Artykuły

Król zwariował

To sztuka, która jest wystawiana stosunkowo rzadko - daleko jej do popularności "Snu nocy let­niej" czy "Jak wam się podoba". Nie­dawno "Stracone zachody miłości" przeniósł na ekran Kenneth Branagh, odnajdując w tym dramacie materiał na musical. W Warszawie "Stracone zachody miłości" nie były inscenizo­wane prawie dziesięć lat. Na początku lat 90. wystawił je w Teatrze Polskim Maciej Prus. Ferdynand, król Navarry, wraz z trój­ką przyjaciół postanowił przekształcić swój dwór w rodzaj akademii: przez trzy lata panowie mają doskonalić umysł i ducha, wyrzec się "sutej kuch­ni, pychy, bogactw i miłości", ale przede wszystkim - towarzystwa ko­biet. Kawalerskie śluby króla stają się prawem także dla poddanych. Za zła­manie surowych przepisów grożą do­tkliwe kary. Wkrótce staje się to jed­nak bardzo trudne do spełnienia, gdyż na dwór przyjeżdża francuska księż­niczka z pięknymi damami dworu. Agnieszka Glińska, która pierwszy raz sięga po Szekspira, nie ukrywa, że jest to dla niej moment przełomowy. - To jeden z tych autorów, którego trzeba czytać bardzo uważnie, bo na każdym kroku wciąż odkrywa się nowe tajemnice - mówi reżyserka. - To niekończąca się podróż. W "Stra­conych zachodach miłości" wciąż odnajduje tematy które są nam bar­dzo bliskie. To sztuka o tym, że nie można igrać z miłością. O braku pokory w uczuciach i ślepych zauł­kach, do których prowadzi udawanie w miłości.

Dominika Kluźniak, Ćma, paź Armada

Ćma to postać wieloznacz­na, nieokreślona, ni to chłopiec, ni dziewczyna. W naszym przedstawieniu jest dziewczyną, która po­woli nabiera kształtów. Chce być już kobietą, ale jeszcze nią nie jest. To pisklaczek, z którego wyklu­wa się kobieta. Ćma jest towarzyszem i wiernym sługą hiszpańskiego żołnierza Armada. Kiedy na próbach zastanawialiśmy się na tą parą-nieparą, Agnieszka Glińska przywołała film "La Strada" Felliniego i porównała Ćmę do bohaterki granej przez Giulliettę Massinę. Jest jego towarzyszem życia, przyjacielem, służą­cą. Opiekuje się nim, przeżywa jego rozterki miło­sne. Nie liczy na wiele, byle by tylko pozwolił jej być przy sobie. A on nie dostrzega jej wielkiej bez­interesownej miłości. Jak łatwo zaprzepaszczamy to, co jest nam dane - to są właśnie stracone zacho­dy miłości. Każdy z bohaterów dostaje dar, ale go traci, bo albo tak jak Armado - go nie widzi, albo tak jak księżniczki i dworzanie króla - nie potrafi go użyć. Tylko miłość Ćmy nigdy nie gaśnie.

Krzysztof Stelmaszyk, Don Adriano de Armado

To typ postaci - delikatnie mówiąc - inaczej myślącej, która potrafi wzruszyć, za­inspirować, wstrząsnąć. Dramaturgia współczesna nie zajmuje się osobami "świrniętymi". Armado to taki nasz Papkin. Temat "Straconych zacho­dów miłości" jest wciąż aktualny. Bo o czym jest ta sztuka? O tym, jak nie­umiejętnie obchodzimy się z miłością, bawiąc się drugim człowiekiem, oszukując go, zakładając ma­ski. Mamy tu cały przekrój mężczyzn: cyników, twardzieli, głupców, lekkoduchów i każdy z nich uwikłany jest w ten problem.

Dlatego bohaterowie tego dramatu postanowili złożyć śluby, że będą stronić od kobiet? To proste. Bo król zwariował. Czasami królowie, władcy, se­kretarze partii, prezydenci wariują i świat wokół musi się w tym odnaleźć. Ludzie podporządkowu­ją się królowi albo z głupoty, albo z chęci bycia w towarzystwie, albo idą na oślep jak stado. I o tym też jest ta sztuka. Szekspir, nawet pisząc komedię o miłości, nie unika tematów politycznych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji