Artykuły

Król-papież Klaty nagrodzony Złotym Yorickiem

XIX Festiwal Szekspirowski. Pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.

W Gdańsku zakończył się 19. Festiwal Szekspirowski. Zdobywcą Złotego Yoricka został Jan Klata, reżyser krakowskiego "Króla Leara" [na zdjęciu] osadzonego na papieskim dworze.

Pomysł na "Leara" ze Starego Teatru w Krakowie opiera się na jednym mocnym obrazie, ogrywanym później przez godzinę i 40 minut. Dyrektor Klata zrobił spektakl, w którym szekspirowski władca (Jerzy Grałek) pojawia się w białej sutannie i w lektyce. To stary, zniedołężniały "namiestnik Chrystusa". A jego córki i knujący dworzanie to zastęp wykonujących taneczne figury purpuratów w powiewających szatach.

"Król Lear" to powrót Klaty - reżysera głośnych "Lochów Watykanu" z 2004 r. (przez dziennikarzy ochrzczonego kiedyś "buntownikiem z różańcem w kieszeni") do rozrachunków z katolicyzmem. Spektakl podzielił krytyków. Aneta Kyzioł w "Polityce" pisała, że w czasach, gdy nawet papież Franciszek otwarcie mówi o rzymskiej kurii jako siedlisku zła, Klata wyważa otwarte drzwi. Obraz ten jednak musi jakoś uderzać w to, co dziś Polaków rozgrzewa.

Gdańskie jury odczytało spektakl teologicznie. Tak przynajmniej można zrozumieć uzasadnienie werdyktu, podpisane przez przewodniczącego prof. Jacka Kopcińskiego z UKSW: "Jan Klata w swojej oryginalnej interpretacji Króla Leara postawił fundamentalne pytania o źródła ludzkiej władzy na ziemi, możliwość abdykacji władcy, który sprawuje swój urząd z boskiego nadania, oraz duchowy wymiar śmierci króla, który w spektaklu jest papieżem. Jurorzy docenili spójną koncepcję estetyczną spektaklu, jego klarowną kompozycję oraz warsztat artystów zaangażowanych w realizację wizji reżysera".

Wydłużone ruchy, zapętlona choreografia i zmęczony tytułowy bohater mówiący na granicy zrozumienia. Manieryczny "Król Lear" to kolejny przykład na eksploatowanie i zarazem podważanie przez Klatę własnej, wypracowanej przez ostatnią dekadę i chyba już wyczerpanej "teledyskowej" estetyki. Przypomina to kreowanie efektownie przerysowanych rokokowych ornamentów z dawnej energii punk rocka.

W spektaklu występują też młode gwiazdy Starego, znane również z dużego ekranu - Bartosz Bielenia (m.in. "Disco Polo") czy Jaśmina Polak ("Hardkor Disko", "Miasto 44"). Ta ostatnia to jedyna kobieta na scenie, na którą niestety nie do końca znaleziono tu pomysł.

Klata pokonał mocnych konkurentów. Poziom tegorocznego konkursu polskiego był najwyższy od lat, choć w finale znalazły się tylko trzy spektakle. Polski teatr widocznie przypomniał sobie o Szekspirze.

Również z Krakowa, z Teatru Słowackiego, przyjechał drugi Lear. "Kto wyciągnie kartę wisielca, kto błazna" to świetny autorski spektakl Pawła Miśkiewicza oparty na dramacie Szekspira, o starości i szaleństwie, intymny, mądry i wzruszający. W głównej roli przejmujący i precyzyjny Jerzy Trela. Jako "dobra córka" Kordelia wystąpiła zaś studentka PWST Monika Frajczyk, jeden z najlepszych debiutów aktorskich ostatniego sezonu.

Trzecia propozycja to brawurowa "Burza" Krzysztofa Garbaczewskiego z Teatru Polskiego we Wrocławiu, z Ewą Skibińską w roli Prospera. Garbaczewski bohaterem uczynił sam teatr, ironicznie podchodząc do poszukiwania w dramatach Szekspira aktualności za wszelką cenę, krążąc wokół jego współczesnych postkolonialnych lub feministycznych odczytań. Tekst to kolaż, w którym autorskie frazy dramaturga Marcina Cecki spotykają się z przekładami i oryginalną XVI-wieczną angielszczyzną. Uwagę zwracają świetny zespół aktorski i scenografia Aleksandry Wasilkowskiej. Wyspę Prospera ukazała ona jako pulsującą ciemność, rozświetlaną światłowodową błyskawicą, za której przewód aktorzy łapią w pewnym momencie, demaskując sceniczną iluzję.

Wśród zagranicznych przedstawień wyróżniał się "Hamlet" według gwiazd brytyjskiego rockowego kabaretu The Tiger Lillies. Wybór jak zawsze był szeroki i eklektyczny, znalazło się w nim miejsce i dla "Juliusza Cezara" z Gruzji i dla laboratoryjnego przedstawienia "Studiując Hamlera" lidera prowadzącego antropologiczne poszukiwania Teatru Pieśń Kozła Grzegorza Brala, który spektakl przywiózł z Londynu, z Bral School of Acting.

Festiwal zamknie pokaz rosyjskiego "Makbeta" wielokrotnego gościa gdańskiej imprezy, wybitnego belgijskiego reżysera Luka Percevala. To jego pierwsza praca w Rosji. W petersburskim Teatrze Bałtycki Dom Perceval skupił się na intymnych relacjach ludzi opętanych przez władzę.

To już druga edycja festiwalu w nowej siedzibie Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego. Inicjatorem jego budowy był dyrektor imprezy prof. Jerzy Limon. W opublikowanej w 1989 r. książce "Gdański teatr elżbietański " postawił on tezę, że w XVII-wiecznym Gdańsku pod panowaniem polskich królów z dynastii Wazów miały odbywać się elżbietańskie przedstawienia teatralne.

Ciągnący się dwie dekady projekt patronatem objęli m.in. Andrzej Wajda i brytyjski następca tronu książę Karol. Koszt budowy i wyposażenia Teatru Szekspirowskiego wyniósł 95 mln zł, z czego 75 proc. stanowi dotacja z Unii Europejskiej. Resztę po połowie sfinansowały samorządy gdański i marszałkowski.

Teatr działa jako scena impresaryjna. W tym roku razem z Teatrem Wybrzeże wyprodukował też pokazane na festiwalu przedstawienie "Wesołe kumoszki z Windsoru".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji