Łódź. Impro Atak! teraz też dla dzieci
Teatralna zabawa w Nowym - od niedzieli również w wersji dla dzieci. A publiczność nie zna litości.
Stłoczeni w korytarzu widzowie czyhają na aktorów rozdających karteczki. Jest wielu stałych bywalców, niektórzy już w domu wymyślili, co napiszą. To ważne, bo "zdania, które właśnie przyszły wam do głowy", są wykorzystywane na scenie. Zasada "bez wulgaryzmów i polityki" często jest łamana. Aktorzy chowają wtedy karteczki do kieszeni.
Impro Atak! to "szalona zabawa teatralna" oparta m.in. na programie brytyjskiego aktora Keitha Johnstone'a, autora książek "Impro: Improvisation and the Theatre" i "Impro for Storytellers" (polskie wydanie - "Impro. Spontaniczne kreowanie świata"). Do Teatru Nowego przeniósł ją Jacek Stefanik, muzyk, aktor i kabareciarz. - Zawsze fascynowały mnie nieplanowane sytuacje w teatrze. Do szkoły aktorskiej zdawałem, bo zachwycił mnie "Scenariusz dla trzech aktorów" Bogusława Schaeffera - opowiada. - Trzy lata temu zacząłem współpracę z warszawskim zespołem AbOvo. Ale wolałem pracować w Łodzi. W teatrze, kabaret mnie znudził.
Do zabawy zaprosił aktorów Nowego - Jolantę Jackowską, Kamilę Salwerowicz, Michała Bielińskiego, Wojciecha Oleksiewicza. Gościnnie występują Lilu, Piotr Gawron-Jedlikowski, Janek Jakubowski i Zorak - raper i beatbokser. Na scenie pojawia się czasem DjDBT.
Impro rozpoczyna akcent integracyjny: należy się przytulić do pięciu nieznanych osób lub masować ramiona sąsiadki / sąsiada. Aktorzy przedstawiają się chórem i o to samo proszą publiczność - wszyscy są już po imieniu. Nadchodzi czas na ustalenia - przed każdą akcją, dla dodania aktorom animuszu, trzeba krzyknąć "Trzy, dwa, jeden - poszło!".
A gry (ponad 30) są różne. Aktorzy starają się nie powtarzać konfiguracji, ale o nudzie nie może być mowy - sytuacje tworzone są na gorąco, przy aktywnej współpracy widzów. Publiczność nie zna litości.
Dyrygent
Aktorzy ustawiają się w szeregu, prowadzący grę wskazuje, kto ma się odezwać. Opowiadają o zasugerowanej przez widzów sytuacji - na przykład jełczejącym maśle, które pragnie zostać sklarowane. Poprzeczka zostaje podniesiona - nie można używać "s". Trzeba mieć doskonały refleks, żeby wymyślić ad hoc synonim - produkt śmietanopodobny.
Osobliwe przyjęcie
Jeden z aktorów organizuje imprezę. Nie wie, kto się na niej pojawi. Wychodzi z sali. Publiczność wymyśla, kogo dziś ugości (po powrocie będzie musiał zgadywać).
- Kim ma być Lilu?
- Grabarzem - pada nieśmiała odpowiedź.
Za proste. Stefanik sugeruje: - Kiedyś była wirusem ebola, który nie mógł dostać wizy do Stanów. Albo dżdżownicą piszącą wiersze...
- Karaluch grający na saksofonie!
Ten pomysł zyskał akceptację. Jaki problem będzie miał karaluch? Puzon mu się zepsuł. Nie zwilżył ustnika. Ma alergię na słońce... Decyzja zapadła: Lilu zagra karalucha, którego saksofon nie mieści się w rurach kanalizacyjnych. Zorak zostaje żyrafą z jednym kręgiem szyjnym, mającą owsiki (był pomysł, żeby żyrafa obawiała się przenosin do łódzkiego zoo). Wojciech Oleksiewicz - wielką stopą, która szuka drugiej do pary.
Dzień z życia widza
Ochotnik z publiczności opowiada swój typowy dzień, aktorzy go odgrywają.
Zaproponowane przez publiczność sceny (np. składanie szafy z Ikei) prezentowane są w różnych konwencjach filmowych (od westernu po brazylijską telenowelę). Nie brak gier muzycznych (np. oparty na piosenkach "Barman"). - W naszej grupie każdy gra na jakimś instrumencie, żal tego nie wykorzystać - mówi Stefanik. - W listopadzie planujemy premierę improwizowanego musicalu.
31 maja o godz. 11 (Mała Sala, ul. Zachodnia 93) - pierwszy Impro Atak! dla Małych i Dużych! Bilety kosztują 35 zł.