Artykuły

W tym szaleństwie jest metoda

Nie przebrzmiała jeszcze dyskusyjna zawierucha po "Lalce", kiedy redakcja "Kuriera Codziennego" przygotowała czytelnikom nowy prezent. Oto, jako Sylwestrowy podarunek, na łamach warszaw­skiego dziennika ukazał się 31 grudnia 1891 roku pierwszy od­cinek nowej powieści Bolesława Prusa "Emancypantka". Liczbę mnogą tytułu skorygowały czę­ści dalsze, które - zgodnie ze zwyczajem narzuconym przez Henryka Sienkiewicza - przez przeszło półtora roku na oczach odbiorców kreśliły życiowe losy wychowanek pensji pani Latter. I choć powieść została przyjęta znacznie życzliwiej od "Lalki", pojawiły się głosy krytyczne, warte dzisiaj przypomnienia i ze względu na ukazanie sprzecz­nych pierwiastków, które legły u genezy "Emancypantek", i w związku z naszymi, spotęgowa­nymi przez lata wątpliwościami co do wartości tego czterotomowego dzieła.

Słusznym z dzisiejszej perspe­ktywy wydać się musi zarzut konstrukcyjny: powieść jest isto­tnie źle skonstruowana i rozpada się na kilka luźnie powiązanych części. Poważne wątpliwości bu­dzić też musi postać pozytywnej bohaterki: Madzia kocha wszyst­kich, którzy ją otaczają, ale nie­wiele rozumie w swojej czysto­ści i dobroci. Autor - jak słu­sznie zauważyła Janina Kulczy­cka-Saloni - "umieścił ją prze­cież poniżej problematyki inte­lektualnej powieści". Są wreszcie "Emancypantki" dowodem nie­konsekwencji przeżywającego wyraźny zwrot od realizmu pi­sarza. Kłócą się ze sobą na ła­mach powieści i wzajemnie prze­szkadzają dwa żywioły: zmysł fo­tograficznej obserwacji i retusz idealistycznego moralisty. Pod­wójne są źródła przeżyć czytel­niczych, jakie towarzyszą dziś lekturze "Emancypantek" - su­mował swój krytyczny wywód prawdziwy znawca pozytywisty­cznej powieści Henryk Markie­wicz - "Wzrusza nas bowiem nie tylko los powieściowych postaci, ale i dramat wielkiego pi­sarza (...) Rozpoczęty świetnym triumfem Prusa realisty - opo­wieścią o pensji pani Latter - dramat ten poprzez spłycony już, choć jeszcze trafnie nakre­ślony, krajobraz obyczajowy Iksinowa zmierza ku wyraźnym mieliznom tomu trzeciego, ku wielkiej klęsce ideowo-artysty­cznej, jaką ponosi Prus w ostat­nich rozdziałach powieści". "Emancypantki" na scenie pojawiły się po raz pierwszy w ro­ku 1954 za sprawą Jarosława Iwaszkiewicza i Jerzego Mieczy­sława Rytarda. Adaptacja, po­prawiona jeszcze inscenizacyjnie przez obydwu słynnych Axerów, nie wypaliła choć była tylko "obrazami dramatycznymi podług pierwszego tomu powieści" i do­tyczyła udanej artystycznie całostki.

Rok 1983 przyniósł kolejny hi­storyczny krok: oto adaptacji całości podjęła się Joanna Ronikier, mająca już za sobą nie­zbyt udane doświadczenie w po­staci serialu "Z biegiem lat, z biegiem dni", którego wersja te­lewizyjna ujawniła wszelkie mie­lizny scenariuszowej sztampy. Zamierzenie to - w kontekście powyższych ekspertyz biegłych w analizie materii literackiej "Emancypantek" - wydać się musi prawdziwym szaleństwem.

"Szaleństwa pani Joanny" bo tak należałoby zmodyfikować tytuł trwającego sześć i pół godziny (a nie jak podała przyspieszona in­formacja "Gazety Krakowskiej": pięć) spektaklu w "dwóch wie­czorach", stały się przedmiotem pracy zespołu teatralnego "Ba­gateli". Była to praca giganty­czna, bo każda z siedmiu sek­wencji ("Pensja" - "Koncert w małym miasteczku" - "Echa przeszłości" - "Niedole guwernantki" - "Dom przyjaciół" - "Kobieta samodzielna") nosi śla­dy innego literackiego tropu i in­nej teatralnej konwencji. Co wię­cej, propozycję Ronikierowej po­prawiać zaczął reżyser spekta­klu - Włodzimierz Nurkowski - w imię uzyskania stylistycznej ciągłości. Poprawki te, widoczne zwłaszcza w "wieczorze drugim", nie wyszły jednak przeróbce na dobre.

Oczyszczenie z metafizycznej filozofii i społecznej publicystyki osłabiło nie tylko postać Prusowego rezonera - profesora Dę­bickiego, (świetny w zamyśleniu Aleksander Bednarz), ale i rady­kalizm postawy Kazimierza Mor­skiego (Krzysztof Wojciechow­ski), z którą Prus wyraźnie pole­mizuje. Z kilku zaproponowa­nych zaś rodzajów inscenizacyj­nej umowności wygrają sceny pozbawione realistycznych rekwizytów. Tak wygląda obraz domu Solskich, interesująco rysowa­nych przez Jacka Stramę (kon­sekwentnie zarysowana postać nowocześnie myślącego arysto­kraty) i Małgorzatę Pieklus (pe­łna kompleksów przyjaciółka Madzi). Gorzej będzie z obrazem rodzinnego Iksinowa, przypomi­nającego kiepską dramę obyczajową i domem Korkowiczów, w którym niespodziewanie tylko gospodarz domu (Marian Czech) stanie się godną uwagi postacią. W inscenizacji Nurkowskiego sprawdzą się jednym tylko słowem tylko te sytuacje, w których postacie otrzymały niezbę­dny zasób motywacji działania. Ciekawy będzie obraz pensji, choć damy klasowe: Klara Howard (świetna Krystyna Stan­kiewicz), Żaneta (Maria Rabczyńska), Joanna (Ewa Badora-Sadowska), pensjonarki: Zofia Wenzel (Lidia Bogaczówna), Ma­nia Lewińska (Jolanta Januszówna), rodzice i opiekunowie (dobre epizody Bogny Gębik i Juliana Jabczyńskiego) bardziej przykują uwagę widza aniżeli pogrążona w mrokach swej duszy pani Latter (Maria Górecka). Ucieszy udział w spektaklu Zofii Niwińskiej rozpoczynającej 56 rok na scenie, a dopisującej obydwa epizody ekscentrycznych staruszek do swego fascynujące­go nadal możliwościami rejestru "dziwnych kobiet". Jest wreszcie urocza, naiwna, wdzięczna i dziecięco-dziewczęca Madzia (Bożena Adamkówna), którą reżyser - po­dobnie jak Prus - obdarzył całą swoją miłością. Jej sceniczne by­cie niweluje wiele mielizn.

Oglądając przedziwny twór, jakim są "Szaleństwa panny Ma­gdaleny" w Teatrze "Bagatela" (ostatnia część może straszyć po nocach), zobaczyć można szcze­gólny paradoks: oto aktorzy "uroki" tekstu i "pomysły" insce­nizacji zastąpić postanowili swoją prawdziwą obecnością. I częścio­wo im się to udało w myśl uwagi szekspirowskiego Poloniusza. "Choć to szaleństwo, nie brak w nim metody" (tłum. W. Tarnawski)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji