Artykuły

Zaproszenie na egzekucję

"Mary Stuart" Wolfganga Hildesheimera w reż. Agaty Dudy-Gracz w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.

Kiedy wchodzimy na widownię, wita nas obwoływacz (Tomasz Schuchardt). Jest niemową, wydaje nieartykułowane dźwięki, ale jeśli się wsłuchać, można wyłuskać ich znaczenie. Obwoływacz zaprasza na egzekucję Mary Stuart. Kiedy już wszyscy zajmą miejsca, okaże się, że to pomocnik kata, który do końca spektaklu będzie się szwendać po scenie i od czasu do czasu przeszkadzać w akcji. Czasem śmiertelnie. Kat (Przemysław Bluszcz) już czeka. W posągowej pozie, nieruchomy niemal do końca, przygotowuje się do ceremonii, a w finale wraz z Mary wykona rytualny taniec śmierci. Na razie daremnie usiłuje wyprosić Mary Stuart ze sceny, bo jeszcze nie jej czas. Przygotowaniu do egzekucji towarzyszą spory i swawole służby, poniżenia i wywyższenia, pokazy przemocy i upodlenia, szamotanina i poskramianie - Mary jak treser, choć u kresu sił, twardą ręką ogarnia sytuację. Zdobywa się na czułość wobec wypchanych psów, które w większości zakatowała. Losy Mary Stuart należą do ulubionych motywów dramaturgii europejskiej, zwykle przyrodnia siostra królowej Elżbiety ukazywana była jako niewinna ofiara. Ale nie tym razem. Mary Agaty Kuleszy to wredna baba, bezwzględna, po trupach (dosłownie) dążąca do władzy, pozbawiona wszelkich skrupułów i chrześcijańskiego miłosierdzia. Dlatego przygotowania do egzekucji możemy oglądać jako naturalne następstwo jej działań. A jednak w tej ostatniej chwili, za sprawą kunsztu aktorki i kształtu inscenizacji, Mary staje się najbliższa, najbardziej ludzka i godna podziwu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji