Artykuły

Dziadek do orzechów w TW - Wydarzenie

Specjalnie wybiłem w tytu­le to słowo: wydarzenie. Bo spektakl, który oglądaliśmy w ub. sobotę, w pełni na tak wysokie zwaloryzowanie zasługuje. Nie tylko za dobry poziom artystyczny tańca i wszystkie walory samego wi­dowiska, ale również - a mo­że przede wszystkim - ze względu na fakt, że balet ten przygotowali uczniowie war­szawskiej Średniej Szkoły Ba­letowej.

Nie trzeba przy tym stoso­wać tu żadnych ulgowych ta­ryf, jakie wynikałyby z fak­tu, że to zaledwie młodzi adepci tańca wyszli na dużą scenę Teatru Wielkiego. In­stytucja ta zyskała nową, wartościową pozycję w swo­im repertuarze, którą może z zadowoleniem pokazać każde­mu.

Tak się złożyło, że przed kilku dniami zamieściliśmy na naszych łamach artykuł ob­szernie omawiający pracę i ostatnie osiągnięcia warszaw­skiej szkoły. Podkreślaliśmy przy tym wielki wkład, jaki w te nową sytuację pracy szkoły mają znakomici tan­cerze i pedagodzy radzieccy? Gennadij Lediach i Kira Kniaziewa. Nie chcę przypo­minać wszystkiego, co w arty­kule tym zawarliśmy; jedne jednak wspomnieć trzeba - od czasu, kiedy prof, Lediach objął kierownictwo artystycz­ne szkoły, zmienił się całkiem jej kształt artystyczny i za­częła się intensywna praca.

Jednym z efektów tej pra­cy było właśnie przedstawie­nie baletu Piotra Czajkowskiego "Dziadek do orzechów". Jest to balet, który ma swo­je wielkie, na scenach całego świata, tradycje i jest to mocna pozycja w repertuarze każ­dego liczącego się baletu. Od­dano ją u nas tym razem w ręce młodzieży. I dobrze się stało. Wynikają bowiem z te­go faktu wielorakie korzyści. Po pierwsze młodzi tancerze otrzymali szansę, na długo jeszcze przed ukończeniem szkoły, do kontaktów z pro­fesjonalną sceną. Po drugie: zaczęła w ten sposób owoco­wać stała współpraca pomię­dzy szkolą a znajdującym się po przeciwnej stronie ulicy Teatrem Wielkim. Po trzecie: do skromniutkiego i jeszcze stale ubożuchnego repertuaru Teatru Wielkiego, przeznaczo­nego dla młodych widzów, doszła pozycja, która w tej chwili ma prawo zająć repre­zentacyjne miejsce.

Dlatego - wydarzenie. Jest to piękne widowisko i pięknie zrealizowane, choreo­graficznie, scenograficznie. I ładnie bardzo tańczone. W sposób dojrzały, swobodny, dobry technicznie. A przecież trzeba jeszcze wziąć popraw­kę na wielką tremę tych mło­dych, którzy po raz pierwszy w życiu stanęli przed tak trudnym zadaniem, trudnym i odpowiedzialnym. A jednak nic nie stało się w ciągu ca­łego premierowego widowi­ska, co można byłoby zga­nić, co psułoby piękną linię całości obrazu.

Na scenie znalazła się tylko jed­na zawodowa tancerka - Barbara Sier, solistka TW, która tańczyła dorosły Klarę. Ta tancerka, któ­rą znamy już z licznych reali­zacji, nie potrzebuje komplemen­tów, na które i tym razem w pełni zasłużyła.

Nazwisk pozostałych wykonaw­ców nie będę wymieniał. Dla wielu względów, nie tylko pedagogicznych. Wydaje mi się bowiem, że zbiorowy sukces wszystkich i całej szkoły powinien dla nich być głównym powodem dumy z osiągniętego sukcesu. I również dlatego, że wierzę, iż ci, którzy się szczególnie wyróżnili, dadzą mi za parę lat jeszcze niejedną okazję, aby o nich obszernie napisać, kiedy staną się, już profesjonal­nymi artystami.

Zatem ogólnie: wielkie bra­wa, podobne do tych, któ­re przez cały czas widowiska towarzyszyły nam na sali dla wszystkich. Realizatorów i wykonawców. I dla samego Teatru Wielkiego, który umiał ze szkołą kontakt dobry na­wiązać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji