Schulz po litewsku
W teatrze Studio trwają ostatnie próby przed sobotnią premierą adaptacji prozy Brunona {#au#814}Schulza{/#} "Sanatorium pod klepsydrą" i "Sklepów cynamonowych". Spektakl realizuje wybitny litewski reżyser Oskaras Koršunovas, wielokrotnie nagradzany na międzynarodowych festiwalach: m.in. Fringe First w Edynburgu i Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym Kontakt w Toruniu.
Na konferencji prasowej reżyser powiedział, że interesuje się twórczością pisarzy żyjących w XX wieku, bo dzięki nim uświadamia sobie, jak to stulecie było okrutne. Nie zgadza się z poglądem, że tekstów Brunona Schulza nie można wystawiać. Jego zdaniem teatr potrzebuje zasad twórczych autora "Sklepów cynamonowych", które są wyraziste i klarowne. Oskaras Koršunovas dodał, że kiedy czyta jego utwory, przypomina sobie uczucia, jakich doznawał w dzieciństwie. Jest to taki stan twórczy, w którym świat do końca nie jest rzeczywisty, ale taki jakim go tworzymy. Dojrzałość zaś według Schulza jest dojrzewaniem do dzieciństwa.
Grający w spektaklu główną rolę Jan Peszek przyznał, że nie spodziewał się tego, że kiedyś spotka się z reżyserem i to właśnie przy Schulzu, który jest mu osobiście jako człowiekowi i aktorowi szalenie bliski. Dodał jednak, że po pierwszym spektaklu zatytułowanym {#re#8689}"Bam"{/#} zrealizowanym w teatrze Studio przez Oskarasa Koršunovasa, od razu wiedział, że ma do czynienia z rasowym artystą, tzn. takim, który nie sprzeniewierza się sobie i nie poddaje się modom.
- Mam wrażenie - mówił Peszek - że to porozumienie z reżyserem było spontaniczne, intuicyjne i absolutnie naturalne, czyli w języku, który w sztuce jest obowiązkowy. Uderzyło mnie to, co powiedział reżyser w związku Schulzem, że w jego tekstach odnajduje pragnienie przedłużenia dzieciństwa. Wydaje mi się, że aktor, który nie walczy o zachowanie w sobie dziecka, przestaje być aktorem.
Peszek wyznał, że jest dość trudnym partnerem, bo mówi to, co myśli. Tu jednak uległ jakiemuś czarowi, takiemu kompletnemu poddaniu się reżyserowi.
