Artykuły

Uniwersalna opowieść o katastrofie

- Po przeczytaniu książki wyobrażenie swojej postaci miałam zupełnie inne, aniżeli propozycja Eweliny Marciniak. Odchodzimy od książki, nie ma takiej możliwości, żeby ją przenieść na scenę. Powieść jest niesamowicie pełna i będzie zawsze wygrywała zarówno z filmem, jak i ze spektaklem. Nasz spektakl jest bardzo silny w warstwie wizualnej, wszystko jest bardzo operowe - mówi Katarzyna Dałek, grająca główną rolę, Isabel Archer, w "Portrecie damy" wg Henry'ego Jamesa. Premiera 17 maja w Teatrze Wybrzeże.

"Portret damy" na podstawie powieści Henry'ego Jamesa. Pięć minut przed premierą w Teatrze Wybrzeże.

Lata 70. XIX wieku. Do wybrzeży wiktoriańskiej Anglii przybija statek z Nowego Jorku, a na jego pokładzie - Isabela Archer, młoda Amerykanka o wyjątkowej urodzie i nie mniej wyjątkowym charakterze. Zafascynowana europejską kulturą, wkrótce sama zacznie wzbudzać fascynację dwóch angielskich dżentelmenów. Sprawy dodatkowo skomplikują się, gdy w ślad za nią ruszy jej amerykański wielbiciel. Wbrew swoim oczekiwaniom, niezależna dotychczas Isabela, w małżeństwie z jednym z adorujących ją mężczyzn zacznie upatrywać swojego przeznaczenia. Czy jednak jej wybór okaże się słuszny?

Tak brzmi zapowiedź spektaklu "Portret damy" Magdy Kupryjanowicz na podstawie powieści Henry'ego Jamesa, w reżyserii Eweliny Marciniak, ze scenografią Katarzyny Borkowskiej.

Ewelina Marciniak: "Uczucia i emocje stają się drugorzędne"

Premiera odbędzie się w niedzielę, 17 maja 2015 roku o godzinie 19 na Dużej Scenie Teatru Wybrzeże. Kolejne spektakle: 18, 19, 20 maja na Dużej Scenie.

"Konwencja melodramatu, jaką twórcy zapożyczyli z dziewiętnastowiecznej powieści Henry'ego Jamesa, stanowi jedynie pretekst do snucia uniwersalnej opowieści o katastrofie. Każda, bez wyjątku, z postaci PORTRETU DAMY - począwszy od Isabeli, poprzez angielskiego lorda i zubożałą francuską arystokratkę, a na zwykłej służącej skończywszy, przeczuwa wiszące nad sobą fatum, które niweczy wszelkie działania i odbiera nadzieję na pomyślną przyszłość. To właśnie w poczuciu zagrożenia i rozczarowania rzeczywistością twórcy spektaklu odnajdują wspólne bohaterom i współczesnym Europejczykom gorzkie doświadczenie rzeczywistości."() czytamy dalej w zapowiedzi realizatorów.

- W zapowiedzi spektaklu wyraziła się pani: " (...) Podróż Isabeli do Europy jest przede wszystkim podróżą ciała. (...)" - zwracam się do Eweliny Marciniak, reżysera.

- Mówiąc "podróż ciała" miałam na myśli przede wszystkim doświadczanie ciała przez główna bohaterkę, Isabel Archer, która, oprócz tego, że poznaje Europejczyków, a tym samym my na nowo siebie poznajemy, także doświadcza na nowo swojego ciała. Ona spotyka się z Europą, z mentalnością mieszkańców, a przede wszystkim z Gilbertem Osmondem, który otwiera w niej pewną seksualność, poprzez jej fascynację sztuką. Mamy tu do czynienia ze sferą bardzo freudowską, polegającą na tym, że im większą mamy kulturę, tym bardziej dochodzi do sublimacji. Opowieść o Isabeli pokazuje nam jak to pierwotne doświadczanie ciała zostaje obudowane w ramę, w której uczucia i emocje stają się drugorzędne. Każdy tkwi w swojej oprawie jak obraz w ramie, na skutek czego, w środku człowieka dochodzi do pewnej katastrofy, pewnej frustracji. Wydaje mi się, że zgoda na taki stan, chęć jakiejś rewolucji, która, kiedy już może się dokonać, kiedy ten obcy przybywa i robi pewien ferment w świecie, wszyscy się wycofują i nikt nie jest w stanie podołać wyzwaniu, jakie daje Isabel Archer i ona sama także.

Michał Jaros: "I nagle pojawia się iskra."

- Grając Ralpha Touchetta staram się dosyć mocno trzymać tego, co jest w książce, bo, wydaje mi się, że to są bardzo cenne wskazówki dla relacji z Isabel Archer, niezależnie od tego, że w adaptacji doszło do pewnych zmian w tekście, dopisywane są niektóre sceny, inne powycinane - powiedział Michał Jaros. - W sztuce jest nadzieja , czy szansa na to, że między dwojgiem bohaterów urodzi się coś więcej, niż przyjaźń taka, jaka występuje w powieści, wydaje się, że na scenie mogłoby się między nimi pojawić uczucie miłości. Skupiam się przede wszystkim na relacji z Isabel i jeszcze dla mnie istotna jest sprawa ojca, który umiera. Isabel jest życiem, nagle pojawiającym się przed Ralphie, który się pogodził ze swoim losem, chorobą, odsunął od życia. I nagle pojawia się iskra. Urzeczony jest kobiecością i piękną chęcią życia, intensywnością poznawania, jakie widzi w Isabel. To jest to, co go rozpala.

Czy ma pan możliwość wejścia w psychologiczne zawiłości, jakie występują u Henry'ego Jamesa?

- Ewelina Marciniak proponuje konkretne formy na to przedstawienie. Dominika Knapik ustawia ruch, w oparciu o który koncentruje się dwie trzecie tego, co się dzieje wizualnie w przedstawieniu. To są dość mocne formy, tak że czasami miejsca na psychologię po prostu nie ma. Każdy z nas, aktorów, stara się rozpulchniać emocjonalność swojej postaci, prowadzi własny tor myślenia i czucia, a spotykamy się w dosyć mocno wykręconym, kolorowym świecie, stworzonym przez reżysera i choreografa. A więc to, co się dzieje na scenie, jest sumą działań, wciąga, daje możliwość zatopienia się w gęstej, pełnej mgły, świateł, teatralnej materii. Ważne są warstwa wizualna i znak. W wielu scenach zbiorowych bawimy się formą. Najczystszą postacią jest Isabel, która wchodzi w ten dziwny świat formy, zachowań i próbuje się do niego dostosować, poznać i w niego wejść.

Katarzyna Dałek: "Świat - mam wrażenie - monumentalny."

- Odchodzimy od książki, nie ma takiej możliwości, żeby ją przenieść na scenę - powiedziała Katarzyna Dałek. - Powieść jest niesamowicie pełna i będzie zawsze wygrywała zarówno z filmem, jak i ze spektaklem. Po przeczytaniu książki wyobrażenie swojej postaci miałam zupełnie inne, aniżeli propozycja reżysera. Robimy przedstawienie na podstawie powieści, scenariusz idzie w innym kierunku, nakreśla, co dzieje się z postacią. Dostosowuję się do koncepcji i jest to ciekawe wyzwanie dla aktorki. Nasz spektakl jest bardzo silny w warstwie wizualnej, wszystko jest bardzo operowe. Ruch, pejzaże, o pewnych rzeczach opowiadają. Oczywiście jest możliwość przeprowadzenia linii psychologicznej postaci, natomiast nie jest to czysta psychologia.

- A więc pewne niuanse i smaki, które są w książce u Henry' ego Jamesa, takie, które czytając, w najmniejszym szczególe się smakuje, w przedstawieniu inaczej działają - kontynuuje aktorka. - Jest duża scena, tworzymy świat - mam wrażenie - monumentalny. I w tej formie aktor może się rozmościć i poszukać dla siebie kierunku.

Aktorka mówi, że gra w kostiumach, na scenie wysypanej piaskiem, jak na plaży, nie jest łatwa. Oprócz tego, że grając, trzeba zanurzyć się w świat iluzji, niezbędne jest zachowanie ostrożności, mieć oczy dookoła głowy, żeby oswoić się z trudną przestrzenią.

Na zdjęciu: Katarzyna Dałek

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji