Artykuły

Chłopcy kontra dama z Ameryki

Portret damy w Teatrze Wybrzeże oczarowuje oryginalną formą i bawi się sentymentalną aurą „kobiecej” literatury. Z dynamicznego aktorstwa, muzyki i prozy sprzed 135 lat powstał świetny, przewrotny spektakl XIX-wieczna powieść Henry’ego Jamesa przeniesiona na scenę przez Ewelinę Marciniak to historia Isabel Archer (w tej roli Katarzyna Dałek), młodej Amerykanki, która na zaproszenie ciotki przybywa do Europy. Anglicy, Włosi, Francuzi z zaciekawieniem patrzą na „dzikuskę” z Nowego Świata, ta zaś przygląda się schyłkowi starych form, a później nieoczekiwanie dziedziczy ogromny spadek. Już nie tylko piękna, ale i bogata odrzuca zaloty milionera z Bostonu i angielskiego lorda, by ostatecznie pokochać ekscentrycznego Włocha, kolekcjonera sztuki o arystokratycznych manierach. Małżeństwo z nim przyniesie jednak nieprzewidziane przez Isabel smutne konsekwencje.

Sam James uważał swoją powieść za niemożliwą do scenicznej adaptacji. Gdański spektakl pokazuje, że srodze się mylił. Wcześniej na podstawie Portretu damy powstał film w reżyserii Jane Campion, z Nicole Kidman i Johnem Malkovichem.

Marciniak nie przekłada prozy z ery parowców i cylindrów na współczesne realia czy dekoracje. Opowiada fabułę, ale zamiast pozostać zakładniczką melodramatycznej czy realistycznej konwencji, bawi się nią i żongluje formą. Stwarza rozbuchane światy, sięga po przerysowane kreacje, peruki i barokowe pozy, tworzy obrazy jak z impresjonistów, by po chwili całą tę kunsztowną konstrukcję przełamać — grubym żartem zupełnie nie z epoki czy zgrzytliwym muzycznym dysonansem. Wszystko jest tu przesadnie teatralne, a jednocześnie pulsuje rytmem i gna w zawrotnym tempie. Zespół aktorski Teatru Wybrzeże jest w najwyższej formie.

Rozmach przedstawienia imponuje, tym bardziej że osiągnięty został skromnymi środkami. Przestrzeń akcji to pusta scena wysypana piaskiem, zwieńczona wielkimi drzwiami prowadzącym znikąd donikąd. Scenografka Katarzyna Borkowska zaczarowuje tę pustkę światłem. Świetną robotę wykonała choreografka Dominika Knapik oraz grający i śpiewający na żywo muzycy z grupy Chłopcy Kontra Basia. Z tą ekipą realizatorów reżyserka spotkała się już wcześniej przy nagradzanej katowickiej Morfinie według powieści Szczepana Twardocha.

Ewelina Marciniak — absolwentka krakowskiej PWST, mocno obecna na polskich scenach przez ostatnie dwa sezony — najnowszymi przedstawieniami pokazuje, że wypracowała własny, specyficzny język. Nowoczesne środki służą w nim przede wszystkim atrakcyjności widowiska, które jednocześnie uwodzi widza i obnaża własne ramy. Bo choć w finale dramaturżka Magda Kupryjanowicz wiele dopowiada i sporo mówi wprost o położeniu bohaterki Jamesa i opresji, której doświadcza, to Portret damy trudno nie tylko spektaklem nazwać z tezą, ale i w ogóle przedstawieniem „w sprawie”.

O opisanie teatru Eweliny Marciniak można by się pokusić nieco skompromitowanym i zużytym przymiotnikiem „postmodernistyczny”. Jednak jest to postmodernizm filmów Almodóvara, a nie zaangażowanych teoretyków i performerów. Marciniak zakłada, że ludzie wciąż szukają w teatrze widowiska, zabawy i wzruszeń. I daje im to, ale na swoich zasadach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji