Artykuły

Na każdej próbie musimy na nowo bebeszyć

- Po każdej próbie drugiego aktu jesteśmy bardzo wycieńczeni. Nasza praca polega przecież na sięganiu do emocji, a to jest męczące zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Żeby się potem pozbierać, potrzeba trochę czasu - mówią Karol Drozd i Marcin Franc, odtwórcy głównej roli męskiej w spektaklu "Love Story" w Nowym Teatrze w Słupsku.

Oliver, główny bohater musicalu "Love Story", jest jeden, was jest dwóch. Jak się pogodzicie?

KD: Od jakiegoś czasu na naszych próbach obowiązuje losowanie. Bierzemy monetę i ten, czyja strona wypadnie, gra sceny podczas prób.

Ale chyba nie tak będzie zapadała decyzja o tym. kto zagra podczas premiery 29 sierpnia?

MF: Tego dnia będą dwie premiery, więc zagramy obaj, z różnymi partnerkami. Następnego dnia też zagramy obaj, z innymi partnerkami niż dzień wcześniej.

Jak trafiliście do Słupska?

KD: Przyjechałem tu na casting. Byłem bardzo zestresowany, ale starałem się pokazać swoje możliwości. Najwidoczniej się spodobałem.

Spośród czwórki odtwórców głównych ról ty jesteś jedynym studentem.

KD: Idę teraz na trzeci rok, czyli będę kończył licencjat. Ale to jest też nauka. Na deskach teatru uczymy się swojego fachu, więc to jest kolejne doświadczenie, które nie każdy student może nabyć.

Rola Olivera może być twoją pracą dyplomową?

KD: Spektakle dyplomowe gramy na swoich uczelniach. Choć Marcin Franc gra w Łodzi w musicalu "Jesus Christ Superstar" i ten spektakl był jego dyplomem z wokalu.

Skoro już jesteśmy przy "Jesus Christ Superstar". Marcin, ty grasz tam główną rolę?

MF: Tak, gram Jezusa. To trudna rola, bo zmierzenie się z ikoną jest zawsze trudne.

Będzie ci łatwo pogodzić te dwa spektakle, w Łodzi i w Słupsku?

MF: "Jesus Christ Superstar" będziemy grać jeszcze przez co najmniej jeden sezon. Gram też w Gliwicach. Udawało mi się grać w dwóch teatrach, więc i z przyjazdami do Słupska sobie poradzę.

Jesteście przygotowani na to, że już niebawem możecie się stać idolami damskiej części słupskiej publiczności?

KD: Chyba możemy się podobać dziewczynom, więc może będziemy mieli fanki.

Główną rolę kobiecą grają dwie aktorki. Czy z którąś z nich pracuje wam się lepiej?

MF: Obie są tak bardzo różne, a przy tym tam samo fantastyczne, że tutaj nie ma potrzeby wybierać. Tu tylko los będzie decydował.

KD: Mamy przyjemność grać z każdą z dziewczyn tyle samo czasu. Podczas prób jedną scenę robimy z jedną z dziewczyn, potem z drugą. Praca jest wyrównana, więc i relacje między nami są podobne.

Marcin gra już w kilku musicalach, a w twoim przypadku "Love Story" będzie pierwszym spektaklem muzycznym?

KD: W takiej skali tak. Gram jeszcze w Sopocie, ale w spektaklach kameralnych. Tam nie ma tak dużych sztuk.

Rola Olivera jest trudna?

MF: Oliver przewija się przez cały spektakl. To bardzo zróżnicowane granie. W pierwszym akcie mamy młodzieńczą radość życia, natomiast w drugim akcie jest śmierć.

Jesteście młodymi ludźmi. Jak sobie radzicie z graniem dramatycznych scen?

KD: Po każdej próbie drugiego aktu jesteśmy bardzo wycieńczeni. Nasza praca polega przecież na sięganiu do emocji, a to jest męczące zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Żeby się potem pozbierać, potrzeba trochę czasu. Trzeba siąść i poskładać się do kupy. My do tych dramatycznych emocji musimy wracać na każdej próbie i bebeszyć, szukać prawdy scenicznej na nowo.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji