Artykuły

Hazard na pustej scenie

Mariusz Treliński nuci frazę z "Da­my pikowej". Zna ją na pamięć. Z muzyki wypływa rytm jego przed­stawień. W Teatrze Wielkim trwają próby do opery Piotra Czajkowskie­go w jego reżyserii.

Jak Mariusz Treliński pokaże to XIX-wieczne arcydzieło? Nadzie­je są duże. Reżyser przekonał nas już wielokrotnie, że potrafi przybliżyć współczesnemu odbiorcy świat opery, znaleźć w niej uniwersalne znaczenie, a sugestywnym obrazem uderzyć w sed­no wrażliwości widza.

Od czasu debiutu Trelińskiego w Te­atrze Wielkim z "Madame Butterfly" każda jego premiera operowa jest wyda­rzeniem. "Dama pikowa", która powsta­je w koprodukcji ze Staatsoper w Berli­nie, gdzie reżyser wystawił ją dokładnie rok temu (z Placido Domingo w partii Hermana), ma szansę przebić wszystkie wcześniejsze. Reżyser co chwila przerywa śpiewa­kom, wbiega do solistów na scenę, mó­wi szybko i z ekspresją. Bywa, że zanu­ci frazę z opery (zna ją przecież na pa­mięć), a przed próbami kilkaset razy słu­cha utworu, który chce wystawić. Dba o precyzję ruchu. Obrót Lizy (Lada Biriucow) w stronę nadchodzącego Her­mana odbywa się w rytmie muzyki.

Wpatruję się w scenografię. Scena tonie w czerwieni neonów, w głębi widać rząd automatów do gry. Umowna scenografia to znak markowy tandemu Treliński - Kudliczka. Komnatę ukochanej Hermana Li­zy od pokoi Hrabiny dzieli jedynie jedwab­na kotara skąpana w niebieskim świetle.

Hermana, główną postać opery, kreu­je tenor Paweł Wunder, świetny aktor­sko i wokalnie w "Ubu królu" czy "Sa­lome" w Teatrze Wielkim.

- Postawiłaby pani cały majątek na jed­ną kartę? - pyta mnie Wunder. - Ja nie, ale Herman jest do tego zdolny. Zdąża ku szaleństwu i śmierci, choć sam o tym nie wie. Śpiewak ma na ramionach wielki woj­skowy płaszcz. Sylwetka bohatera rzuca cień na teatralny horyzont, jak w nie­mieckich filmach ekspresjonistycznych z lat 20. - wydaje się bardzo samotny na wielkiej, pustej scenie.

Małgorzata Walewska - mezzosopran, Hrabina w premierowym przedstawieniu

Postać Hrabiny, tytułowej damy pi­kowej, w ujęciu Ma­riusza będzie nieby­wale barwna. Reżyser ją rozbudował o kilka scen ukazujących jej szalone życie. Nie jest tu stojącą nad grobem staruszką jak w oryginale, ale pełną namiętności ko­bietą. To dla mnie aktorskie wyzwanie. Treliński sam jest bardzo dobrym akto­rem, potrafi pokazać gestem i mimiką, o co mu chodzi. Trudno jest zagrać le­piej od niego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji