkiem. Gra u Agnieszki Duczmal w Poznaniu.

Aktorzy często opowiadają, że spotykają, ich dowody sympatii ze strony widzów. Przytrafiają ci się też takie sytuacje?

Jak najbardziej! Nawet takie dość nietypowe. Jak dziś pamiętam historię, która wydarzyła się na parkingu samochodowym. To był grudzień, zbliżały się święta Bożego Narodzenia. Wsiadałam właśnie do swojego auta, a mężczyzna, który zaparkował obok przekładał skrzynki w bagażniku. Spojrzał na mnie i wykrzyknął: "O Boże, pani Olga Bończyk!". Pomiędzy jednym a drugim "och" powtarzał, że bardzo chciałby mi coś dać w dowód uznania i sympatii. Po czym wyjął z jednej z tych skrzynek długą kiełbasę, krakowską podsuszaną. Okazało się, że pracował w zakładach mięsnych....

***

Olga Bończyk - absolwentka Akademii Muzycznej im. K. Lipińskiego we Wrocławiu. Po maturze w 1986 r. związała się z zespołem "Spirituals Singers Band", który jak dotąd jako jedyny w Polsce profesjonalnie wykonuje muzykę spirltual igospel. Przez blisko 9 lat koncertowała z zespołem po całej Europie. W tym czasie nagrali wiele płyt i zdobyli prestiżowe nagrody] w Polsce i za granicą. W czasie studiów współpracowała też z jazzowym zespołem "Salted Peanuts". We Wrocławiu grała w Teatrze Polskim i Teatrze Współczesnym. W 1995 r., przeniosła się do Warszawy wiążąc swoje życie artystyczne przede wszystkim z teatrem, filmem, dubbingiem i muzyką. Rola Edyty Kuszyńskiej w "Na dobre i na złe " była jej debiutem filmowym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji