Brawa dla małych tancerzy
Przedstawienie "DZIADKA DO ORZECHÓW" Czajkowskiego w warszawskim Teatrze Wielkim, będąc pokazem szkolnym (bierze w nim udział tylko jedna solistka baletu TW - Barbara Sier), przenosi zarazem na polską scenę najlepsze tradycje radzieckiego baletu klasycznego. Przygotował je bowiem pedagog radziecki, obecnie dyrektor artystyczny stołecznej Szkoły Baletowej - Gennadij Lediach.
A więc dla dzieci tańczą także... dzieci, czyli uczennice i uczniowie warszawskiej Szkoły Baletowej. I tańczą znakomicie, z właściwą małym artystom naturalnością, spontanicznością reakcji, bez śladu tremy; nawet na premierze nikt się nie pomylił i nie pośliznął! Dla tych utalentowanych dzieci występ w teatrze to jeszcze nie praca, ale największa uciecha.
Wychowankowie Lediacha prezentują świetne wyszkolenie techniczne, wyczucie stylu (tańce charakterystyczne, elementy pantomimy), wyrazistość autorską. Jest on również autorem inscenizacji i choreografii baletu (wzorowanej zresztą w dużej mierze na wzorach Petipy), oraz adaptatorem libretta. Jako asystentka choreografa współpracowała z nim Kira Kniaziewa. Oklaski przy otwartej kurtynie zbiera śliczny układ tańca rosyjskiego, wschodniego, także sceny walk z myszami i finały zbiorowe. Z wielu zdolnych małych wykonawców na wyróżnienie zasługuje Bogdan Gębski z kl. III, odtwórca roli Dziadka do orzechów-kukiełki, i przekonywająca aktorsko, liryczna Ania Grabka jako Klara-dziewczynka.
Widownia dziecięca jest inteligentna. Jednak mniej pojętni dorośli lubią na to i owo pokręcić nosem. Uważam wiec, że treść baletu bez pomocy programu zrozumieć trudno. Są dwie Klary, dwa Dziadki. A Dziadka-kukiełkę dlaczego ustrojono w czerwony, szamerowany złotem mundurek żołnierski? Co ma orzech do żołnierza. W ogóle staroświeckie kostiumy i pełne lśnień dekoracje (scenografia Jerzego Ławacza) sugerują, że "dziadek do orzechów" to bajka bardzo stara. A czy nie byłoby ciekawiej, gdyby dzieci na scenie zbliżyć kostiumem do ich rówieśników z widowni ?
Wątpliwości niepoprawnej dorosłej nie umniejszają w niczym wysokiej wartości spektaklu "Dziadka". Wręcz przeciwnie: utwierdza ją jeszcze sprawna batuta młodego dyrygenta Andrzeja Straszyńskiego. Po wakacjach "Dziadek" wrócić ma na scenę Teatru Wielkiego. Oby jak najwięcej dzieci mogło ten balet zobaczyć!