Artykuły

Pożegnanie Jerzego Woźniaka

Poznałem go w latach 50. ubiegłego stulecia. W rozgłośni Polskiego Radia przy ulicy Myśliwieckiej jako kilkunastoletniego młodzieńca - Witold Sadowy wspomina zmarłego 30 kwietnia Jerzego Woźniaka.

04.08.1939 - 30.04.2015

Odszedł JUREK WOŹNIAK. Utalentowany aktor. Pełen uroku kolega. Dobry i prawy człowiek. Cieszący się ogólną sympatią. Miał 76 lat. Dla mnie był i pozostanie na zawsze chłopcem. Poznałem go w latach 50. ubiegłego stulecia. W rozgłośni Polskiego Radia przy ulicy Myśliwieckiej jako kilkunastoletniego młodzieńca. Brał udział w audycjach dziecięcych i młodzieżowych, w których i ja uczestniczyłem. Już wtedy wykazywał zainteresowanie teatrem i duże zdolności aktorskie. Przyglądał mi się z zainteresowaniem, a w szczególności moim błyszczącym i wypolerowanym butom. Dostałem je z zagranicy. Bardzo mu się podobały. Po latach, przypominał mi to wielokrotnie . Studia aktorskie ukończył w latach 60. Został aktorem, mając lat 21. Pierwszym jego teatrem był Teatr Rapsodyczny w Krakowie Mieczysława Kolarczyka. Debiutował na tej scenie w roku 1960 rolą Herolda w"Przygodzie Dyla Sowizdrzała". Zakochany w teatrze i utalentowany, o szlachetnych rysach twarzy i nieskazitelnej dykcji, wyrósł na dobrego aktora . Z Teatrem Rapsodycznym rozstał się w roku 1966. Grał w nim prowadzące role. Tadeusza w "Panu Tadeuszu" i Więźnia w "Dziadach" Adama Mickiewicza, Fausta w"Fauście" Goethego, Chopina w "Fortepianie i piórze" oraz Jakuba Jasińskiego w "Polonezie Bogusławskiego".

W latach 1966-69 oraz 1970-75 był aktorem Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Pracował z wybitnymi aktorami i reżyserami: Lidią Zamkow, Bronisławem Dąbrowskim, Jerzym Golińskim , Ireną Babel, Krystyną Skuszanką , Jerzym Krasowskim i Janem Kulczyńskim. Grał Maks -Yksa w dramacie Kamila Cypriana Norwida "Pierścień Wielkiej Damy", Pana Młodego w "Weselu" Stanisława Wyspiańskiego, a także w"Lilli Wenedzie" Juliusza Słowackiego i w "Turandot" Carlo Gozziego. Ponadto w wielu sztukach współczesnych autorów. Na jeden sezon 1969/70 pojechał do Teatru Polskiego do Wrocławia. W Warszawie pojawił się w roku 1975. Zaangażował do Teatru Komedia i występował na tej scenie do roku 1983. Wśród wielu ról grał Topolnickiego w "Klubie kawalerów" Michała Bałuckiego w reżyserii Ireny Górskiej, kilka ról w przedstawieniach reżyserowanych przez Krystynę Sznerr. W "Wizjach i zamówieniach" oraz w komedii Skowrońskiego "W czepku urodzona". Potem jeszcze Królewicza w "Krasnoludkach, krasnoludkach" u Wojciecha Pokory i Inżyniera Rataja w "Fachowcach" u Jerzego Gruzy.

Kiedy w roku 1983 Ryszard Pietruski, jego kolega z Teatru Komedia, został dyrektorem Operetki Warszawskiej, zaproponował Jurkowi etat aktorski i asystenturę reżysera. Uzdolniony muzycznie sprawdził się w operetkach wystawianych w latach 1983-95, a jeszcze lepiej jako asystent reżysera. Potem w tym samym charakterze u dyr. Wojciecha Kępczyńskiego, kiedy Operetka przeistoczyła się już w Teatr Muzyczny Roma, pracował w latach1995-2000. Zapamiętałem go jako Pickeringa w musicalu "My Fair Lady". W ostatnim okresie przed emeryturą w latach 2002-2007 związał się z Teatrem Syrena. Widziałem go w kilku spektaklach, między innymi jako Grzegorza w "Żołnierzu królowej Madagaskaru". Grywał w filmach i spektaklach telewizyjnych oraz w Polskim Radiu. Jeździł po Polsce z koncertami. Był konferansjerem i recytatorem. Przez długie lata prowadził znakomicie cieszący się ogromnym powodzeniem cykl "Spotkań z Gwiazdą" w Domu Kultury na Pradze . W roku 2010 i mnie tam zaprosił jako gospodarz tego wieczoru. Udzielał się społecznie i pomagał ludziom. Kiedy zaatakowała go choroba gardła i nastąpiły przerzuty wyniszczające organizm, przebywał często w szpitalu na chemii. Cierpiał, ale dzielnie to znosił. Na krótko przywieziono go do naszego Domu Aktora Weterana w Skolimowie, gdzie otoczono go troskliwą opieką. Stamtąd na hospitalizację do Szpitala w Piasecznie. Zmarł 30 kwietnia 2015 roku. A jeszcze tak niedawno, w czasie świąt Wielkiej Nocy, ze szpitala w Warszawie przesyłał mi życzenia, a ja przed kilkoma dniami - w dniu Jego imienin nie mogąc do niego przyjechać do Skolimowa, prosiłem Agnieszkę Byrską, aby powiedziała mu, że sercem i myślami jestem z nim.

Żegnaj drogi, kochany Jurku. Przynajmniej już nie cierpisz. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji