Artykuły

Pranie mózgów, bełkot i selfie

"Mój niepokój ma przy sobie broń" Mateusza Pakuły w reż. Agaty Biziuk, spektakl dyplomowy studentów IV Akademii Teatralnej w Białymstoku. Pisze Monika Żmijewska w Gazecie Wyborczej - Białystok.

Wyobraźcie sobie Guliwera naszych czasów. On nie ma butów z połowy XVIII wieku i oświeceniowego anturażu, on krąży po cyfrowych portalach, a co jeden, to bardziej upiorny i groteskowy. Nawet na radioaktywną wyspę trafia, wciśnięty siłą w koszulkę "I love Czarnobyl". Współczesna satyra, unurzana w surrealistycznym sosie - do zobaczenia w Akademii Teatralnej.

Znów zaskakują studenci białostockiego Wydziału Sztuki Lalkarskiej, a i sama uczelnia też. Po pierwsze: studenci w spektaklach dyplomowych sięgają po sztuki współczesne, mówiące o współczesnym świecie (tacy byli ostatnio m.in. świetni "Pancerni" Pawła Demirskiego, czy "In Treatment" na podstawie znanego serialu HBO, i taka jest też najnowsza premiera "Mój niepokój ma przy sobie nóż" Mateusza Pakuły). Po drugie - uczelnia już od dłuższego czasu chwali się, i słusznie, pracą swoich studentów - przedstawienia dyplomowe w przeciwieństwie do tego, co było kiedyś, grane są po kilkanaście razy, tak by każdy chętny teatroman mógł do Akademii na spektakl trafić. A o tych spektaklach, które już nie są grane, przypominają choćby plakaty rozwieszone w holu.

W ten sposób uczelnia przy Sienkiewicza 14 jest miejscówką, w której zobaczyć można próbkę teatru w wykonaniu młodych aktorów, jeszcze nim pójdą w świat. Teatru ostatnio coraz częściej niepokornego, rezonującego, otwartego na współczesność. Co cieszy.

Propaganda ma się dobrze

Najnowsze przedstawienie dyplomowe studentów IV roku to "Mój niepokój ma przy sobie broń" w reżyserii Agaty Biziuk - wariacja na temat współczesnego świata, inspirowana odrobinę "Przygodami Guliwera" Jonathana Swifta, a konkretnie pomysłem na wysyłanie bohatera w różne światy.

Te w sztuce Mateusza Pakuły są kompletnie pokręcone, pełne przerysowanych karykaturalnych postaci, niczym w grze komputerowej, w której wszystko jest możliwe. Ale owe kostiumy dziwolągów z gry to tylko zręczna zmyłka, wymyślna dekoracja i kostiumy skrywają tak naprawdę problemy absolutnie współczesne. Narodowe schizy, plastikowy świat ogłupiałych, zapatrzonych w guru osobników, konsumpcjonizm, pranie mózgów, przemoc.

Trochę za dużo, pod względem kompozycji, dramaturg chciał chyba zmieścić w swojej sztuce, jest dość nierówna, podobnie jak spektakl, nie zmienia to faktu, że to wizja dramaturgicznie interesująca i ciekawie przez zespół aktorów podana.

Oto Guliwer, przedziera się przez kolejne poziomy i pozostaje w nieustannym zadziwieniu. Najpierw wyspa liliputów, odzianych w szare obcisłe kostiumy, z dziurą w czole. Właśnie umarł król, cała wyspa wykrzykuje w ekstazie hasła pełne żalu, wszyscy niemal mają w dłoniach okaleczone, upiorne lalki. Mimo przyklejonych uśmiechów to wyspa umęczonych ludzi, wyspa totalitarna i straszna, w której tylko propaganda ma się dobrze. Tymczasem podziemie aborcyjne kwitnie (świetna rola opowiadającej o tym dziewczyny), choć showman komendant ma inne zdanie na ten temat. Toczy się tu jakieś podskórne dramatyczne życie, pełne przemocy, głodu i terroru, odmalowane (w ruchach, gestach, tekstach) intrygująco przez aktorów stylizowanych na szarą, bezpostaciową masę.

Samobójcza ruletka

Potem przystanek w dziwnej krainie, pełnej pustych słów, fruwających kartek, choć zgrabnie sformułowanych w "mądre" zdania. To świat-skamielina, z dziwnym zagubionym osobnikiem. I świat najmniej wyrazisty. Na jego tle kolejny poziom, w którym Guliwer spotyka kolejne dziwadła - to jak samobójcza ruletka, nieobliczalna rozbuchana historia. Nie wiadomo, co stanie się za chwilę, co wylezie z głównej bohaterki (świetna rola), która przeistacza się niebywale, co parę sekund, jakby boksowało się w niej kilka postaci: głupia blondi, szalony prorok, blokers. Zaś potok słów, który się wylewa z bohaterki, to jak świat w pigułce, pełen popaprańców, obłędnych teorii, prognoz, tylko czasem z przebłyskami mądrości.

Efekt tej sceny jest piorunujący, bowiem główna bohaterka - medium, ucharakteryzowana jest na dziewczynkę, w blond peruce, w cielistym body. To, co mówi (bełkot, rubaszny, czasem wulgarny), szalenie kontrastuje z tym, jak wygląda (niewinne, prawie nagie dziewczątko). Tu też mrugnięcie do publiczności - cała postać od razu przywodzi skojarzenia z dziewczynką tańczącą w teledysku australijskiej piosenkarki Sii. Wideoklip szybko podzielił internet - jedni zachwycali się fascynującymi ruchami 12-letniej Maddie Ziegler, inni twierdzili, że teledysk to pożywka dla pedofili.

Tęczowy Music Box

Odniesień do współczesności jest tu zresztą wiele. Guliwer trafi bowiem jeszcze na upiorną radioaktywną wyspę, na której odzieją go od razu w koszulkę z wyrazem miłości do Czarnobyla i zaproszą do zwiedzania (przytyk do współczesnych upiornych pomysłów biur podróży, które proponują tego typu wypady do zony czy np. noclegi w łagrach).

Trafi też do kolejnej grupy dziwadeł, piszczących niczym omdlewające fanki, które żyją, porozumiewając się tekstami z piosenek Bryana Adamsa, ciągle robią selfie i ciągle chcą coś wrzucać do internetu.

Zabawny to światek, odziany w różowe śpiochy-misie, ogłupiały od słodyczy, pisków i zachwytów, dowodzony przez barwnego transwestytę. Beztroski klimat a la Tęczowy Music Box, jest jednak złudny - to świat pusty i nijaki, jak pusta i nijaka jest maniera słodkich dzióbków i uśmiechów do selfie, produkowanych przez bohaterów nieustająco, zawsze i wszędzie.

Autorowi sztuki (mimo dłużyzn) ciekawie udało się uchwycić absurdy naszych czasów. Przewrotnie je wyśmiewa, zlepia w jedno, tworzy wielopiętrową karykaturalną opowieść o kondycji - nieszczególnej - naszego świata, który jest swoistym śmietnikiem (i na który stylizowano też scenografię spektaklu).

Ciekawe sceny zbiorowe, mocny język, intrygujące wyraziste kostiumy, muzyka generowana przez aktorskich didżejów. Warto zobaczyć.

****

Spektakle

Akademia Teatralna, ul. Sienkiewicza 14, Mateusz Pakuła "Mój niepokój ma przy sobie broń" Spektakl będzie grany codziennie od wtorku do czwartku (21-23.04) o godz. 19.30, w piątek (24.04) o godz. 20.30, a potem od poniedziałku do środy (27-29.04) o godz. 19.30.

Bilety w cenie: 15 PLN - normalny, 10 PLN - ulgowy do nabycia na 1 godz. przed spektaklem. Rezerwacja możliwa jest od poniedziałku do piątku w godzinach 9-19 na Portierni AT WSL lub pod numerem telefonu: 85 743 54 53.

***

Twórcy

Reżyseria - Agata Biziuk, scenografia - Marika Wojciechowska, muzyka - Piotr Klimek, ruch sceniczny - Anita Podkowa, multimedia - Marek Straszak.

Grają studenci IV roku: Małgorzata Chrzanowska, Urszula Chrzanowska, Daria Głowacka, Edyta Januszewska, Anna Lipińska, Olga Ryl-Krystianowska, Julia Sacharczuk, Małgorzata Stróżek, Michał Karczewski, Michał Karwowski, Mateusz Krzyżewski, Bartłomiej Olszewski; na instrumentach grają studenci III roku : Daniel Lasecki, Patryk Ołdziejewski

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji