Artykuły

Poezja i teatr

X Warszawskie Spotkania Teatralne po­zostaną w pamięci publiczności stołecznej przede wszystkim jako festiwal krakow­skiego Teatru Starego. Pozostanie rów­nież w pamięci ów klimat szczególny, to­warzyszący spotkaniom, trudności w zdo­bywaniu biletów przywracające wiarę w siłę magiczną teatru ku utrapieniu pokątnych wieszczów kryzysu.

Dla mnie jednak wymowny znacznie silniej jest sukces Teatru Nowego z Poz­nania, który niemal równo rok po pre­mierze zaprezentował podczas WST spek­takl Tadeusza Nowaka "A jak królem, a jak katem będziesz" w reżyserii Janu­sza Nyczaka. Sukces teatru Izabelli Cy­wińskiej skłania do kilku pożytecznych (i być może użytecznych dla wielu tea­trów) wniosków. Otóż po pierwsze, ma­my w przypadku spektaklu poznańskiego do czynienia z niecodziennym w naszym życiu teatralnym zjawiskiem - adaptacji scenicznej tekstu dokonał autor powieści. Można zaryzykować twierdzenie, iż to praktyka zgoła rewolucyjna. Najczęściej przecież adaptacji tekstu (nawet dramatu) dokonuje reżyser na własne konto, co rodzi zazwyczaj wzajemną niechęć autora i reżysera. Autor uważa wówczas, że re­żyser zniszczył pomysłami jego dzieło; reżyser zaś, że uratował, przyjmując milczące założenie, iż autor (nawet, a może zwłaszcza dramaturg) jest scenicznym ślepcem. Drugą rewelację poznańskiego spektaklu stanowi powierzenie funkcji reżysera studentowi warszawskiej PWST. Dobór ten zadecydował o szczerości spektaklu - który stał się poetyckim wyznaniem wiary w możliwość zachowa­nia godności kondycji ludzkiej, w możli­wość przezwyciężenia konfliktu dobra i zła w obliczu kuszącego piękna natury.

Trzecia rewelacja wreszcie: młodzi akto­rzy, dźwigający ciężar spektaklu. Zwłasz­cza zaś twórca roli Piotra - Wiesław Komasa, daleki w swej interpretacji po­staci od aktorskiego dystansu. Przeciw­nie, utożsamiający się z postacią całym wnętrzem, rozhukaną witalnością i ści­szonym gestem zmysłowości, młodzieńczą fanfaronadą i dojrzałym cierpieniem mi­mowolnego kata. Kreacja Komasy przy­pomina jego monodram wg poematu Marianny Bocian "Odejście Kaina". Oby­dwie kreacje łączy silne napięcie emocjo­nalne, pasowanie się aktora z biblijnym mitem Kaina i Abla, walka o człowie­czeństwo, protest moralny przeciw zada­waniu śmierci człowiekowi. Trudno na­zwać aktorstwo Komasy sztuką udania. Monodram "Odejście Kaina" rozpoczyna­ją słowa znamienne: "ja nie tyle nazy­wam się Kain, co nim jestem". I jest to nie tylko deklaracja. Aktor wchłania w siebie postać Kaina, tak jak wchłania w siebie postać Piotra w sztuce Tadeusza Nowaka. Komasa nie tyle nazywa się w tej sztuce Piotr, co nim jest.

Czwarta rewelacja przedstawienia poz­nańskiego - to poetycki klimat. Dużo się w ostatnich latach mówi o teatrze poetyckim jako teatrze naszych czasów. Rzadko jednak stajemy się świadkami poetyckiego misterium, w którym znaczą­ce jest nie tylko słowo, ale nastrój ogar­niający wszystkie elementy widowiska. W spektaklu "A jak królem, a jak katem będziesz" są momenty czystej poe­zji teatru, kiedy - jakby rzekł Cy­prian Norwid: "drama w rzeźbę przecho­dzi". Dzieje się tak wówczas na przy­kład, gdy Piotr i Hela (Joanna Orzeszkowska) zamierają we współzachwyceniu. Słowa milkną. Jest w sztuce Nowaka po­stać nadrealna: Józef-Śmierć (Lech Łotocki potrafił nadać tej postaci "nieziem­ski", poetycki wymiar, choć niekiedy sięgał po środki nadmiernie wyraziste), postać scalająca pejzaż losów bohaterów, symbolizująca tajemnice ludzkiego istnie­nia. Ale nawet gdyby owa postać istniała jedynie w wyobraźni bohaterów kreowa­nego na scenie świata, spektakl pozostał­by wizją poetycką. Bo jest to uniwersal­na historia człowieka, szukającego zespo­lenia z Naturą.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji