Artykuły

Kryminalne zagadki międzywojnia

"Sprawa Gorgonowej" Jolanty Janiczak w reż. Wiktora Rubina w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Monika Matura w portalu kulturatka.pl

Wbrew temu co się powszechnie sądzi, popularność celebryty bywa dłuższa niż jego własne życie. Rita Gorgonowa jest na to idealnym przykładem.

Nic nie pociąga tak, jak zbrodnia, a jeśli nam się wydaje, że czasy tabloidów to dopiero wiek XXI to srogo się mylimy. Zabójstwo Lusi Zaremby wstrząsnęło opinią publiczną Polski XX- lecia międzywojennego. Rzeczonej zbrodni miała dokonać niejaka dwojga imion Gorgonowa - Emilia Margerita Gorgon z domu Ilić lub po prostu Rita - jak lubi o sobie mówić grana przez Martę Ścisłowicz główna bohaterka.

Życie Gorgonowej spokojnie zasługuje na to by określić je mianem burzliwego. Losy bohaterki poznajemy w czasie trwania sztuki, choć rzucane nam niczym puzzle fakty, poskładać musimy w całość sami. I tak dowiadujemy się, że mąż Rity przebywa w Stanach Zjednoczonych, a ona podejmuje pracę jako guwernantka w domu Henryka Zaremby, lwowskiego architekta, ojca dwójki dzieci, którego żona została umieszczona w szpitalu psychiatrycznym. Pomiędzy starszym panem a atrakcyjną opiekunką nawiązuje się romans. Początkowo wzorowo układające się pożycie zostaje z czasem naznaczone nudą i wypaleniem, a zwieńczeniem tego procesu staje się śmierć Lusi, która zostaje zamordowana poprzez cios w głowę tępym narzędziem. Główną podejrzaną zostaje Gorgonowa.

Spektakl staje się sprawą sądową toczącą się na naszych oczach, znajdujący się za nami sędzia wraz z ławą przysięgłych, przekrzykuje publiczność aby uzyskać zeznania znajdujące się na scenie Rity. A my prócz wyznań mamy okazję niejako na żywo obserwować życie bohaterki i sami osądzić czy popełniła zbrodnię. Z zainteresowaniem obserwowałam życie Zarembów, śledzone okiem kamery z której obraz znajdował się na telebimie. Bo przecież zbrodnia dobrze się sprzedaje, dlatego nie zabrakło pana z telewizji, który nagrywa każdy szczegół. Dzięki temu akcję częściowo dziejącą się za ścianami domu, obserwujemy przez okno albo na wcześniej wspomnianym telebimie.

Zbrodniarka czy ofiara? Oto pytanie, które może pojawić się w naszej głowie podczas wizyty w teatrze. Bo w tej pretensjonalnej kreacji kobiety jest coś z zabójczyń znanych z telewizji, które z zimną krwią mordują swoje dzieci. Wiemy jednak, że opinia publiczna wydaje sądy znacznie szybciej niż organy procesowe.

Podczas Sprawy Gorgonowej wystawianej na Scenie Kameralnej Teatru Starego w mojej głowie kilka razy pojawiły się myśli, że to jeden z najlepszych spektakli Starego, na co złożył się poziom aktorstwa (intrygująca rola tytułowa ale i Jaśmina Polak w roli Lusi czy Krzysztof Zaremba jako jej brat) czy dbałość o detale, nie jest on jednak pozbawiony wad. Trwająca ponad dwie godziny sztuka nie uniknęła momentów przestoju w postaci sceny z hipnozą czy wielokrotnie powtarzanego monologu dotyczącego kału. Jednak zważywszy na całość jestem w stanie przełknąć te momenty. Wina, kara i egzysetencjalne pytania - oto co dostaniecie. A przy tym jest to ten rodzaj egzystencjalizmu, który pomimo istotnej kwestii, którą porusza, nie męczy.

Sprawa Gorgonowej w Teatrze Starym

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji