Tylko dla kibiców
"Bądź mi opoką" w gdańskiej Miniaturze pod opieką reżyserską Urszuli Kijak. Pisze Grażyna Antoniewicz w Dzienniku Bałtyckim.
Na premierze sztuki Barriego Keeffe'a "Bądź mi opoką" w gdańskiej Miniaturze zjawili się kibice Lechii. Nie było jednak żadnej awantury. Po spektaklu lechiści wręczyli aktorom biało-zielone szaliki. Parasol z braćmi. Petarda oraz Gebels zapewniali, że na przedstawienie przyjdą wszyscy fani Lechii. - Po cenach i fryzurach widać, że tekst napisano jakieś dwadzieścia lat temu - powiedział Duła. - Ale tak to nic się nie zmieniło. Te wyciekające bokiem bilety na ważne mecze to samo życie. W Anglii jest tak jak u nas.
Sztuka opowiada o trzech kibicach klubu Manchester United, którzy nie mają biletów na finał Pucharu. Usiłują je zdobyć. Jednocześnie miała to być opowieść o potrzebie autorytetów, wartości w bezdusznym świecie ceniącym siłę pieniądza i władzę.
W intymnej przestrzeni Sceny Kameralnej aktorzy kłamali na potęgę. Zabrakło prawdy scenicznej. Oglądaliśmy schematyczną historyjkę - jak ma wyglądać kibic i jak się powinien zachowywać. Za wiele było zewnętrzności, a za mało prawdy o człowieku. Aktorzy - Piotr Michalski, Grzegorz Wolf i Wojciech Chorąży mieli dobre momenty. Niestety, nie zbudowała się klarowna opowieść. Zabrakło dramaturgii, wewnętrznych napięć. Były co najmniej dwa finały i to z innej bajki. Trudno powiedzieć czyja jest to porażka. Aktorów, dramaturga czy reżysera. Świetna była scenografia Womichor (skrót od nazwisk aktorów), rewelacyjna muzyka Rafała Kowala i zespołu Helicobacter. Współpraca reżyserska Ula Kijak, ruch sceniczny: Filip Szatarski. Pomysł na spektakl miał Grzegorz Wolf (aktor Teatru Miejskiego w Gdyni), w ramach Gdańskiego Stypendium Teatralnego, przyznawanego przez miasto. Chyba nie były to najlepiej wydane pieniądze.