Artykuły

Kto zwodzi, bywa zwodzony

Stylowy salonik - kominek, stół, parę krzeseł, na pierwszym planie zaś sofa, nieodzowny w tej komedii Fredry mebel. Elwira i Alfred zajmują się tym, czym zawsze, kiedy hrabiego Wacława, szczę­śliwego małżonka, nie ma w domu. Krystyna Jan­da już od wejścia zachwyca leciutką parodią płacz­liwego sentymentalizmu, właściwego czasom, kie­dy to i wąsaci wojacy łkali jak bobry przy łzawych powieścidłach. I już od pierwszej sceny wiadomo, że sztuka będzie grana subtelnie, na półtonach, ba­wiąc finezją dialogu raczej niż galopadami po sce­nie i nachalną pikanterią. Postacie są wyraziste, ale dalekie od stereotypu.

Gdy zjawia się Wacław (Janusz Gajos), Elwira ma w nim partnera do wspaniałej pantomimy pt.: nudny wieczór w domu. Tu robótka, romans i szpi­necik, który czyni "harmonicznego hałasu za wie­le", tam karty tasowane z szulerską wprawą. Akto­rzy grają nudę tak zabawnie, że publiczności do niej daleko. Czwartą bohaterką intrygi jest pokojówka Justysia (Joanna Żółkowska), odbiegająca od typu młodziutkiej subretki. Jednak taka obsada jak naj­bardziej ma sens, bo grająca na dwa fronty panienka nie musi być ani pierwszej młodości, ani oszałamia­jącej urody. Musi mieć to "coś", co interesuje mężczyzn - i kwita. Jest blisko, pod ręką, nie dziwota zatem, że i Wacław, i Alfred (Piotr Macha­lica) lubią odsapnąć przy prowoku­jącej śmieszce po jękach Elwiry.

Wiersz mówiony jest znakomicie, zrozumiale, choć nie zawsze zgo­dnie z klasycznymi polonistyczny­mi zasadami. Kiedy się go słucha, ma się wrażenie, że "Mąż i żona" to zbiór wspaniałych, celnych afory­zmów na tematy, które nas wszystkich obchodzą i dotyczą. Bo "kto zwodzi, ten bywa zwodzony, za­wsze te same i męże i żony". Bardzo też inteligent­nie rozegrano zakończenie - sekwencja zdrad się wydała, ale ani Justysia nie pójdzie za karę do kla­sztoru (prędzej na ulicę), ani mąż i żona nie po­przestaną na własnym towarzystwie. I wszystko za­cznie się da capo...

Krzysztof Zaleski zrobił dobre przedstawienie nie tylko dlatego, że trafnie obsadził role gwiazda­mi Teatru Powszechnego. Także dlatego, że nie przeszarżował i nie udziwniał, oraz że nie śmie­szył na siłę. "Mąż i żona" to bardzo udany wie­czór, teatr kulturalny i profesjonalny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji