Artykuły

O rzezi wołyńskiej w teatrze. Czy można zrezygnować z prawdy?

"CBAPKA (swarka)" w reż. Katarzyny Szyngiery w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Marta Leszczyńska Gazecie Wyborczej - Bydgoszcz.

Twórcy "Swarki" celowo odwodzą widza od faktów historycznych i konfrontują go z subiektywną prawdą wspomnień świadków rzezi wołyńskiej. Dla jednych to profanacja historii, dla innych próba pojednania między Polakami a Ukraińcami.

"Swarka" pokazana w Teatrze Polskim to spektakl dokumentalny. Publiczność spotyka się nie na widowni, ale w sali debat o historii. Nic tu widza nie rozprasza, ani scenografia, ani kostium, ani kreacja aktorska. W ascetycznej przestrzeni, za mównicami stają aktorzy, którzy nie grają ról, są głosami prawdziwych ludzi. Cała uwaga koncentruje się na ich opowieści. Ten udany dramaturgiczny zabieg potęgują filmy, nagrania wywiadów ze świadkami krwawych wydarzeń na Wołyniu z 1943 r.

Polacy mówią o nich "rzeź wołyńska", a Ukraińcy - "wołyńska tragedia". W polskiej narracji historycznej Ukraińcy zabijali Polaków. Ukraińscy badacze z kolei szukają przyczyn tej tragedii i przedstawiają rzecz na tle wieloletnich stosunków między narodami na Wołyniu i w Galicji. Niejasności wciąż pozostaje wiele, a w powszechnym przekonaniu, głośne wypowiedzenie prawdy o tym, co wydarzyło się między Polakami i Ukraińcami 72 lata temu, jest warunkiem koniecznym do pojednania.

Twórcy "Swarki" reporter "Dużego Formatu" Mirosław Wlekły i reżyserka Katarzyna Szyngiera o prawdę nie pytają poróżnionych historyków, ale docierają do ostatnich żyjących świadków etnicznej czystki. Wspomnienia tamtych wydarzeń okazują się jednak skrajnie różne. Są zależne od narodowości, od osobistej krzywdy, są wypaczone przez ułomną pamięć, przez polityczne manipulacje, część z nich to powtarzane kłamstwa, celowe bagatelizowanie wydarzeń, o których wielu chce już zapomnieć. W "Swarce" wszystkie te relacje traktowane są na równych prawach. Wyliczone tu są wszystkie tortury, którym UPA poddawała Polaków, ale pada też wobec naszych przodków wiele przykrych oskarżeń. Wielu widzom trudno będzie dać na to przyzwolenie. Być może uznają "Swarkę" za próbę historycznej manipulacji i niebezpieczne jątrzenie.

Dokument ten jest ważnym, bolesnym dowodem na to, że ustalenia absolutnej prawdy, bez wątpliwości i znaków zapytania, nie jest już możliwe.

Twórcy "Swarki" stawiają ważne pytanie, czy mimo wszystko pojednanie jest możliwe. Czy możliwa jest dziś wspólna żałoba nad ofiarami bez odtwarzania podziałów?

Semiotyk kultury Marcin Napiórkowski zastanawia się, czy nie warto byłoby zrezygnować z ustalania prawdy za wszelką cenę i, choć to brzmi jak herezja, dobrowolnie się jej wyrzec? Czy może przyjdzie taki czas, że nie będziemy się już od niej tak bardzo uzależniać? To pytania kontrowersyjne. Wśród widzów na pewno nie będzie zgodnych odpowiedzi.

Spektakl otwiera nową perspektywę w tak ważnej, w obecnej sytuacji politycznej, dyskusji o relacjach polsko-ukraińskich. I za to twórcom "Swarki" należą się brawa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji