Artykuły

Cyrk z Teatrem Horzycy. Skandal po unieważnieniu konkursu

Zaostrza się konflikt wokół konkursu na dyrektora Teatru Horzycy w Toruniu. Pojawiają się głosy - pełne rozgoryczenia i wściekłości - o naruszeniu standardów, braku szacunku dla profesjonalizmu komisji, a nawet o deptaniu demokracji. Konflikt się zaostrzy. To nie jest twórczy ferment, nie wynikają z niego żadne wartości. To beztroska destrukcja. Teatr na tym tylko straci - pisze Grzegorz Giedrys w Gazecie Wyborczej - Toruń.

Tydzień temu w płomiennym artykule w "Gazecie Wyborczej" widziałem nasz teatr jako ogromny, obywatelski i toruński. Jako instytucję, której zasadniczym obowiązkiem jest zaangażowanie w intelektualną i duchową modernizację Polski. Teraz jest mi głupio, bo wiem, że tej powinności wobec społeczeństwa nasz teatr nie jest w stanie spełnić. Na pewno nie w momencie, kiedy władze województwa kwestionują suwerenną decyzję niezależnej komisji w sprawie konkursu na najważniejsze stanowisko na toruńskiej scenie dramatycznej.

Samorząd podważył decyzję ekspertów, których sam powołał do komisji konkursowej. Profesjonalizm tego zespołu gwarantował, że postępowanie odbędzie się zgodnie z najwyższymi standardami. W komisji zasiedli przedstawiciele związków zawodowych, teatrolodzy, reżyserzy, aktorzy, a także reprezentanci Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, w tym dyrektor najważniejszej instytucji teatralnej w Polsce - Dorota Buchwald z Instytutu Teatralnego. Specjaliści, reprezentujący różne aspekty życia teatralnego w kraju, niemal jednogłośnie rekomendowali na to stanowisko Romualda Pokojskiego, reżysera, założyciela Teatru Wiczy i obecnego dyrektora Miniatury w Gdańsku. Samorząd jednak całkowicie pominął sugestie tego opiniotwórczego grona.

Środowisko teatralne jest szczególnie wrażliwe na sprawy związane z konkursami. Na jego reakcję nie trzeba było długo czekać. W kilka godzin po pojawieniu się w prasie informacji o decyzji samorządu na Facebooku powstała grupa poświęcona konfliktowi. Teksty na ten temat już ukazały się w branżowym portalu e-teatr.pl , w "Gazecie Świętojańskiej", trójmiejskiej "Gazecie Wyborczej", a także w "Dzienniku Bałtyckim". Protesty zapowiada Związek Artystów Scen Polskich i Unia Polskich Teatrów.

W serwisie petycje.pl pod sprzeciwem wobec decyzji marszałka województwa podpisało się na razie 519 osób (stan na godz.16.26 w piątek). "Panie Marszałku, to nie politycy powołani są do określania misji i repertuaru instytucji kultury. Pana wybór do Sejmiku Województwa i powołanie na Marszałka, nie oznacza, że może Pan podejmować decyzje wbrew przyjętym zasadom prawnym i etycznym" - czytamy w dokumencie. Sygnatariusze domagają się, aby zarząd województwa kujawsko-pomorskiego "zmienił swoją absurdalną decyzję i powołał na stanowisko dyrektora Teatru im. Wilama Horzycy w Toruniu kandydata, który zwyciężył w przeprowadzonym konkursie na to stanowisko".

Kto się podpisał pod apelem? Nie tylko toruńscy widzowie i przyjaciele Teatru Horzycy, ale także aktorzy i pracownicy scen z całego kraju. Ważne osobistości życia artystycznego: Krzysztof Mieszkowski - dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu, krytyk teatralny i były dyrektor Instytutu Teatralnego Maciej Nowak, dyrektor Teatru Polskiego w Poznaniu Paweł Szkotak, dyrektor Teatru Powszechnego w Warszawie Paweł Łysak oraz Agnieszka Odorowicz - dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Z naszego miasta pod petycją podpisała się m.in. dyrektor Horzycy Jadwiga Oleradzka, a także szef artystyczny toruńskiej sceny Bartosz Zaczykiewicz, który bez powodzenia startował w konkursie ogłoszonym przez samorząd.

Dlaczego Pokojski nie dostał nominacji dyrektorskiej? Urzędnicy tłumaczą, że jego koncepcja nie odzwierciedla oczekiwań władz województwa "co do misji i repertuaru jedynej prowadzonej przez samorząd województwa sceny dramatycznej" - jak czytamy w oświadczeniu Urzędu Marszałkowskiego. Tylko dlaczego urzędnicy nigdy nie zwerbalizowali swoich oczekiwań? Zdaniem marszałka Piotra Całbeckiego, Pokojskiemu brakuje doświadczenia w prowadzeniu teatru dramatycznego, a reakcja pracowników Horzycy jest wyrazem lęku przed zmianami. Tymczasem komisja nie miała żadnych wątpliwości co do kompetencji kandydata, a pracownicy masowo podpisują się pod internetowym protestem i tworzą własną petycję.

Urzędnicy chętnie powtarzają, że toruński teatr to jedna z najważniejszych instytucji kultury w regionie. To dlaczego w takim razie chcieli wyłonić dyrektora w konkursie o tak otwartej formule i niskich wymaganiach? Jeśli przypatrzymy się ogłoszeniu o naborze na stanowisko dyrektora Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy, zobaczymy, że marszałek od potencjalnych kandydatów wymagał "minimum trzyletniego doświadczenia w samodzielnym zarządzaniu instytucją kultury oraz w realizacji projektów kulturalnych", a także "udokumentowanego ukończenia studiów podyplomowych w dziedzinie zarządzania, preferowane zarządzanie instytucjami kultury". W przypadku toruńskiej instytucji nie oczekiwał nawet znajomości języka obcego, który potrzebny jest do tworzenia programu międzynarodowego festiwalu Kontakt. Nawet kandydat na dyrektora malutkiego Teatru Muzycznego musiał wylegitymować się odpowiednim wykształceniem i stażem.

Ludzie teatru nie odpuszczą. Już pojawiają się głosy - pełne rozgoryczenia i wściekłości - o naruszeniu standardów, braku szacunku dla profesjonalizmu komisji, a nawet o deptaniu demokracji. Konflikt się zaostrzy. To nie jest twórczy ferment, nie wynikają z niego żadne wartości. To beztroska destrukcja. Teatr na tym tylko straci.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji